W ostatnich dwóch latach liczba przedsiębiorstw transportu drogowego działających w Polsce wzrosła o około 20 proc. To mniej więcej 90 tys. podmiotów, z których około 25 tys. świadczy usługi transportu międzynarodowego. Każda z tych firm potrzebuje kierowców, te duże chcą się ich jednak pozbyć. Tymczasem zatrudnić nie ma kogo, a rynek pozostaje w rękach pracodawcy. Paradoks?
Własny biznes
Beata Trochymiak, wydawca portalu pracujwlogistyce.pl, podkreśla, że dynamiczny wzrost liczby firm transportowych nastąpił w ostatnich kilkunastu miesiącach, a więc w czasie kryzysu.
— Czas spowolnienia z oczywistych powodów nie sprzyja rozwojowi przedsiębiorczości. Koszty działalności transportowej wzrosły o kilkadziesiąt procent. Połowę z tych wydatków stanowią koszty pracy. Utrzymywanie własnej dużej floty przestało się opłacać. A przedsiębiorcy doszli do wniosku, że lepiej zarządzać setką podwykonawców, niż podpisać setkę umów o pracę — mówi Beata Trochymiak.
W ten sposób na rynek pracy dla kierowców powróciło samozatrudnienie.
— W ubiegłym roku większość ogłoszeń o pracy w branży TSL dotyczyła zatrudnienia spedytorów i kierowców, chociaż ta druga grupa stanowiła kilka — kilkanaście procent ogółu ofert. Natomiast ogłoszenia typu: „potrzebni przewoźnicy do stałej współpracy”, „szukam pracy na dwa samochody ciężarowe” albo „szukam pracy na solówkę” to stały element rynku pracy dla transportowców — mówi Beata Trochymiak.
Dodaje, że podaż kierowców nie przekracza popytu na ich zatrudnienie, a mimo to rynkiem pracy nadal rządzą pracodawcy. Zatrudniający kierowców nie są bowiem skłonni do ustępstw co do oferowanych warunków. Średnia płaca kierowcy kat. C+E w transporcie międzynarodowym wynosi obecnie od 5 tys. do 7 tys. zł netto. Składa się na to podstawa, która wynosi od 1,2 tys. do 1,8 tys. zł, resztę stanowią diety i różnego rodzaju bonusy.
— Co najmniej połowa z tego nie zostaje jednak w kieszeni kierowcy, ale idzie na jego utrzymanie w trasie — podkreśla Beata Trochymiak.
W jej ocenie na nic zdadzą się protesty i próby wymuszenia wzrostu podstawy wynagrodzenia, co mogliśmy obserwować podczas styczniowego strajku kilkuset kierowców w ND Polska.
Przedsiębiorcy mówią wprost: „Kierowco, nie stać nas na podwyżki, a jeśli nie zgadzasz się na warunki, które oferujemy, to zlikwidujemy flotę, a interesy przeniesiemy do innego kraju, np. do Rumunii”.
Bez odpływu
Sytuacji na rynku transportowym nie można skwitować prostym stwierdzeniem: kierowców brakuje.
— Na ogłoszenia rekrutacyjne odzew jest bardzo duży. Jednak jest również bardzo duża grupa kierowców, którzy są zawsze niezadowoleni ze swojego pracodawcy i zmieniają pracę co 3-4 miesiące. Słowem: na rynku brakuje rzetelnych i wysoko wykwalifikowanych pracowników. Tacy z reguły zadowoleni są ze swojej pracy i nie poszukują nowej — przekonuje Andrzej Szymański, dyrektor zarządzający Dartom. Potwierdza to Barbara Szlenczek, kierownik działu personalnego Delta Trans Logistik.
— Rzeczywiście, pozyskiwanie doświadczonych kierowców nie jest łatwe. Aplikacje składa wiele osób, jednak często mają one niewielkie doświadczenie. Oczywiście, jakaś część z nich odnajduje się w zawodzie, a wtedy zazwyczaj pozostaje w firmie, w której znalazła zatrudnienie i nie wraca na rynek pracy — dodaje Barbara Szlenczek.
OKIEM PRAKTYKA
Problem z podwójną obsadą
MARCIN KOT
kierownik działu spedycji międzynarodowej CAT LC Polska
Zmiany na rynku pracy dla kierowców nie wpływają bezpośrednio na jakość świadczonych przez naszych przewoźników usług. Niemniej możemy wskazać obszar, w którym pogorszyła się elastyczność przewoźników — to transporty wymagające podwójnej obsady kierowców. W wielu przypadkach właściciele firm przewozowych nie dysponują dodatkową kadrą kierowców, która pozwoliłaby na realizację takich właśnie przewozów.
Rok 2012 rozpoczął się nowymi wytycznymi dla właścicieli firm transportowych (zmiany w prawie dotyczącym transportu drogowego), które wymagają wielu modyfikacji po stronie przewoźników. Bez wątpienia zmiany te będą miały duży wpływ na rentowność firm, a tym samym na ostateczny budżet, jaki właściciele przeznaczą na pensje dla kierowców.
Moim zdaniem, właśnie od kondycji finansowej firm przewozowych, a co za tym idzie — od wysokości zarobków zależeć będzie, czy ta grupa zawodowa pozostanie w dyspozycji polskich firm, czy raczej złoży oferty w firmach z innych krajów UE.