Przedsiębiorcy czekają na rządowy projekt

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2020-03-15 22:00

Wprowadzenie na obszarze kraju, realnie o północy z piątku na sobotę, stanu zagrożenia epidemicznego przebiegło w legislacyjnej nerwówce. Dość powiedzieć, że pierwsze nowelizacje rozporządzeń ogłoszonych elektronicznie nocą w Dzienniku Ustaw zostały wprowadzone po… kilkunastu godzinach.

W pierwszej wersji na przykład wykluczono przekraczanie granicy przez część osób stale pracujących tuż za miedzą w innym państwie, a także całkiem zapomniano o… załogach statków powietrznych i morskich, chociaż o kierowcach pamiętano. Z kolei lotnicze rozporządzenie rządu dopuściło sprowadzanie Polaków z zagranicy wyłącznie nadzwyczajnymi czarterami LOT, dopiero w pilnej poprawce uwzględniono zwyczajne czartery przywożące klientów biur turystycznych. 

fot. Fotolia

Te pilne korekty wprowadzone zostały na skutek głośnego alarmu podniesionego przez zainteresowane podmioty. Co potwierdza, że mając nawet najlepsze intencje sami urzędnicy i polityczni decydenci z ministerstw czy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów po prostu nie są w stanie na poczekaniu wyprodukować aktów prawnych bez błędów i opustek. Przy czym pół biedy z rozporządzeniami, dającymi się poprawiać w godziny, natomiast pełna bieda z ustawami. Pilnej nowelizacji w kilkunastu miejscach wymaga od początku pierwsza specustawa antywirusowa, przyjęta przez Sejm błyskawicznie 2 marca i potem puszczona przez Senat bez poprawek. 

Powinno to być nauczką dla ścieżki następnej specustawy, tym razem mającej ulżyć polskim przedsiębiorcom. Przygotowywana jest od tygodnia pod kierunkiem minister Jadwigi Emilewicz, projekt zostanie przyjęty przez Radę Ministrów przypuszczalnie we wtorek 17 marca. Sejm weźmie się za nią dopiero w środę 25 marca, pierwsze czytanie przeprowadzone zostanie w przeddzień na komisji. Po uchwaleniu spręży się także Senat, chodzi o wejście antywirusowych przepisów dla firm w życie od 1 kwietnia. Paradoksalnie w tym wypadku anormalność obecnej sytuacji ma wpływ… pozytywny. Wykluczone jest ściągnięcie Sejmu na rozkaz, ustawy nie da się przeforsować w kilka godzin, odstęp między upublicznieniem projektu a pierwszym czytaniem zapowiada się aż tygodniowy. To szansa nie tylko dla organizacji pracodawców, lecz dosłownie dla każdego przedsiębiorcy, aby przesłać do Sejmu wyłapane błędy, niedorzeczności i czyste chciejstwo rządowych pomysłów przed ich procedowaniem, a nie dopiero po wydrukowaniu w Dzienniku Ustaw. 

Dopóki nie ma konkretnego projektu, propozycje środowisk biznesowych naturalnie są rozchwiane. Ich wspólną częścią jest wielkie oczekiwanie na jeszcze większe wsparcie finansowe firm przez państwo. Paraliż działalności całych branż, spowodowany wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego, oznacza ogromne straty, a w wielu przypadkach utratę płynności i problem nie tyle z wynikami finansowymi, ile z przetrwaniem. Brak sprzedaży i przychodów, przy jednoczesnej konieczności wypłat wynagrodzeń, ponoszenia kosztów stałych, opłat za drożejącą energię, odprowadzania podatków i składek oznacza dla firm, które nie mają na kontach zapasów, perspektywę zadłużenia się lub upadku. W ślad za radykalnymi działaniami służącymi ochronie zdrowia obywateli, także poszkodowani przez koronawirusa przedsiębiorcy oczekują daleko idącego wsparcia. Ale składniki lekarstwa bezwzględnie powinny zostać skonsultowane z samymi pacjentami.