Z promocją polskiej gospodarki nie jest źle. Ministerstwo Gospodarki (MG), korzystając z unijnej kasy, wyda 365 mln zł na wspieranie podboju świata przez wybrane polskie towary (promocja, udział w targach itd.). Ale nie wiadomo, co dalej. Rok 2011 chyli się ku końcowi, a planów dotyczących promocji gospodarczej na lata 2011-20 nie ma. Powód jest prozaiczny — pieniądze.
Po tysiąc na głowę
Promocja gospodarcza jest elementem szerszego dokumentu: Strategii Innowacyjności i Efektywności Gospodarki Dynamiczna Polska (SIEG).
— MG skierowało w lipcu pod obrady Komitetu Rady Ministrów (KRM) projekt dokumentu SIEG. Nie został on jeszcze rozpatrzony przez KRM. Z powodu licznych uwag, głównie natury finansowej, został ponownie skierowany do dalszych uzgodnień — usłyszeliśmy w biurze prasowym MG. Cały SIEG oznacza dla budżetu spore wydatki, bo poza promocją dokument zakłada zwiększanie innowacyjności polskiej gospodarki. Nawet wykorzystując unijne pieniądze, potrzebujemy 40 mld zł dodatkowych wydatków z budżetu państwa w latach 2011-20.
Plany na papierze
Resort Waldemara Pawlaka planuje stworzenie systemu promocji gospodarki, który znacznie poprawiłby pozycję polskiej gospodarki na świecie. Eksport wyrobów wysokiej techniki miałby wzrosnąć z dzisiejszych 4,3 do 8 proc. całego eksportu w 2020 r. Napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych miałby się w tym czasie zwiększyć z 8,3 do ponad 10 mld EUR rocznie. Ale trzeba sporo zmienić. — W grę wchodzi dokończenie budowy systemu instytucjonalnego wsparcia eksportu i promocji gospodarki na bazie trzech ogniw: agencji (państwowej osoby prawnej), krajowej sieci Centrów Obsługi Inwestorów i Eksporterów (COIE) oraz zagranicznej sieci Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji (WPHI). Planowany są: dalszy rozwój usług informacyjnych dotyczących eksportu i/lub inwestycji poza granicami Polski w ramach sieci COIE, zmiany w sposobie funkcjonowania WPHI, powołanie centrum koordynacyjnego — usłyszeliśmy w biurze prasowym MG.