Mimo ubiegłotygodniowych zapowiedzi, Wiesław Kaczmarek, minister skarbu, wciąż nie podjął ostatecznej decyzji o przyznaniu wyłączności negocjacyjnej jednemu z dwójki inwestorów zabiegających o przejęcie grupy G-8. Atutem niemieckiego E.ON jest know-how energetyczne, ale El-Dystrybucja Jana Kulczyka oferuje lepszą cenę.
W ubiegłą środę Wiesław Kaczmarek zapowiedział, że jeszcze dziś lub jutro podejmie decyzję w sprawie dalszego przebiegu przetargu na akcje ośmiu spółek dystrybucyjnych z północnej i centralnej Polski. Potem jednak uwagę szefa MSP pochłonęła renacjonalizacja Stoczni Szczecińskiej i werdykt w sprawie G-8 nie zapadł. W piątek resort skarbu odwiedzili przedstawiciele niemieckiego koncernu E.ON — jednego z dwóch wyłonionych przez MSP potencjalnych inwestorów dla grupy. W poniedziałek na rozmowach w ministerstwie byli ich konkurenci reprezentujący El-Dystrybucję kontrolowaną przez Jana Kulczyka. Ostateczna decyzja wciąż nie zapadła.
Wśród przedstawicieli branży z zainteresowaniem obserwujących największą prywatyzację w polskiej energetyce aż huczy od domysłów. Jeszcze niedawno większość obserwatorów stawiała na zwycięstwo niemieckiego E.ON. Choć wszyscy liczyli się z polityczną przewagą Jana Kulczyka, nieoficjalna wersja głosiła, że Niemcy są zdecydowanymi faworytami Wiesława Kaczmarka. Szef MSP wielokrotnie podkreślał, że wolałby wprowadzić do G-8 doświadczoną firmę branżową. W wywiadzie dla „PB” wyraźnie zaznaczył, że to kryterium, podobnie jak kryterium wiarygodności finansowej, „na pewno nie stawia pana Kulczyka na pierwszym miejscu”. Minister powiedział jednak również, że wybór któregokolwiek z oferentów zabiegających o akcje G-8 nie będzie dużym błędem. I prawdopodobnie miał rację, zważywszy iż podstawowym parametrem transakcji — oczywiście z punktu widzenia budżetu — niewątpliwie będzie cena. Właśnie ona jest ponoć głównym atutem oferty El-Dystrybucji.
Nie wiadomo dokładnie, na ile spółka Jana Kulczyka wyceniła grupę dystrybutorów. Propozycje finansowe były w trakcie wielomiesięcznych negocjacji kilkakrotnie modyfikowane — i to zarówno w górę, jak i w dół. Z nieoficjalnych i niepotwierdzonych informacji wynika, że E.ON wycenił 100 proc. akcji G-8 na 1,7 mld EUR (6,4 mld zł) — o ile nie obniżył później oferty w związku z wprowadzeniem akcyzy na energię. Oferta El-Dystrybucji jest podobno znacząco wyższa, przy czym istotna różnica cen dotyczy głównie walorów przeznaczonych do późniejszej sprzedaży przez MSP. Natomiast pierwsze 25-proc. pakiety i kolejne — umożliwiające inwestorom objęcie łącznie 60 proc. i jednej akcji ośmiu spółek — nie różnią się już tak znacznie.
Przewaga Jana Kulczyka stałaby się niewątpliwa, gdyby przed sfinalizowaniem rozmów z MSP zdobył branżowego współinwestora. Na razie poszukiwania energetycznego partnera nie doprowadziły do sukcesu, choć wśród kandydatów wymienianych było wiele firm, które na różnych etapach przetargu wyrażały zainteresowanie G-8. Mówiło się m.in. o irlandzkim ESB, francuskim EDF, belgijskim Electrabelu, hiszpańskiej Endesie, a wreszcie — o bezpośrednim rywalu El-Dystrybucji — niemieckim E.ON. Podobno jednak żaden z koncernów nie chciał dzielić się władzą z doktorem K. Inwestorom nie podobała się również oferowana przez El-Dystrybucję cena, którą uważali za zbyt wygórowaną.
Niewykluczone, że jeśli Janowi Kulczykowi nie ułoży się współpraca z żadnym z europejskich potentatów, do łask wróci Elektrim, którego udział w El-Dystrybucji został kilka tygodni temu okrojony do symbolicznego 1 proc. Możliwy wydaje się scenariusz współfinansowania projektu przez BRE — zwłaszcza w kontekście ostatnich wypowiedzi Wojciecha Kostrzewy, prezesa banku, dotyczących świetlanej przyszłości Elektrimu jako znaczącego gracza w polskiej energetyce.