Prywatni listonosze są coraz bliżej realizacji pierwszego dużego kontraktu na obsługę państwowej korespondencji — a konkretnie listów wysyłanych przez sądy i prokuratury. Wczoraj Krajowa Izba Odwoławcza oddaliła skargi Poczty Polskiej, która m.in. kwestionowała możliwości świadczenia przez konkurentów usług na terenie całego kraju i sugerowała, że oferowana przez nich cena jest rażąco niska. Polska Grupa Pocztowa (PGP) na początku listopada wygrała przetarg na dwuletnią obsługę korespondencji trzeciej władzy, żądając za to 496,9 mln zł. Poczta Polska chciała dostać 581,4 mln zł.
— Odwołania Poczty Polskiej oddalono, teraz czekamy na podpisanie kontraktu — termin dopięcia procedur zależy od zamawiającego — mówi Leszek Żebrowski, prezes PGP. Prywatni pocztowcy nadal jednak drżą o losy prestiżowego kontraktu, a Poczta Polska ani myśli odpuszczać.
Pocztowe podchody
PGP to wśród polskich firm pocztowych gracz numer trzy pod względem wolumenu obsługiwanych przesyłek (bez wliczania ulotek), ale nie ma dziś skali potrzebnej, by świadczyć usługę w całym kraju — tymczasem zgodnie z warunkami przetargu musi mieć m.in. placówkę w każdej gminie. W sukurs według rynkowych spekulacji przyjdzie jej prawdopodobnie
większy InPost (kontrolowany przez giełdowego Integera), który od kilku miesięcy dopina budowanie partnerskiej sieci ogólnopolskiej, zawierając sojusze m.in. z siecią SKOK i kioskami Ruchu.
— Nie potwierdzam, że będziemy współpracować z InPostem, placówki w całym kraju ma przecież jeszcze np. Poczta Polska. Zapewniam jednak, że na czas będziemy dysponowali wymaganą siecią — mówi Leszek Żebrowski. Równie ostrożny jest Rafał Brzoska, prezes Integera.pl.
— Wygrana PGP otwiera drzwi do współpracy nie tylko pomiędzy niezależnymi operatorami pocztowymi — takimi jak InPost — ale również Pocztą Polską. Dzięki temu zamawiający otrzyma najlepszą usługę, opartą na specjalizacji każdego z podmiotów uczestniczących w realizacjizamówienia. Oczekujemy, że kolejne instytucje publiczne otworzą się na ofertę wszystkich operatorów pocztowych — z korzyścią dla swoich budżetów — ocenia Rafał Brzoska.
Oficjalnie obie spółki nie składają deklaracji dotyczących współpracy, ale PGP i Integer od dawna są ze sobą blisko. Już w lipcu spółka Rafała Brzoski składała do UOKiK wniosek w sprawie przejęcia mniejszego rywala — deklarowano wtedy, że „rozmowy są na bardzo wstępnym etapie”, a wniosek to tylko sondowanie urzędu antymonopolowego.
Uparci listonosze
Poczta Polska, która do tej pory obsługiwała korespondencję wymiaru sprawiedliwości, krytykuje podchody konkurentów, a jej przedstawiciele zapowiadają, że państwowy doręczyciel „wykorzysta wszelkie dostępne kroki prawne, by udowodnić swoje racje”. W grę wchodzą nie tylko odwołania do sądu okręgowego, ale też np. włączenie do gry UOKiK.
— Naszym zdaniem, fakt, że klienci do dziś nie dowiedzieli się, w jaki sposób będą mogli korzystać z usług pocztowych, realizowanych na rzecz wymiaru sprawiedliwości na podstawie oferty PGP, jest wysoce niepokojący. Żadna firma pocztowa bez odpowiedniej liczby placówek nie jest w stanie zrealizować tego zlecenia bez negatywnego wpływu na działanie wymiaru sprawiedliwości i poczucie bezpieczeństwa milionów obywateli — mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.
W otoczeniu państwowego operatora nie brakuje też głosów o tym, że budżet państwa straci na zlecaniu obsługi sądowej korespondencji tańszym prywaciarzom. Choć za usługę wymiar sprawiedliwości zapłaci mniej, to z innych źródeł do Poczty Polskiej i tak będą musiały popłynąć pieniądze, bo liczba doręczanych listów spadnie, a pracowników trzeba będzie utrzymać.
Do tej pory z sądów i prokuratur do kasy listonoszy płynęło 280-290 mln zł rocznie. Straty państwowego operatora na świadczeniu obowiązkowych usług powszechnych (ma to robić co najmniej do końca 2015 r.) pokrywane są z tzw. funduszu kompensacyjnego, na który proporcjonalnie do przychodów składają się wszystkie firmy na rynku — dziś w 96 proc. odpowiada za to sama Poczta Polska.