Menedżerowie w PZU pewnie woleliby, żeby ten udział był większy, zwłaszcza, że na szali jest ryzyko utraty klientów w obszarze chociażby ubezpieczeń grupowych. Problem w tym, że im większy jest kawałek rynkowego tortu, tym trudniej go strawić z punktu widzenia rentowności.
- Ustawowy zapis określa maksymalny poziom, od którego TFI pobiera opłaty za zarządzanie na 15 proc. [ogółu aktywów wszystkich PPK – red.]. Pozostałą działalność uprawiamy charytatywnie – tłumaczy w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Marcin Żółtek, wiceprezes PZU TFI.