Wyjątkowe czasy wymagają wyjątkowych działań. Od ponad dekady wrocławska spółka CleverFrame zajmowała się produkcją systemów wystawienniczych, stoisk na targi czy zabudowy eventowej. Biznes był solidny — w ubiegłym roku przyniósł spółce i firmom powiązanym ponad 20 mln zł przychodów, a spółka zatrudniała około 60 osób w bazie produkcyjnej we Wrocławiu i biurze handlowym w Warszawie.

— Jeszcze w lutym wystawialiśmy się na targach branżowych w Düsseldorfie, podczas których wszystko odbywało się normalnie, ale już rósł niepokój w związku z epidemią koronawirusa. Wiedzieliśmy, że jeśli sytuacja zrobi się poważna, to ucierpi rynek wystawienniczy, a my razem z nim, trzeba było więc albo zwolnić ludzi, albo wymyślić coś nowego — mówi Aleksandra Klimek, prezes firmy.
Nowy biznes
Aleksandra Klimek prowadzi ją wraz z mężem Filipem Grudzińskim, który pod koniec lutego, w warunkach domowych, przygotował prototyp przyłbicy ochronnej. Projekt „spełniał wszystkie wyznaczone kryteria” i okazał się początkiem zupełnie nowego biznesu.
— Chodziło o to, żebyśmy mieli nowy, najwyższej jakości, potrzebny na rynku produkt, do którego wyrobu możemy zdobyć surowce w miarę możliwości od ręki. Wykorzystaliśmy park maszynowy, na którym pracowaliśmy dotychczas, i 13 marca pierwsze nasze przyłbice ochronne trafiły na rynek — mówi Aleksandra Klimek.
Spółka zaczęła je sprzedawać pod marką CoverOne. Popyt szybko przerósł oczekiwania.
— Zaczynaliśmy od produkcji 3 tys. sztuk dziennie, policzyliśmy, że taka liczba pozwoli firmie przetrwać, utrzymać zatrudnienie. Teraz doszliśmy do 30 tys., a w ostatnich dniach przekroczyliśmy 35 tys. Aby tego dokonać, musieliśmy zainwestować w nowe, profesjonalne maszyny. Na szczęście w naszym zakładzie było na nie miejsce, ale konieczne było np. zwiększenie mocy pobieranego przez nas prądu — mówi prezes CleverFrame.
Potrzebni byli też ludzie.
— Potrzebowaliśmy nowych pracowników, przede wszystkim do konfekcjonowania przyłbic. W ostatnich tygodniach zatrudniliśmy 50 osób — również studentów i emerytów, którzy w domach wykonują zlecenia, żeby dorobić. Pracujemy zmianowo, od godziny 8 do 22, w zespołach, które nie mają ze sobą styczności, by ograniczyć ryzyko kwarantanny wśród pracowników. Bezpieczeństwo i higiena pracy są naszym priorytetem. Przynajmniej do końca kwietnia będziemy działać w takim trybie — mówi Aleksandra Klimek.
Europejski rynek
Przyłbice z Wrocławia trafiają do placówek ochrony zdrowia, zamawia je administracja rządowa, a także sieci handlowe.
— Sprzedajemy je w Polsce i na rynkach unijnych poprzez sieć naszych dilerów, którzy zajmowali się dystrybucją systemów wystawienniczych, a teraz przestawili się na przyłbice. Około połowy naszej produkcji trafia na eksport — tylko do Unii Europejskiej, głównie do Niemiec, Austrii i Rumunii, bo poza nią nie można wywozić przyłbic — mówi Aleksandra Klimek.
Spółka przekazuje je też charytatywnie potrzebującym ich szpitalom.
— Zaczęliśmy od szpitali we Wrocławiu, od kilku dni realizujemy taką wysyłkę na terenie całej Polski. Uruchomiliśmy profil na Instagramie CoverOneOfficial, gdzie zbieramy informacje z adresami najbardziej potrzebujących pomocy placówek. Myśleliśmy też o rozpoczęciu produkcji osłon dla kasjerów w placówkach handlowych, ale uznaliśmy, że na razie skoncentrujemy się na przyłbicach, a do rozwoju asortymentu wrócimy, gdy sytuacja z pandemią się uspokoi — mówi Aleksandra Klimek.
Gospodarka w wojennym trybie
Przed II wojną światową i w jej trakcie fabryki lokomotyw czy traktorów przestawiano na produkcję czołgów. Z epidemią walczy się w inny sposób, ale w jej trakcie następuje podobna rewolucja w zakładach — koncentrowanie się na wytwarzaniu często nieskomplikowanych, ale bardzo potrzebnych produktów.
W polskich mediach najgłośniej było o pomyśle Orlenu, który już na początku stanu zagrożenia epidemicznego zaczął produkować płyn do dezynfekcji i dostarczać go nie tylko na stacje, ale także do szpitali i sieci marketów. Pisaliśmy w „PB” o tym, że w ekspresowym tempie produkcję takiego płynu rozpoczęła też Polfa Tarchomin, ostatni duży producent leków w rękach skarbu państwa. W tyle nie pozostały prywatne firmy.
Grupa Selena, producent i dystrybutor chemii budowlanej, rozpoczęła produkcję żeli dezynfekcyjnych, które w pierwszej kolejności trafią do dolnośląskich szpitali.
Tymczasem spóła Warsaw Genomics, która pracowała nad badaniami genetycznymi w dużej skali w celu wykrycia dziedzicznych obciążeń genetycznych, z dnia na dzień przestawiła się całkowicie na przeprowadzanie testów na koronawirusa i jest pod tym względem jednym z najbardziej wydajnych laboratoriów w Polsce.