Polska ma wszelkie możliwości, by z sukcesem uczestniczyć w światowym wyścigu. W gospodarce trwa czwarta rewolucja przemysłowa, której najważniejszym skutkiem staje się zanikanie barier między człowiekiem a maszyną. Innowacyjne państwo musi umieć znaleźć się w sytuacji, gdy w inteligentnej fabryce systemy cyberfizyczne sterują procesami fizycznymi, tworzą wirtualne kopie świata realnego, podejmują decyzje oraz przez internet komunikują się i współpracują ze sobą — a niejako przy okazji z ludźmi.
Odpowiedzialni decydenci polityczni powinni stwarzać równe warunki rozwojowe — zarówno podmiotom gospodarczym, jak i ogółowi społeczeństwa. W relacjach międzynarodowych trzeba przeciwdziałać protekcjonizmowi innych państw i praktykom dyskryminacyjnym wobec polskich przedsiębiorstw, które są konkurencyjne, ale mają podcinane skrzydła. Wewnątrz kraju chodzi o to, by z owoców wzrostu korzystała jak największa część społeczeństwa, również z małych miejscowości, a nie tylko elita, głównie ze stolicy i innych metropolii.
Coraz poważniejszą barierą rozwojową Polski staje się brak wykwalifikowanych rąk do pracy. Paradoksalnie przedsiębiorcy odczuwają tę ułomność wraz z liczbowym spadkiem stopy bezrobocia. Dlatego tym bardziej powinniśmy tworzyć gospodarkę 4.0, w której braki ludzkie mogą być nadrabiane przez technologie. Nieuchronnym następstwem cyfryzacji staje się zwiększanie produktywności, ale rynek zarazem podnosi wymagania jakościowe. Razem ze wzbijaniem się do wirtualnej chmury trzeba w Polsce szybko nadrabiać zapóźnienie przyziemnej infrastruktury, w szczególności transportowej.