W środę zbiera się sejmowa podkomisja ds. kredytów frankowych. To skrócona i potoczna nazwa, właściwa liczy kilkadziesiąt słów, gdyż zakres jej prac obejmuje analizę dwóch poselskich projektów rozwiązania problemu kredytów walutowych, autorstwa PO i Kukiz’15, oraz projekt prezydenta Andrzeja Dudy. Pomimo długiej nazwy, posłowie procedują właściwie tylko nad projektem prezydenckim. Jest to bardzo obszerny materiał, bo obejmuje dwie oddzielne kwestie: zasady funkcjonowania funduszu wsparcia dla kredytobiorców z problemami finansowymi i mechanizm przewalutowywania kredytów w drodze porozumienia między kredytobiorcami i bankami.

Od lutego tego roku podkomisją kieruje Tadeusz Cymański, który zastąpił Jacka Sasina, powołanego do rządu. Nominacji towarzyszyły pogłoski, że nowy szef ma szybko przeprowadzić przez Sejm prezydencki projekt, tak żeby tematem franków nie mogła grać opozycja, w tym również wewnętrzna, nieprzychylna wobec Mateusza Morawieckiego. Nie bez kozery również zimą w szczecińskiej prokuraturze odżyło śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości przy udzielaniu kredytów walutowych.
Prace zamiast iść gładko, bardzo szybko utknęły. Na pierwszym posiedzeniu pod przewodnictwem Tadeusza Cymańskiego doszło do awantury między przedstawicielami środowisk frankowiczów a reprezentantami banków. Kolejne posiedzenie, zaplanowane na koniec maja, miało odbyć się bez udziału publiczności. Zostało jednak przełożone na 7 czerwca.
28 poprawek
Tadeusz Cymański mówi, że zaproponuje posłom z podkomisji, żeby obrady odbywały się również bez publiczności.
— Pracy jest sporo i potrzebujemy spokojnej atmosfery — mówi poseł Cymański.
Do prezydenckiego projektu zgłoszonych zostało 28 poprawek, głównie nadesłanych przez kancelarię Andrzeja Dudy. Tadeusz Cymański wyjaśnia, że mają one głównie charakter redakcyjny. Zaznacza jednak, że szereg kwestii wymaga rozważenia. Np. zasady przewalutowania kredytów. W przypadku funduszu wsparcia kredytobiorców określone są ściśle zasady wypłaty pieniędzy, oparte o kryteria finansowe i odwołujące się do sytuacji osobistej wnioskodawcy. Przepisy dotyczące przewalutowania mają zupełnie otwarty charakter: z opcji zamiany waluty kredytu na złote może skorzystać każdy zainteresowany.
— Być może należałoby i tutaj wprowadzić określone progi wejścia — zastanawia się Tadeusz Cymański.
Do rozważenia są też zasady udziału banków w procesie przewalutowania. Prezydencki projekt zakłada, że kredytodawcy wpłacają do wspólnej puli kwotę proporcjonalną do posiadanych na bilansie kredytów frankowych, a następnie wpłacają z pieniądze na pokryci kosztów zamiany waluty kredytu. Kto nie spożytkuje całej sumy, traci ją na rzecz konkurentów. Tadeusz Cymański mówi, że być może należy odejść od tego mechanizmu na rzecz zasady, że tyle bank wpłaca, ile restrukturyzuje.
Wyższa cnota
Tadeusz Cymański twierdzi też, że wbrew pojawiającym się na rynku bankowym pogłoskom, nie ma instrukcji partyjnej, żeby prezydencki projekt przeprowadzić przez Sejm jeszcze przed wakacyjną przerwą.
— Nie siedzę w głowach decydentów, ale nikt nie naciskał, ani nie nalegał na przyspieszenie prac. Po jednej stronie mamy oczekiwania ludzi, którzy są w trudnej sytuacji, a po drugiej obowiązek przeprowadzenia wyważonej regulacji. W tym przypadku sprawa jest o tyle złożona, że musimy brać pod uwagę wiele aspektów, również interes tych, którzy w przeszłości zaciągnęli kredyt złotowy, a nie walutowy, i przez lata mieszkali w małych mieszkaniach, bo nie było ich stać na większe — stwierdza poseł Cymański.
Przewodniczący podkomisji mówi, że „pewne obietnice zostały poczynione, ale odpowiedzialność jest wyższą cnotą niż słowność”.
— Gdy przyjrzałem się sprawie z bliska, zobaczyłem więcej. Widzę, jak złożony to problem. Przekonała się o tym PO, która w poprzedniej kadencji nie potrafiła go rozwiązać. Liczę, że sprawa kredytów walutowych nie będzie rozgrywana politycznie, ale wypracujemy rozsądny kompromis — mówi poseł Tadeusz Cymański.