W czwartek nastroje na polskim rynku nie powinny odbiegać od sytuacji na świecie, a ta jest fatalna. Dow Jones zanotował wczoraj największą jednodniową stratę od września 2001 r. i po raz pierwszy od ponad dziewięciu miesięcy spadł poniżej 9 000 punktów. W Europie na otwarciu paryski CAC 40 traci 2,6 proc., a londyński FTSE 100 dwukrotnie mniej.
Nastrojów nie poprawią raczej dobre rezultaty ogłoszone przez Yahoo po zakończeniu notowań. Inwestorzy wolą poczekać z zakupami zanim ostatnia spółka poinformuje o księgowych blefach, a to może potrwać jeszcze wiele miesięcy. Wczoraj uczynił to Qwest Comm., przeciw któremu Departament Sprawiedliwości wszczął kryminalne dochodzenie.
Ciosem dla polskiego rynku może być opinia agencji Standard & Poor’s, że sytuacja fiskalna Polski staje się niepewna. Jeśli minister Grzegorz Kołodko nadal będzie milczał, złoty poleci w dół (o godz. 9: 4,11PLN/EUR, 4,16PLN/USD). A GPW mogą więc zyskiwać eksporterzy, na czele z KGHM. Spółki najbardziej zadłużone w euro (Elektrim!) czeka zły los.
Z danych makro najważniejsze wydają się informacje o czerwcowej inflacji na poziomie producentów w USA (14.30 czasu polskiego).
ONO