Politycy i przedsiębiorcy w Polsce i całej Europie obawiają się zimy. Obawy dotyczą dostaw gazu, prądu i ciepła. Prezes PGE, największej polskiej firmy energetycznej, powiedział w zeszłym tygodniu: „Nie oszukujmy się, ta zima będzie bardzo trudna. Apelujemy do klientów, by oszczędzali energię” (cytat za PAP).
Polski przemysł energochłonny ma już propozycje dotyczące gazu, surowca niezbędnego np. w procesie walcowania wyrobów stalowych w hutach.
- Za kilkanaście dni przedstawimy propozycje branży na wypadek problemów z dostawami gazu. Gdyby został wprowadzony np. drugi stopień zasilania, zakłady nie będą mogły stabilnie funkcjonować, więc chcemy wcześniej ustalić zasady dostaw, które ograniczą ryzyko zakłóceń produkcyjnych – mówi Stefan Dzienniak, prezes rady Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
O tzw. negawatach mówiło się dotychczas w kontekście energii elektrycznej. W koncepcji chodzi o zarządzanie popytem na prąd (z ang. demand side response, czyli DSR), tak by odbiorca dostawał wynagrodzenie za dobrowolne zmniejszenie zużycia prądu wtedy, gdy system tego potrzebuje. DSR funkcjonuje w polskiej energetyce już od kilku lat. Teraz, w związku z wojną i nadchodzącą trudną zimą, temat wkracza do branży gazowej.
Śladem Niemców
Menedżerowie z branży hutniczej mają konkretne propozycje.
- Razem z innymi przedstawicielami branży rozmawiamy o różnych rozwiązaniach, które złagodzą problemy mogące wystąpić w razie ograniczenia dostaw gazu. Jednym z nich jest np. wprowadzenie mechanizmów dobrowolnego ograniczania zapotrzebowania na gaz. Takie mechanizmy istnieją już w Polsce dla energii elektrycznej i nic nie stoi na przeszkodzie, aby stosować je także w gazie. Pozwoliłoby to zrekompensować przemysłowi przynajmniej część kosztów redukcji i ochronić gospodarkę przed przymusowymi ograniczeniami. Niemcy, jak zawsze, zareagowali jako pierwsi w Europie i już planują wprowadzenie podobnego mechanizmu dla swojego przemysłu – mówi Jerzy Kozicz, prezes CMC Zawiercie.
Branża czeka na podobne rozwiązania także w Polsce.
- Jesteśmy objęci systemem DSR na rynku energii i popieramy wprowadzenie podobnego mechanizmu w dostawach gazu – potwierdza to Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru.
Jak wyłączać, to na miesiąc
Jerzy Kozicz podkreśla, że gaz łatwiej magazynować niż energię nie tylko ze względu na rodzaj produktu, ale także na istniejącą infrastrukturę magazynową w Polsce. Jego zdaniem na rynku gazu mamy dużo więcej opcji zarządzania ograniczeniami dostaw w sposób, który wyrządzi możliwie najmniejsze szkody gospodarcze. Firmom z branży hutniczej zależy na wprowadzeniu np. miesięcznych rozliczeń w przypadku potrzeby ograniczania zużycia gazu w okresie reglamentacji dostaw.
- Istniejące regulacje przewidują redukcję na poziomie godzinowym, co oznacza pogorszenie efektywności energetycznej. Straty tak cennej dziś energii prowadzą do nadmiernego ograniczenia produkcji. Z punktu widzenia hutnictwa konieczne jest wprowadzenie natychmiastowych zmian. Proponujemy system rozliczeń miesięcznych zamiast godzinowych, co pozwoli uzyskać taki sam efekt redukcji, ale da firmom elastyczność w podejmowaniu decyzji, które urządzenia wyłączą, kiedy i na jak długo – tłumaczy Jerzy Kozicz.
Manipulowanie remontami
W podobnym kierunku idą propozycje szeroko rozumianej branży chemicznej, która jest głównym odbiorcą gazu w Polsce. Nieoficjalnie słyszymy, że branża też dyskutuje z administracją na temat możliwości wyłączenia niektórych zakładów produkcyjnych, np. na miesiąc, w zamian za rekompensatę.
- Jeśli zakład planował wiosną przeprowadzić remont, to może go przyśpieszyć i zrobić to zimą. Jest to jednak potężne przedsięwzięcie, wpływające na działalność wielu kontrahentów, dlatego decyzje trzeba podejmować już dziś – wskazuje jeden z naszych rozmówców chcący zachować anonimowość.
Zapytaliśmy o te pomysły nawozową Grupę Azoty, największego odbiorcę gazu w Polsce.
- W ramach grupy cały czas pracujemy nad wewnętrznymi regulacjami, które ułatwią nam przystosowanie się do dynamicznie zmieniającego się otoczenia. Już w 2021 r. powołaliśmy m.in. komitet korporacyjny ds. zabezpieczania cen gazu, który ułatwia nam odpowiadanie na bieżącą sytuację na rynku. Nie mamy sygnałów o możliwym wstrzymaniu lub ograniczaniu dostaw, choć oczywiście mamy przygotowane scenariusze awaryjne na takie sytuacje. Stanowią one tajemnicę przedsiębiorstwa – odpowiada Monika Darnobyt, rzeczniczka Grupy Azoty.
O ocenę propozycji branż energochłonnych poprosiliśmy Gaz-System, czyli operatora sieci przesyłowej, PGNiG, czyli sprzedawcę gazu, oraz Ministerstwo Aktywów Państwowych.
“Aktualne rozwiązania prawne nie przewidują mechanizmu DSR w sektorze gazu ziemnego. Prowadzone dziś analizy i przygotowania do sezonu 2022/2023 nie uwzględniają takiego narzędzia po stronie operatora systemu przesyłowego” - odpisał nam Gaz-System.
Prąd to mniejsze ryzyko
Mniejsze obawy budzi ryzyko ograniczenia dostaw energii. Stefan Dzienniak prognozuje, że producentom prądu nie zabraknie węgla, więc energia będzie dostępna dla przemysłu. Podobnie widzi to Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.
- Zakładamy, że elektrownie będą miały węgiel. Musimy polegać na energetyce systemowej – mówi Henryk Kaliś.
Stefan Dzienniak zaznacza też, że w razie reglamentacji dostaw gazu huty będą musiały ograniczyć pracę walcowni. Trudno zaś oczekiwać, że firmy będą odlewać stal i produkować półwyroby, jeśli nie będą mogły przetworzyć ich w gotowe produkty. Zużycie prądu spadnie wtedy automatycznie.
Poznaj program konferencji “Modern Production Summit”, 13 września 2022, Warszawa >>
Przemysław Sztuczkowski twierdzi natomiast, że na płynność procesu produkcji już wpływają problemy z zakupem węgla przez huty.
- Najtrudniej kupić antracyt, ale brakuje też innych rodzajów węgla niezbędnego w procesie przerobu złomu w piecach elektrycznych – mówi Przemysław Sztuczkowski.
Jego zdaniem w razie pogłębiania się problemów z zakupem węgla czy zakłóceń w dostawach gazu na rynku może wystąpić panika, co przełoży się na wzrost cen wyrobów stalowych.
Obecnie stal tanieje, bo luka w inwestycjach infrastrukturalnych, spowodowana opóźnieniem w napływie funduszy unijnych, skutkuje ograniczeniem popytu. Zmniejszenie produkcji wyrobów hutniczych w wyniku redukcji dostaw gazu lub węgla może odwrócić ten trend.
Jastrzębska Spółka Węglowa uspokaja, że nie spodziewa się przerw w dostawie energii, ponieważ jest podmiotem o znaczeniu strategicznym w Krajowym Systemie Energetycznym. Jest objęta ochroną.
Chemiczny Ciech nie ukrywa, że wiele pracy wkłada w poszukiwanie dostawców węgla. Zużywa ok 1 mln ton węgla rocznie, więc gromadzi w tej chwili zapasy, kupując surowiec m.in. z Australii. Jeśli chodzi o gaz, to PGNiG zasila firmę bezpośrednio gazem zaazotowanym. Podsumowując – Ciech o najbliższą zimę jest umiarkowanie spokojny.
Rosnące ceny surowców są jednak wyzwaniem i skłaniają firmę do zmian w projektach inwestycyjnych. Ciech zawiesił projekty związane z gazem na rzecz budowy źródła energii zasilanego odpadami, rozważa też produkcję energii z biomasy.
Mercedes-Benz Manufacturing Poland ma fabrykę w Jaworze, która w ogóle nie zużywa gazu, energię elektryczną czerpie m.in. z wiatru, a cieplną z biomasy. Firma pracuje nad matrycą wyłączeń, choć ich wprowadzenie będzie oznaczać straty produkcyjne dla zakładu. Przyznaje, że istnieje też opcja ostateczna, czyli decyzja o nieredukowaniu mocy zgodnie z wprowadzonym stopniem zasilania. Wtedy firma płaci karę, ale… utrzymuje produkcję i płynność dostaw.
„Wstrzymanie dostaw energii elektrycznej oznaczałoby straty finansowe nie tylko dla naszej fabryki w Jaworze, ale także straty dla poddostawców oraz przestoje lub w najlepszym wypadku przerwy produkcyjne w zakładach Mercedesa na świecie, do których dostarczamy nasze silniki i baterie. To cały łańcuch wartości i zależności, którego zakład w Jaworze jest ważnym ogniwem. Jeżeli wstrzymanie dostaw energii dotyczyłoby tylko Polski, to byłby to fatalny sygnał, utrata zaufania i niewątpliwie strata mogąca mieć negatywne konsekwencje przy lokowaniu wszelkich nowych inwestycji w Polsce” – napisała nam Ewa Łabno-Falęcka odpowiedzialna za komunikację w Mercedes-Benz Manufacturing Poland.
Giełda Papierów Wartościowych podkreśla, że przedstawiony dla kompleksu „Centrum Giełdowe” (jej siedziby) plan ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej jest optymalny i nie stanowi powodu do niepokoju. Nie planuje żadnych nadzwyczajnych działań przygotowawczych.
Pamapol, producent dań gotowych, nie spodziewa się przerw w dostawie prądu, gazu nie zużywa, ale przyznaje, że widzi problemy z dostępnością węgla dla przemysłu. Jednocześnie od dawna pracuje nad poprawą efektywności energetycznej i własną produkcją energii. Uruchamia właśnie instalację fotowoltaiczną o mocy 999 kW, planuje też budowę układu trigeneracji o mocy 999 kW oraz biogazowni na odpady z produkcji warzyw o mocy 499 kW.
MLP Group, deweloper magazynowy, montuje farmy fotowoltaiczne na dachach obiektów i szacuje, że do końca 2022 r. będzie mieć w Polsce instalacje o powierzchni 100 tys. m kw. i o łącznej mocy ok. 6,3 MWp. Jego celem jest jak najszersze przestawienie się na energię odnawialną i redukcję śladu węglowego, ale też ograniczenie zakupów energii z zewnątrz. W tym roku zakontraktował też magazyny gazu. Mają zapewnić klientom ciągłość dostaw i wypełnić ewentualne luki w dostawach.
Biedronka do końca 2025 r. radykalnie ograniczy wykorzystanie energii ze źródeł konwencjonalnych, wyposażając 2 tys. sklepów w instalacje fotowoltaiczne. Już w tym roku będzie funkcjonować 500 kompletnych instalacji tego typu.
Eurocash przyznaje, że ewentualne przerwy w dostawie energii to problem, z którym będą musiały się zmierzyć wszystkie firmy w Polsce, także te z sektora spożywczego. Może się to przełożyć na kwestie związane z zapewnieniem ciągłości dostaw żywności w kraju. Eurocash, jako największy hurtownik i drugi największy dystrybutor żywności w Polsce, dołoży wszelkich starań, aby zapewnić ciągłość i bezpieczeństwo dostaw, podobnie jak to miało miejsce w pierwszym okresie epidemii.