Rachunków nie przybędzie
Od kilku lat mam rachunek inwestycyjny w jednym z większych biur maklerskich w Polsce. Obserwując pracę biura, rozmawiając z ludźmi w punkcie obsługi klienta, a w końcu polegając na własnym doświadczeniu — doszedłem do wniosku, że w naszym kraju nie ma na razie co liczyć na szybki wzrost liczby rachunków.
PROBLEM polega na tym, że nadal istnieje bardzo małe zainteresowanie możliwościami inwestowania zarobionych i zaoszczędzonych pieniędzy. Na dodatek, ogromna część potencjalnych klientów biur maklerskich nie ma pojęcia, na czym polega inwestowanie za pośrednictwem tych instytucji. To, oczywiście, wina braku jakichś większych akcji promocyjno-informacyjnych — takich, które choćby ogólnie wyjaśniały zasady inwestowania. Wiem z doświadczenia, że większość biur maklerskich nadal spóźnia się z wprowadzaniem nowych jakościowo kanałów dystrybucji swoich produktów.
DZISIAJ za nowoczesny uważa się jeszcze standard, który powinien być podstawowy — składanie zleceń przez telefon. Z niejasną dla mnie niechęcią niektóre biura podchodzą do wykorzystania do tego celu, np. Internetu.
DOCHODZI do tego brak czytelnych strategii autoprocji. Bardzo szybko można się zorientować, że o wyborze biura często decyduje przypadek albo przyzwyczajenie: działa to na zasadzie — mam rachunek w takim a takim banku, więc automatycznie — jak już się zdecyduję — skorzystam z oferty bankowego biura maklerskiego. Klienci rzadko dokonują wyborów świadomych — mało kto przed założeniem rachunku inwestycyjnego robi sobie przegląd ofert biur działających na polskim rynku. Ale z drugiej strony — nie jest łatwo takie zestawienia znaleźć.
Biura maklerskie — przede wszystkim z korzyścią dla siebie — powinny walczyć o klienta. Tak, jak robią to obecnie banki — kolorowo i agresywnie.