Nie sposób zliczyć hackathonów na świecie. Takie wydarzenia skierowane do programistów, podczas których mają za zadanie rozwiązać określone problemy, organizują firmy IT, aktywiści, fundacje i instytucje — zwykle w dużych miastach. Niedawno wzięły się za to także polskie gminy i to nie tylko te największe. Ostatnie takie wydarzenie miało miejsce pod koniec listopada w dawnej kopalni, a obecnie Centrum Nauki i Sztuki w Wałbrzychu.

— To był pierwszy hackathon w naszym mieście poświęcony technologiom IT. Przyciągnął 141 uczestników, co przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. 35 zespołów przez 40 godzin tworzyło aplikacje software’owe, które gmina może w przyszłości wykorzystać. Zadbaliśmy o wyżywienie, napoje, tzw. strefy chill-out, czyli przestrzeń, w której uczestnicy mogli się zrelaksować — opowiada Arkadiusz Grudzień, rzecznik prasowy wałbrzyskiego magistratu.
Wygrał zespół DevEffect, który stworzył tzw. bota do informowania mieszkańców o interesujących ich zagadnieniach dotyczących miasta, np. gdzie wyrobić dowód osobisty.
— Impreza była skierowana do amatorów, osób, które raczej nie mają doświadczenia w IT. Dowiedzieliśmy się przede wszystkim, że mamy w gminie wiele talentów. Chcemy ten potencjał wykorzystać. Ku naszemu zaskoczeniu to wydarzenie wzbudziło też zainteresowanie firm IT — mówi Arkadiusz Grudzień.
Partnerem merytorycznym była firma Soflab, podobnie jak hackathonu w Nysie, który odbył się kilka tygodni wcześniej.
— Dla naszej firmy takie przedsięwzięcia są przede wszystkim po to, by łowić programistyczne talenty. Rozważamy jeszcze inwestycję w Wałbrzychu, ale nieoficjalnie wiem, że po imprezie pojawiło się kilku inwestorów z naszej branży, którzy są bliscy stworzenia w tym mieście miejsc pracy — wyjaśnia Tomasz Turczynowicz z Soflabu, jeden z pomysłodawców hackathonu.
Jego zdaniem takie wydarzenia są korzystne nie tylko dla miasta i mieszkańców, którzy poprzez udział w tworzeniu takich aplikacji, doskonalą przestrzeń, w której żyją, ale także dla lokalnego rynku pracy i firm, które przy okazji znajdują przyszłych pracowników.
— Hackathony dają nam na krótko dostęp do lokalnego rynku specjalistów i do klientów. W dłuższym czasie pozwalają zaś budować reputację i wskazują interesujące nas kierunki rozwoju. Zaczynamy prace w celu otwarcia oddziału w Nysie, gdzie wcześniej byliśmy partnerem merytorycznym hackathonu — informuje Tomasz Szadkowski, prezes Soflabu.
Hackathon w Wałbrzychu był prawdopodobnie największą taką imprezą organizowaną przez urząd miasta w Polsce. W podobnych w Płocku i Nysie wzięło udział po kilkadziesiąt osób. W Krakowie w KrakHacku organizowanym kilka miesięcy temu z inicjatywy magistratu uczestniczyło około 100 osób.
— Celem było zaproponowanie mieszkańcom innej formy dialogu niż tradycyjne, np. konsultacje społeczne. Niektóre pomysły, które wtedy się pojawiły, zostały wykorzystane przez zarząd infrastruktury komunalnej i transportu — mówi Michał Rakowski, który był rzecznikiem prasowym krakowskiej imprezy.