Kenneth Blanchard, Spencer Johnson
Jednominutowy menedżer
Wzarządzaniu podobnie jak w medycynie zarysowuje się precyzyjny podział na bardzo wąskie specjalności. Osobno traktowane jest zarządzanie strategiczne, osobno metody podejmowania decyzji, a zarządzanie personelem to niemal osobna dziedzina. Jednak nawet najbardziej okuty menedżer wcale nie musi być dobrym szefem, tak jak lekarz, który widzi wątrobę, żołądek, rączkę, nóżkę itd., a nie widzi człowieka nigdy nie będzie dobrym lekarzem.
Śmiało mogę powiedzieć, że prezentowana książka to największe dziwadło traktujące o zarządzaniu jakie kiedykolwiek wpadło w moje ręce. Zwariowany tytuł, irytująca narracja w konwencji bajki, schematyczne podejście, ale za tym wszystkim stoi genialne filozoficzne przesłanie. Oto w bardzo nieskomplikowany sposób człowiek dowiaduje się, jak zostać dobrym, przewidywalnym szefem, jak budować autorytet i wreszcie jak wycisnąć co trzeba z podległego personelu w sposób, który nie uczyni z nich dyżurnych wrogów.
Ten aspekt jest często pomijany w innych opracowaniach lub ginie w natłoku technik, diagramów i licho wie czego tam jeszcze, a przecież wszelka hierarchia w firmie jest sprawą umowną. Ludzie przychodzą podpisują umowę — jeden wydaje polecenia, a drugi słucha. Od tych relacji zależy często powodzenie firmy. Lektura książki zajmuje około godziny i zapewniam, że nie jest to godzina stracona.
Wydawca: IFC PRESS
Zalety
- Zdumiewająca kondensacja sensu i logiki.
Wady
- Nie ma.
Polecam
- Menedżerom, rodzicom, nauczycielom, każdemu kto zajmuje pozycję władczą w stosunku do dziecka, pracownika, a nawet psa.
Recenzent:
Grażyna Sobolewska
