Five in five, czyli 5 mld zł przypisu w pięć lat — to marzenie Andrzeja Klesyka, prezesa PZU. Takim hasłem opisuje najważniejszy cel, jaki postawił przed spółką w nowej strategii. Jest nim ekspansja w segmencie ubezpieczeń zdrowotnych. — Naszą ambicją jest wielokrotne zwiększenie biznesu zdrowotnego — zapowiada Andrzej Klesyk, prezes PZU. Obecnie zbiera z nich niespełna 100 mln zł.
Potrzebna zmiana prawa
Jak PZU chce osiągnąć tak skokowy wzrost przypisu? Liczy, że Polacy będą kupować dobrze skrojone produkty zdrowotne. Już teraz — jak wynika z szacunków Polskiej Izby Ubezpieczeń — rocznie wydają z własnej kieszeni na leczenie 33 mld zł rocznie. Z tej kwoty tylko niecałe 200 mln zł to usługi medyczne finansowane przez ubezpieczenie. Jak widać, potencjał jest olbrzymi. Andrzej Klesyk zastrzega, że takiego wzrostu nie da się osiągnąć bez zmian w prawie.
— Mam na myśli zarówno ustawę o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych, jak również dopuszczenie ubezpieczycieli do zarządzania publiczną składką zdrowotną — mówi Andrzej Klesyk.
Na początku 2011 r. resort zdrowia przedstawił projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczenia zdrowotnych. Minął już prawie rok i nadal nie wiadomo, kiedy mogłaby wejść w życie. PZU nie chce czekać. Plan ekspansji podzieliło na dwie części: to, co może osiągnąć bez oglądania się na zmiany w prawie, i to, co będzie możliwe dopiero po ich wprowadzeniu.
Tym bardziej że już teraz ubezpieczyciel może dotrzeć z ofertą do praktycznie każdego domu w Polsce. PZU chce oprzeć ekspansję na milionach klientów, których już obsługuje w ramach różnego typu polis grupowych. Dlatego też produkty z segmentu zdrowotnego, które znajdą się w ofercie ubezpieczyciela, będą także miały charakter grupowy. Artur Smolarek, dyrektor zarządzający ds. ubezpieczeń zdrowotnych w PZU, mówi, że na początek towarzystwo skoncentruje się na dwóch produktach: ubezpieczeniu lekowym oraz zdrowotnym, obejmującym usługi ambulatoryjne.
— Polacy rocznie wydają ok. 30 mld zł na leki z własnej kieszeni. Chcemy sfinansować część tych wydatków — zapowiada Artur Smolarek. Nowy produkt ma się pojawić w ofercie PZU jeszcze w tym półroczu. Ma to być polisa grupowa. Nie będzie gwarantowała w pełni darmowych leków, tylko zwrot części kosztów. W ten sposób spółka chce dbać o poziom szkodowości.
Finansowanie szpitali
Ubezpieczenie ambulatoryjne już jest w ofercie PZU. Uatrakcyjnić mają je zmiany w obsłudze klientów. Firma wzoruje się na dojrzałych rynkach zachodnioeuropejskich, na których ubezpieczyciel nie tylko finansuje opiekę medyczną, ale przede wszystkim ją organizuje. — W tym celu utworzyliśmy centrum obsługi klientów, które będzie interfejsem, umożliwiającym dostęp do wachlarza usług medycznych. PZU będzie ich organizatorem— twierdzi Artur Smolarek.
Towarzystwo ma obecnie w sieci 600 placówek medycznych. Zdecydowana większość to punkty prywatne. Nawiązanie szerokiej współpracy z placówkami publicznymi będzie możliwe dopiero po wspomnianych zmianach w prawie. Andrzej Klesyk twierdzi, że będą one także impulsem do szybkiego rozwoju ubezpieczeń szpitalnych, czyli finansujących np. operacje. Będzie to kolejny etap ekspansji ubezpieczyciela w tym segmencie rynku.
— Nie chcemy kupować szpitali. Nie mamy kompetencji do prowadzenia takiego biznesu. Ale jesteśmy w stanie nawiązać współpracę jako inwestor finansowy z wiarygodnymi partnerami, którzy będą chcieli inwestować w sieć szpitali — podkreśla prezes.
PZU mogłoby objąć pakiet mniejszościowy lub zaoferować finansowanie dłużne oraz zapewnić strumień pacjentów. Prezes deklaruje, że jeśli rząd zdecyduje się stworzyć konkurencję dla Narodowego Funduszu Zdrowia w zarządzaniu składkami zdrowotnymi, to PZU byłoby zainteresowane pełnieniem roli płatnika.
— Gdyby to było możliwe, to chcielibyśmy zarządzać pulą składek zdrowotnych dla części społeczeństwa. Wówczas realizacja marzenia o five in five byłaby realna — mówi Andrzej Klesyk. W tym roku przez NFZ przepłynie bowiem astronomiczne 63 mld zł.