Przedwyborcze kupowanie Kowalskiego

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2015-10-13 22:00

Kasa państwa nie udźwignie większości obietnic wyborczych. Wiele z nich jednak pozostanie obietnicami

Eksperci Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA) po raz kolejny pochylili się nad programami wyborczymi. Tym razem wzięli pod lupę pełne kampanijne menu od prawej do lewej strony sceny politycznej i skrupulatnie policzyli, jaki rachunek przyjdzie zapłacić Kowalskiemu i budżetowi państwa.

— Wyborcy zostali postawieni przed dość trudną decyzją. Mogą wybrać jeden spośród wielu kosztownych dla budżetu państwa programów albo niejasny i niemożliwy do zweryfikowania nowy system podatkowy proponowany przez PO — mówi Michał Myck, dyrektor CenEA.

Najwyższy rachunek

Najhojniejsi są — zdaniem analityków CenEA — politycy spod szyldu Zjednoczona Lewica. Koszt ich obietnic dla finansów publicznych to, bagatela, prawie 80 mld zł rocznie, i to bez uwzględnienia specjalnej premii obywatelskiej, którą partia obiecuje wypłacić Kowalskiemu, gdy PKB będzie solidnie rósł (eksperci szacują jej koszt na 18,1 mld zł).

— Mimo planowanego wprowadzenia 40-procentowej stawki PIT podniesienie kwoty wolnej od podatku do 21 tys. zł oznaczałoby koszt dla budżetu w wysokości 57,8 mld zł — wylicza Mateusz Najsztub, ekspert CenEA.

Do tego trzeba dodać planowaną obniżkę stawek VAT, znaczący wzrost zasiłków rodzinnych i z pomocy społecznej oraz podwyżkę emerytur. Na realizacji pomysłów partii najwięcej skorzystaliby najbiedniejsi.

— Dochód 10 proc. najuboższych wzrósłby niemal o 30 proc., chociaż skorzystaliby też najbogatsi, których gospodarstwa domowe zyskałyby około 2 proc. — zwraca uwagę ekspert CenEA. Bardzo szczodre są też polityczne obietnice Pawła Kukiza, który jest gotów dosypać obywatelom ponad 67 mld zł — najwięcej… najzamożniejszym. Najważniejszym punktem polityki podatkowej jest ograniczenie obciążeń w PIT poprzez podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 10 tys. zł i zmianę sposobu jej stosowania, a docelowo — likwidacja PIT. — Na podniesieniu kwoty wolnej zyskują przede wszystkim zamożne gospodarstwa — przypomina Mateusz Najsztub.

Dzięki Kukiz ’15, najbogatszej jednej dziesiątej Polaków przybędzie w portfelu ponad 1,3 tys. zł miesięcznie, a najbiedniejszym — zaledwie 64 zł. Pierwszą trójkę najhojniejszych zamyka PiS. Eksperci CenEA podliczyli wyborcze plany partii na prawie 45 mld zł. To rachunek głównie za podwyżkę kwoty wolnej do 8 tys. zł, 500 zł na dziecko oraz zero VAT na ubranka dziecięce. Kto zyska? Niemal wszyscy, bo wejście w życie trzech pomysłów jednocześnie da najbiedniejszym prawie 280 zł co miesiąc, a najbogatszym niewiele mniej — 244 zł. Więcej zyskają samotni rodzice i małżeństwa z dziećmi.

Prezenty dla wybranych

Reszta partii nie jest już tak rozrzutna. Partia Razem ma program wart prawie 16 mld zł, jego główne punkty to czterokrotny wzrost kwoty wolnej i aż 5 stawek PIT. Jeśli uwzględnić zmiany w socjalu, najwięcej zyskają najmniej zarabiający. Podatnicy o najwyższych dochodach stracą natomiast 5 proc. Nowoczesna Ryszarda Petru to koszt dla budżetu na poziomie 6 mld zł rocznie i korzyść głównie dla najbogatszych, których dochód wzrośnie o 3,3 proc. To efekt wprowadzenia liniowego 16-procentowego PIT i VAT oraz likwidacja ulgi na dzieci. Zdaniem ekspertów, najmniej publiczną kasę zamierza obciążyć PSL.

Plany podatkowo-składkowe partii są skierowane głównie do najbiedniejszych emerytów i rencistów i mają kosztować 3,7 mld zł. Eksperci nie byli w stanie zweryfikować planów wyborczych PO i partii KORWiN. Janusz Korwin-Mikke obiecuje tak wiele zmian w gospodarce, że trudno policzyć ich konsekwencje dla portfeli. PO natomiast odkryła za mało kart, żeby ekonomiści byli w stanie zweryfikować koszt proponowanej przez tę partię rewolucji podatkowej, który politycy szacują na 10 mld zł.

— Ze względu na koszty wprowadzenie większości programów wyborczych jest bardzo mało prawdopodobne albo wręcz niemożliwe w obecnej sytuacji gospodarczej — podkreśla dyrektor CenEA. © Ⓟ