Rada Bezpieczeństwa nie do zreformowania

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-09-24 19:55

W rekordowo długim wystąpieniu Donalda Trumpa podczas debaty generalnej, które było mieszaniną jego szokującego narcyzmu z nieprawdami, znalazła się jednak teza jak najbardziej prawdziwa o marazmie i fasadowości ONZ.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jubileuszowa debata generalna Zgromadzenia Ogólnego obchodzącej 80. urodziny Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) potwierdziła dwie prawdy. Pierwszą – ludzkość od zakończenia drugiej wojny światowej nie wymyśliła żadnej lepszej platformy służącej wymianie poglądów, a jeśli nawet ostrej konfrontacji, to werbalnej. Drugą – z każdą dekadą pogłębia się nieskuteczność ONZ, w szczególności w najważniejszym teoretycznie jej dziele przeciwdziałania konfliktom zbrojnym. Notabene we wtorkowym łamiącym procedurę rekordowo długim wystąpieniu Donalda Trumpa podczas debaty generalnej, które było mieszaniną jego szokującego narcyzmu z nieprawdami – na przykład negowaniem zmian klimatycznych – znalazła się jednak teza jak najbardziej prawdziwa o marazmie i fasadowości ONZ. Skrytym marzeniem obecnego prezydenta od lat mogła być zagrywka deweloperska – rozbiórka otwartego w 1952 r. faktycznie już archaicznego 155-metrowego gmachu głównego ONZ i postawienie w jego miejscu jeszcze jednego wieżowca pod własnym nazwiskiem. Przecież w 2001 r. jeszcze jako tzw. ekscentryczny miliarder podeptał na Manhattanie umowę dżentelmeńską o ochronie otoczenia ONZ, wyburzył tuż przy jej siedzibie stary budynek i postawił 262-metrowy apartamentowiec Trump World Tower (nie mylić z Trump Tower przy Piątej Alei). Od ćwierćwiecza spogląda z wysoka nie tylko na płaski pawilon obrad Zgromadzenia Ogólnego (ZO), lecz także na dach sekretariatu ONZ.

Najsłabszym organem ONZ jest ten, który 80 lat temu miał być opoką – Rada Bezpieczeństwa (RB). Teoretycznie ciąży na niej główna odpowiedzialność za utrzymanie pokoju na świecie. Podobnie jak ZO może ona nakładać sankcje na agresywne państwa. Od początku składa się z piątki członków stałych oraz dziesiątki rotacyjnej, wybieranej zgodnie z kluczem geograficznym na dwa lata. W 1945 r. stałe miejsca otrzymali zwycięzcy drugiej wojny światowej, czyli Stany Zjednoczone Ameryki, Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, Wielka Brytania i Republika Chińska (czyli Czang Kaj-szeka, wtedy jeszcze nie komunistyczna) oraz tzw. prawem kaduka Francja, umoczona jako państwo w wojenną kolaborację z Hitlerem. Chińska Republika Ludowa zajęła miejsce Tajwanu dopiero w 1971 r. Piątka stałych członków od początku uzyskała prawo wetowania rezolucji RB, natomiast w ZO każde państwo – obecnie do ONZ należą 193 – dysponuje jednym głosem.

Próby czasu najbardziej nie wytrzymało naiwne założenie, że wielka piątka będzie krystalicznie przestrzegała zasad prawa międzynarodowego. Przede wszystkim USA i Związek Radziecki/Rosja przez osiem dekad prowadziły własne wojny bez jakiegokolwiek pytania RB o zdanie. To znaczy trzeba pamiętać, że interwencja Zachodu i krwawa wojna w Korei 1950-1953 wyjątkowo była oparta na rezolucji RB, w której posiedzeniu delegat radziecki akurat… nie uczestniczył. Ale na przykład w bagnie wietnamskim Amerykanie ugrzęźli całkowicie wbrew kanonom ONZ. Związek Radziecki także nigdy nie przejmował się prawem międzynarodowym podczas interwencji na Węgrzech czy w Czechosłowacji oraz pełnoskalowej wojny w Afganistanie. Generalnie lista konfliktów, które wywołali stali członkowie RB – oczywiście blokując uderzające w nich rezolucje – jest bardzo długa. Najświeższy przykład to paraliżowanie przez Rosję każdej próby napiętnowania jej za prowadzenie wojny napastniczej z Ukrainą.

Co najmniej od 1993 r. rozważana jest reforma RB, ale przez trzy dekady nie osiągnięto w ONZ jakichkolwiek postępów. Podczas 80. sesji temat ten również wystąpił, ale śladowo, bez wiary inicjatorów, że cokolwiek kiedykolwiek może się zmienić. Zgłaszane były różne pomysły, dotyczące m.in. liczby członków RB, ich statusu (stali czy niestali), rozszerzenia prawa weta. Kandydatami na stałych członków we własnym mniemaniu są m.in. Indie, Brazylia, Japonia czy Niemcy (dwa ostatnie państwa to agresorzy z drugiej wojny). Generalnie szanse na reformę RB są mniej więcej takie, jak na przykład na stałe wejście Polski do grupy G20…