Celem projektu biotechnologiczngo jest stworzenie produktu... Nie zawsze jednak pamiętają o tym naukowcy.
Biotechnologia to sposób przetwarzania osiągnięć naukowych, głównie z obszaru nauk biologicznych i medycznych, na produkty rynkowe. Wiedzą o tym tylko niektórzy polscy biznesmeni, a nie akceptuje tego większość polskich naukowców zamkniętych w laboratoriach. Więc biotechnologia obciążona jest większością wad znanych z innych dziedzin polskiej nauki i przemysłu. Ponadto ma specyficzne problemy — pielęgnowanie przez kadrę naukową „nierynkowego” etosu czy lekceważenie procesu ochrony własności intelektualnej.
Świetlana, ale przeszłość
Badania z zakresu biotechnologii mają w Polsce tradycję i od strony naukowej prezentują się okazale.
— Nie jest to dziedzina jednorodna. Przyjmuje się, że tzw. biotechnologia biała zajmuje się kwestiami przemysłowymi, zielona — rolnictwem, a czerwona — problematyką ochrony zdrowia, czyli zastosowaniem jej osiągnięć w zakresie produkcji nowych biofarmaceutyków, rozwoju diagnostyki genetycznej czy genoterapii — definiuje Marcin Kus, prawnik z kancelarii Nowakowski i Wspólnicy.
Zgodnie z opinią środowiska naukowego, Polska prezentuje wysoki poziom nauk podstawowych w biotechnologii, np. biochemii, mikrobiologii, chemii molekularnej. Działa wiele nowoczesnych ośrodków, a ich pracownicy uzyskują wysoki współczynnik cytowań. Sporo naukowców odbyło staże poza krajem lub nadal współpracuje z zagranicznymi ośrodkami naukowymi… Ale nie przekłada się to na dużą liczbę patentów wynalazców.
— Wiele opracowań wychodzących z polskich laboratoriów biotechnologicznych zasługuje na uznanie. Ale wiele z nich realizuje się w oderwaniu od przedmiotu działalności biznesu albo rozwiązuje nieprzełomowe zagadnienia — twierdzi Tadeusz Pietrucha, prezes Bio-Tech Consulting.
Dodaje, że transfer technologii z polskich zespołów naukowych do polskich firm nie będzie możliwy jeszcze przez najbliższe 2-3 lata.
— Środowisko naukowe nie wypracowuje jeszcze gotowych technologii, nadających się do natychmiastowego wdrożenia — uważa Tadeusz Pietrucha.
— Transfer nie odbywa się z prostego powodu: nie ma firm i nie ma technologii, gdyż osiągnięcia nauki są odległe od technologii możliwych do wdrożenia — potwierdza Piotr Borowicz, dyrektor Instytutu Biotechnologii i Antybiotyków w Warszawie.
Z wielu projektów badawczo-rozwojowych jedynie nieliczne osiągają finalną postać rynkową. Szacunkowe dane mówią, że jedynie 1-2 proc. patentów biotechnologicznych zostaje w pełni wdrożonych. Obecnie w Europie jedynie 50 potencjalnych leków biotechnologicznych znajduje się w końcowej fazie badań klinicznych. Sytuacja ta wymusza odpowiednią strategię finansowania całego projektu biotechnologicznego.
Twardy orzech
Dostępność i wielkość środków finansowych kierowanych na projekt biotechnologiczny jest wprost proporcjonalna do etapu rozwoju projektu. Im bardziej zaawansowany etap, tym szersze możliwości pozyskiwana kapitału przez firmę realizującą projekt. Mimo że etap I — badania naukowe — jest punktem wyjścia w tworzeniu projektów biotechnologicznych, jest on stosunkowo skromnie finansowany, głównie ze środków publicznych. W warunkach polskich — przez system grantów Ministerstwa Nauki i Informatyzacji. Chęć finansowania takich projektów deklarują w Polsce niektóre fundusze inwestycyjne, banki, a także inwestorzy prywatni.
— W praktyce nie istnieje w kraju spójny system finansowania projektów biotechnologicznych. Poza tym osiągnięcie sukcesu w wymiarze akademickim, skutkujące stabilizacją materialną, sprawia, że znacznie obniża się motywacja do podejmowania ryzyka w skali, jaką pociąga za sobą realizacja projektu biotechnologicznego — zauważa Tadeusz Pietrucha.
Ale tak naprawdę największym grzechem polskich naukowców jest lekceważenie procesu ochrony własności intelektualnej.
— Ustawa Prawo własności przemysłowej daje możliwość uzyskania patentu na produkty, a szczególnie na substancje lub mieszaniny stosowane w diagnostyce lub leczeniu. Możliwe jest też uzyskanie patentu na nowe zastosowanie substancji lub użycie jej do uzyskania wytworu mającego nowe zastosowanie. Przez uzyskanie patentu nabywa się prawo do wyłącznego korzystania z wynalazku w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Rzeczpospolitej — przypomina Marcin Kus.
Zgłoszenia patentowe rezerwują i zabezpieczają prawo do możliwości praktycznego wykorzystania zdobytej wiedzy.
— Dopiero na bazie zgłoszeń patentowych, a więc prawnego zabezpieczenia możliwości realizacji projektu wdrożeniowego, można w miarę bezpiecznie planować i przygotowywać projekty biotechnologiczne, będące już nie projektami naukowymi, lecz projektami badawczo-wdrożeniowymi — mówi Tadeusz Pietrucha.
Lokalne ambicje
Badania biotechnologiczne w Polsce prowadzone są jednak na wysokim poziomie, mimo niewielkich środków przeznaczanych na nie w porównaniu z innymi krajami unijnymi, nie mówiąc o USA. Ta okoliczność oraz ogólnie niższy poziom kosztów „robocizny” można uznać za warunki sprzyjające rozwojowi biotechnologii w Polsce. Tylko czy potrafimy to wykorzystać?
— Nie mamy wyjścia! Musimy, jeśli chcemy utrzymać polskie firmy farmaceutyczne — uważa Tadeusz Pietrucha.
Zdaniem Piotra Borowicza, należy przestać hamować jej wykorzystanie, czyli stworzyć odpowiednie warunki rynkowe.
— Trzeba utworzyć miejsca pracy dla coraz liczniejszych absolwentów kierunków biotechnologicznych, dziś bezskutecznie szukających pracy. Warto też pamiętać, że biotechnologia to rozwój, a rozwój to biznes. Szczególnie o tym powinni pomyśleć decydenci w przemyśle biotechnologicznym i w administracji państwa. Wypada też umożliwić powstawanie małych biobiznesów. To apel zarówno do administracji, jak i niewiernych uczonych — podkreśla Piotr Borowicz.