Promy: Niemcy też na Bałtyku
Na Bałtyku rośnie konkurencja wśród przewoźników promowych. Największe szanse na opanowanie rynku mają Niemcy. Najboleśniej mogą ją odczuć dość słabe polskie firmy. Zwłaszcza że stracą sporą część rynku z powodu otwarcia mostu między Danią a Szwecją.
Bałtyckim przewoźnikom promowym rośnie poważna konkurencja. Utworzona dwa lata temu przez Deutsche Bank i niemieckie koleje firma pod nazwą DFO zagarnia dla siebie coraz większą część rynku przewozów promowych. Już po kilku miesiącach działania spółka z Sassnitz — przewozowy gigant dysponujący 30 promami — wchłonęła szwedzką Scandlines AB.
Promowy gigant
Firma zarządzająca obecnie 43 jednostkami pływającymi, pod nazwą Scandlines AG jest najgroźniejszym konkurentem przewoźników promowych na Morzu Bałtyckim. Scandlines AG, swoją obecność na polskim rynku rozpoczęła od zaoferowania turystom przewozów z Sassnitz na Bornholm i kilka innych duńskich wysp oraz do Szwecji.
Tymczasem w Polskiej Żegludze Bałtyckiej ciągle nie ma jasnej sytuacji co do dalszych losów firmy. W ubiegłym roku PŻB, która dysponuje czterema promami i jednym katamaranem (pływa jedynie w sezonie letnim), przewiozła ponad 400 tys. pasażerów, 80 tys. samochodów osobowych i 20 tysięcy ciężarowych.
Natomiast najmłodszy przewoźnik na Bałtyku, Unity Line, przewiózł na promie Polonia blisko 200 tys. pasażerów oraz 40 tys. samochodów ciężarowych. Spółka, obok pasażersko-towarowej Polonii, eksploatuje jeszcze dwa promy kolejowo-samochodowe: Mikołaj Kopernik i Jan Śniadecki. W perspektywie zakłada się uzupełnienie serwisu spółki o prom typu ro-pax, przystosowany głównie do przewozu samochodów ciężarowych oraz pasażerów.
Dla porównania: Scandlines AG ma rocznie 166 tys. kursów na 20 stałych połączeniach, przewozi 25 mln pasażerów, około 4 mln samochodów osobowych, 860 tys. ciężarówek, 110 tys. autobusów i 300 tys. wagonów kolejowych.
Polacy w odwrocie
Za dwa lata wchodzi konwencja morska, dotycząca żeglugowego bezpieczeństwa. Polscy przewoźnicy, jeśli zechcą utrzymać się na rynku, będą musieli znaleźć środki na wymianę części floty. Tymczasem ich sytuację pogorszy otwarcie stałej przeprawy, łączącej Szwecję z Danią i pozostałą częścią kontynentu europejskiego. Będzie to miało niemały wpływ na rynek promowy. Odczują to zwłaszcza polskie firmy.
Sytuacji polskich przewoźników promowych nie poprawi także budowa autostrad. Ułatwią one przejazd samochodom korzystającym z promowych przystani w Rostocku i Sassnitz do transeuropejskiej sieci komunikacyjnej.
Zamiast jechać na terminal do Świnoujścia przewoźnicy wybiorą przeprawy niemieckie. Tam bowiem ceny są konkurencyjne — aż trzykrotnie niższe.