Rok 2014 będzie pierwszym, w którym nowoczesne, mobilne i internetowe płatności przestaną być tylko gadżetem dla geeków i telefon stanie się takim narzędziem płatniczym jak karta, wygodniejszym w użyciu, bo nie trzeba go będzie wyciągać z portfela. Pytanie, kto obsłuży płatności. Banki? Niekoniecznie. Krajowe telekomy nie są, co prawda, zbyt aktywne na tym rynku i 2013 r., który miał stać pod znakiem mobilnych płatności zbliżeniowych, właściwie przespały, ale powoli wybudzają się z letargu. Aktywnie wspierają je organizacje kartowe: Visa i Mastercard, którym po drodze jest z każdym, kto tylko chce korzystać z karty jako instrumentu płatniczego.
Co na to banki? Pod koniec 2013 r. zawiązała się wreszcie spółka sześciu banków Polski System Płatności. Wreszcie, ponieważod powstania koalicji na rzecz mobilnych płatności upłynęło aż pół roku. Gdzie banków sześć, tam trudno o jednomyślność. Trudno też się dziwić, że sprawy idą jak po grudzie. Tym bardziej że właściwie każdy z koalicjantów zaangażowanych w projekt alternatywny wobec karty idzie ręka w rękę z organizacjami kartowymi. ING Bank Śląski robi pilotaż płatności V.me, Alior Bank przenosi karty klientów do Masterpassa, BZ WBK ma własne rozwiązania mobilne w ramach aplikacji na smartfony, mBank współpracuje z T-Mobile i Orange. Tylko PKO BP nie kolaboruje, przynajmniej oficjalnie, z organizacjami kartowymi.
Nie tylko banki
Trudno dziwić się bankom, że na dalekim od wykrystalizowaniasię rynku płatności nie chcą postawić na jedną kartę, czyli PSP, lecz testują różne rozwiązania. System IKO ma na razie jedną zasadniczą wadę — brak dostosowania do płatności w m-commerce. A to właśnie tu powoli przemieszcza się wirtualny handel. Tu też pojawia się szansa na odbicie rynku e-commerce — utraconego kiedyś na rzecz pośredników płatności. To na nich w dużej mierze wyrósł PayU. Na razie jest on głównie operatorem Allegro, ale jeśli zdecyduje się pójść w ślady PayPala (który ma podobny rodowód i wyrósł przy eBayu) i będzie przekształcać się w firmę skoncentrowaną na płatnościach, to banki będą miały problem. PayU jako krajowa izba płatnicza może też wejść na tradycyjny rynek — zacząć wydawać karty i prowadzić rachunki osobiste. W czasach, kiedy cena rachunku bankowego i karty idą cały czas w górę, otwiera się też rynek dla kart przedpłaconych, wydawanych chociażby we współpracy z sieciami handlowymi.
Utajone zagrożenie
Na krajowy rynek będą też wchodziły zagraniczne firmy, zainteresowane przejęciem płatności. Niekoniecznie muszą to być mityczne Google, Amazon czy PayPal. Bez większego echa przeszła u nas informacja, że w połowie grudnia szwedzka Klarna przejęła znany w Polsce Sofort Bank z Niemiec. Szwedzi są potentatem na rynku płatności internetowych w Skandynawii. Mają świetny patent na obsługę handlu w sieci: klient płaci za towar dopiero wtedy, kiedy dostanie go do ręki. Do tego czasu Klarna kredytuje transakcję, biorąc na siebie ryzyko wyłudzenia. Idzie jej to nadzwyczaj dobrze, bo ze start-upu w kilka lat wyrosła na firmę o wartości 1 mld USD. Jeśli zdecyduje się rozwinąć system w Polsce — i banki, i PayU powinny zacząć się bać.