Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce ułatwić firmom energochłonnym, np. z branży cementowej, stalowej czy chemicznej, inwestowanie w wychwytywanie i składowanie CO2. Chce to zrobić na dwa sposoby - szykując przepisy i pomagając w zdobyciu unijnego finansowania.
Obecnie jedynym działającym na polskim rynku podmiotem mającym europejski grant na budowę instalacji do wychwytu dwutlenku węgla jest firma Holcim (dawny Lafarge).
- Będziemy zachęcać inne polskie firmy do ubiegania się o dotacje na finansowanie tego typu projektów np. z Funduszu Innowacyjnego – mówi Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska.
Jest on zasilany wpływami ze sprzedaży przez kraje Unii Europejskiej praw do emisji CO2. Potencjalni beneficjenci, ubiegając się o dofinansowanie inwestycji z Funduszu Innowacyjnego (FI), muszą mieć list poparcia. Krzysztof Bolesta zapewnia, że mogą na to liczyć. Przypomina też, że finansowe wzmocnienie FI, m.in. z myślą o wychwytywaniu i składowaniu CO2, jest jednym z priorytetów ogłoszonego niedawno przez Komisję Europejską programu Clean Industrial Deal.
Oprócz pieniędzy firmy potrzebują ułatwień w realizacji takich projektów (patrz ramka). Kwestie podziemnego składowania CO2 są określone w prawie geologicznym i górniczym, konieczne jest określenie zasad transportu i lokalizacji. W drugim półroczu resort klimatu i środowiska przedstawi tzw. pakiet CCS, czyli zbiór projektów ustaw i rozporządzeń regulujących kwestie wychwytu, transportu i lokowania CO2. Obecnie firmy mogą wysyłać ten gaz za granicę i np. w porozumieniu z Danią składować pod dnem Morza Północnego. Resort klimatu chciałby, żeby mogły go lokować także pod dnem Bałtyku, ale – jak podkreśla Krzysztof Bolesta – wymagałoby to modyfikacji konwencji HELCOM. W obecnej sytuacji geopolitycznej jest to niemożliwe, ponieważ jedną ze stron jest Rosja. Pozostaje więc składowanie na lądzie.
- Przedstawimy ścieżkę działań od wychwytu do składowania oraz zaproponujemy listę obszarów, na których dopuszcza się lokalizowanie kompleksu podziemnego składowania dwutlenku węgla – mówi Krzysztof Bolesta.
Głównie będą to tereny, w których CO2 będzie można – mówiąc w uproszczeniu – wtłaczać w skały porowate lub w miejsce wypompowanych wcześniej wód solankowych.
Wiceminister przewiduje, że przepisy mogą być uchwalone na początku przyszłego roku i - po krótkim vacatio legis - szybko wejść w życie. Będą też regulować kwestię transportu. W pierwszym etapie dwutlenek węgla może być przewożony koleją lub cysternami samochodowymi, ale docelowo mają powstać rurociągi.
- Kraje, które pierwsze wdrożą projekty lądowego składowania CO2, będą miały dużą przewagę konkurencyjną – podkreśla Krzysztof Bolesta.
Fundusz Modernizacyjny opłaci kontrakty różnicowe
Produkcja w zakładach wychwytujących dwutlenek węgla początkowo będzie droższa. Resort klimatu i środowiska jest tego świadom i pracuje nad rozwiązaniami. Analizuje wdrożenie tzw. kontraktów różnicowych na CO2, czyli instrumentów stosowanych w innych krajach dla wsparcia projektów CCS. W uproszczeniu: firmy redukujące emisję dostawałyby od państwa rekompensaty z tytułu wysokich kosztów inwestycji dekarbonizacyjnych.
Skąd rząd weźmie na to pieniądze? Nie z budżetu, bo Polska jest objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu. Zdaniem Krzysztofa Bolesty sytuacja może się zmienić po wyłączeniu wydatków na obronność, na co niedawno zgodziła się Bruksela. Nadal jednak rząd może nie być zainteresowany finansowaniem kontraktów różnicowych bezpośrednio z kasy państwa. Źródłem pieniędzy na ten cel może być natomiast Fundusz Modernizacyjny, finansowany przez Komisję Europejską ze sprzedaży praw do emisji CO2.
Ustawa o CBAM może trafić do zamrażarki
Inwestycje w technologie CCS to niejedyny priorytet resortu w kontekście przemysłu i CO2. Wkrótce MKiŚ przedstawi także projekt ustawy wdrażającej unijną dyrektywę dotyczącą mechanizmu CBAM, czyli tzw. podatku granicznego. Przewiduje ona pobieranie opłat od wyrobów energochłonnych o wysokim śladzie węglowym, takich jak: stal, cement czy nawozy. Nowa danina ma obowiązywać od stycznia 2026 r., ale żeby można było ją pobierać na polskich granicach, konieczne jest wdrożenie unijnych przepisów do krajowej legislacji. Problem w tym, że regulacje mogą wkrótce się zmienić, bo w Komisji Europejskiej trwają prace nad reformą CBAM. Mechanizm w obecnym kształcie budzi wiele zastrzeżeń, np. hutnicy twierdzą, że nie będzie skuteczny, bo dostawcy spoza UE będą dostarczać na nasz rynek wyroby produkowane w niskoemisyjnych instalacjach, a na własny - z wysokoemisyjnych linii.
- Próbujemy przekonać Komisję Europejską do wyrażenia zgody na implementowanie w Polsce przepisów dotyczących CBAM dopiero po dokonaniu korekty unijnej dyrektywy – mówi Krzysztof Bolesta.
.
Zapowiedź wspierania przez rząd inicjatywy firm energochłonnych ubiegania się o finansowanie z Funduszu Innowacyjnego odbieramy bardzo pozytywnie. Niezbędne mogą być jednak zmiany na poziomie unijnym dotyczące zakresu projektów, które mogą być z niego finansowane. Do tej pory fundusz był otwarty głównie na inwestycje innowacyjne, ale mamy nadzieję, że rozwiązania przewidziane w Clean Industrial Deal oraz pozytywne nastawienie polskiego rządu umożliwią finansowanie w szerszym zakresie także działań dekarbonizacyjnych.
Cieszymy się też z zapowiedzi dotyczących opracowania przepisów związanych z transportem czy lokalizacją miejsc składowania CO2. Potrzebna jest specustawa, która uprości procedury inwestycyjne. Bez niej np. przygotowanie decyzji środowiskowych, projektów budowlanych, zdobycie różnego rodzaju zezwoleń administracyjnych oraz budowa rurociągów do transportu dwutlenku węgla może zająć aż osiem lat. To zbyt długo, by firmy mogły spełnić unijne wymogi dekarbonizacji.