Pasażerowie w metrze zerkali na niego co chwila. Wykonywał nerwowe ruchy. Przesiadał się z miejsca na miejsce, zatykał uszy, gdy pociąg wydawał charakterystyczny pisk. Kiedy siedział, nerwowo przebierał nogami. Rozglądał się, jakby wszystko zwracało jego uwagę. I ta znajoma twarz… Na stacji wyskoczył niespodziewanie, potrącając wchodzących.
Nagranie dziwnego zachowania Bartłomieja Topy szybko trafiło do plotkarskich mediów. Skojarzenia były oczywiste. „Wygląda to bardzo niedobrze i z pewnością nie jest to stan po spożyciu alkoholu” — podsumowywał jeden z portali. Później ujawniono, że aktor nie był pod wpływem narkotyków, lecz uczestniczył w kampanii zwracającej uwagę na problem autyzmu.
Coraz poważniejszy: liczba dzieci, u których diagnozuje się tę chorobę, rośnie w szybkim tempie. Według szacunków amerykańskiego Centrum ds. Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), w 2000 r. zaburzenia stwierdzano u 1 na 150 8-latków mieszkających w USA, w 2010 r. już u 1 na 68 dzieci. Duńscy naukowcy, analizując dane z ich kraju, częściowo wyjaśnili ten wzrost rozwojem kryteriów i zasad diagnostycznych. Ale podkreślali, że można tak wytłumaczyć około 60 proc. wzrostu wykrywalności, a pozostałe 40 proc. wciąż pozostaje zagadką.
Przez emocje
Swoje trzy grosze do wsparcia walki z zaburzeniami rozwoju dorzuca polska firma Harimata.
Tworzy aplikację na tablety, wspierającą diagnozowanie autyzmu u dzieci w wieku 2-5 lat. Działalność rozpoczęła w marcu 2013 r. Zanim Paweł Jarmołkowicz, prezes Harimaty, zajął się tym przedsięwzięciem, przez lata pracował w dziale badań i rozwoju informatycznej firmy Vsoft. Praca w B+R nie była przypadkiem.
Zawsze chciał się zajmować nowymi, ciekawymi pomysłami. Kiedy zakończył współpracę z firmą, zajął się coachingiem. Z pomysłem stworzenia oprogramowania rozpoznającego, czy z komputera korzysta osoba dorosła, czy dziecko, zgłosił się do niego Marek Przystaś, prezes Duckie Deck, firmy tworzącej gry edukacyjne dla dzieci. Paweł Jarmołkowicz nie wahał się długo.
— Udało się nam udowodnić, że odczytując ruch myszki i wykorzystanie klawiatury, można nie tylko ustalić, kto zasiada przed komputerem, ale też jego emocje w trakcie użytkowania urządzenia. Pomysł szybko zamienił się w projekt wykorzystania tej wiedzy do oceny wrażeń klientów lub lepszego przypisania im reklam. Pozyskaliśmy pierwszego inwestora, inkubator Ainot — opowiada Paweł Jarmołkowicz.
Harimata podjęła współpracę z Politechniką Gdańską, gdzie nad podobnymi projektami pracuje Agnieszka Landowska z Katedry Inżynierii Oprogramowania. Naukowcy potwierdzili wyniki analiz spółki. Jej oprogramowanie pozwalało rozpoznać z sześćdziesięcioprocentową dokładnością pięć stanów emocjonalnych i z dziewięćdziesięcioprocentową dokładnością płeć i wiek użytkownika.
Najpierw projektem zainteresowała się firma z branży e-commerce, która chciała się dowiedzieć, jakie emocje towarzyszą klientom przeglądającym konkretne części jej strony internetowej. Zespół Harimaty nie chciał jednak realizować takiego zlecenia. Czarę goryczy przelała spółka z branży hazardowej, która chciała wykorzystać potencjał technologii do zatrzymania graczy przy elektronicznych stołach. Harimata zrezygnowała z projektu.
Nagły zwrot
— Nie chcieliśmy wykorzystywać oprogramowania w ten sposób. Wizja narzędzia, które tylko pomaga firmom wyciągać więcej pieniędzy od klientów, niespecjalnie nas interesowała. Zależało nam, by projekt miał wartość społeczną. Przystąpiłem do niego z tym przeświadczeniem. Początkowo inwestor nie był zadowolony, bo już znalazł zainteresowane firmy. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że nasze rozwiązanie ma znacznie większy potencjał — opowiada Paweł Jarmołkowicz. Burza mózgów pod koniec 2013 r. szybko przyniosła odpowiedź na pytanie: co dalej.
— Zdecydowaliśmy się iść w kierunku pomocy w rozwoju dzieciom i wykorzystać doświadczenie Marka Przystasia i Mateusza Steca w tworzeniu gier dla najmłodszych. Pojawił się pomysł, aby się skupić na autyzmie, jednym z najszybciej rozprzestrzeniających się zaburzeń u dzieci. Ale nie wiedzieliśmy jeszcze, czy wiedza, którą zdobyliśmy, rzeczywiście pozwoli na rozpoznanie takich schorzeń — wspomina Paweł Jarmołkowicz.
Firma przeprowadziła pierwsze badania. Wzięło w nich udział 45 dzieci ze zdiagnozowanymi zaburzeniami autystycznymi i taka sama grupa normalnie rozwijających się 3-5-latków. Traf chciał, że wyniki pojawiły się w dniu, w którym Paweł Jarmołkowicz był w Budapeszcie, gdzie brał udział w konkursie Global Impact Competition, organizowanym przez Singularity University, nagradzającym najciekawsze innowacje, które mają szansę pozytywnego wpływania na życie mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej w ciągu 3 lat. Według danych, które otrzymał, technologia Harimaty umożliwia wykrycie zaburzeń autystycznych u dzieci z dokładnością do 90-92 proc.
— Sami byliśmy zaskoczeni rezultatem — mówi Paweł Jarmołkowicz. Wyniki w ostatniej chwili trafiły do prezentacji projektu, który zdobył główną nagrodę. W przeddzień finałów spółka podpisała pierwszą umowę inwestycyjną z funduszem XLHealth, którego strategicznym partnerem jest CompuGroup, międzynarodowy dostawca rozwiązań IT z zakresu medycyny i służby zdrowia. Spółka nie wyklucza pozyskania kolejnego inwestora.
Technologia i gry
Rozwiązanie Harimaty nakłada technologię firmy na gry Duckie Deck. W trakcie kilkunastominutowej zabawy na tablecie (np. rozwiązywanie prostych zadań, rysowanie) oprogramowanie mierzy 140 parametrów, m.in. ruchy, jakie wykonuje dziecko, sposób dotykania ekranu, poruszania urządzeniem, wykonywania zadań. Później przyporządkowuje je do schematów.
— Dziecko z zaburzeniami ze spektrum autyzmu ma problemy z planowaniem i wykonywaniem ruchów. To często drobne różnice w stosunku do zdrowego dziecka. Przykładowo: nie planują, kiedy i gdzie rozpocząć ruch dłonią, jak szybko powinny go wykonać i kiedy przerwać — wyjaśnia Paweł Jarmołkowicz.
Kolejne badania potwierdziły 88-89 proc. dokładności w odróżnianiu zaburzeń ze spektrum autyzmu. Oprogramowanie z dokładnością 83-85 proc. odróżnia dzieci z autyzmem od tych z innymi zaburzeniami, np. ADHD. Firma realizuje kolejne badania. Analizuje m.in. efektywność technologii w diagnozowaniu autyzmu.
Wsparcie specjalistów
Michał Wroniszewski, psychiatra i prezes Fundacji Synapsis, wyjaśnia, że wczesne wykrycie zaburzeń jest bardzo ważne. Według badań z USA, 10-15 proc. dzieci można z autyzmu wyleczyć lub doprowadzić do stanu bliskiego wyleczenia.
Jeszcze 20 lat temu podobne badania szacowały ten odsetek na raptem 1 proc. — Są narzędzia kwestionariuszowe pozwalające wyselekcjonować już od 8 miesiąca życia dzieci zagrożone ASD. Przeprowadzenie u tych dzieci pełnej diagnozy wymaga udziału specjalistów, m.in. logopedy, psychologa, psychiatry i zajmuje kilka godzin. Wątpię, by rozwiązania informatyczne szybko to zmieniły. Aplikacja mogłaby pomóc w wykrywaniu łagodniejszych odmian autyzmu, np. zespołu Aspergera u 4-latków, nieujawnionych we wcześniejszych badaniach przesiewowych — uważa Michał Wroniszewski.
Rozwiązanie Harimaty skupia się na dzieciach w wieku 2-5 lat. Byłoby jeszcze bardziej przydatne w przypadku młodszych, ale dzieci poniżej 2 lat formalnie nie mogą korzystać z tabletów.
— Nie chcemy zastępować specjalistów w diagnozie, tylko wesprzeć ich narzędziami, aby mogli się skupić na terapii i pracy z dzieckiem, a nie siedzieli nad arkuszami czy papierami. Współpracujemy z ośrodkami w Polsce, Hiszpanii i Szwajcarii. Zdecydowanie bardziej aplikacją zainteresowani są specjaliści z Europy Zachodniej, w kraju niestety napotykamy pewien opór. Z naszych rozmów z polskimi specjalistami wynika, że nie do końca wierzą, że nasze rozwiązanie może działać — odpowiada Paweł Jarmołkowicz.
Oblicza autyzmu
W maju 2015 r. Harimata planuje wypuszczenie aplikacji dla rodziców, która pozwoli śledzić i oceniać postępy rozwoju dziecka. Ma też zawierać wskazówki związane z opieką. Spółka uzyskuje certyfikat ISO 13485 (standard jakości dla producentów urządzeń medycznych) i dostosowuje swoje rozwiązanie do niezbędnych standardów, m.in. z zakresu ochrony prywatności dzieci w internecie (aplikacja nie zbiera danych z mikrofonu czy kamery tabletu). Model płatności będzie inny dla wersji dla rodziców (miesięczny abonament) i ośrodków diagnostycznych (roczny abonament w różnych opcjach). Kwota nie została jeszcze ustalona. Jak rodzice podchodzą do rozwiązania firmy?
— Spotykamy się zarówno ze sceptycznym podejściem, jak i z dużym zainteresowaniem. Jedna z mam powiedziała, że bardzo liczy na działanie aplikacji, bo sama dokonała pierwszej „diagnozy”. Szukała informacji w sieci, a żaden lekarz pierwszego kontaktu nie był w stanie jej pomóc — opowiada Paweł Jarmołkowicz. Rodzice, z którymi się skontaktowaliśmy, zwracają uwagę, że autyzm to szerokie zagadnienie, a dzieci przechodzą zaburzenia bardzo różnie.
— W naszym przypadku diagnoza odbyła się jednego dnia z udziałem trzech specjalistów. Wydaje mi się, że w Warszawie uzyskanie szybkiej diagnozy nie jest trudne, ale w innych częściach Polski, gdzie jest znacznie mniej specjalistycznych ośrodków, może być problematyczne — mówi Kamila Walicka, mama 5-letniego Miłosza.
Czteroletniego dziś Mateusza zdiagnozowano, kiedy miał 1,5 roku. Jego mama, Aneta, zwraca uwagę na inny problem. — Rozmaicie bywa z wiedzą lekarzy na temat autyzmu. Nam diagnozowanie dziecka pod kątem zaburzeń odradzał pediatra. Dzisiaj trudno odróżnić naszego syna od normalnie rozwijających się dzieci. Uważam, że ważne jest wsparcie każdego rozwiązania, które może pomóc w walce z zaburzeniami. Zwłaszcza że dziecko wymaga dużo pracy rodziców — ocenia.
Syn Karoliny miał już 3 lata kiedy wykryto zaburzenia. — Wyszły na jaw dopiero po zmianie diety. Nasz syn jest towarzyski, wszędzie go pełno. Znajomi lekarze dziwią się, że zdiagnozowano u niego autyzm. Moim zdaniem kluczowa jest rola specjalistów, którzy mają doświadczenie z autyzmem. Psycholog bez kontaktu z takimi dziećmi często pominie pewne rzeczy. Każde badania i pomysły warto rozwijać. Aplikacja na tablet może być dobrym kierunkiem. Nasz syn jeszcze nie siedział, a już się bawił smartfonem — sumuje Karolina. &