Pandemia mocno ograniczyła ruch w galeriach handlowych, a obecne otoczenie gospodarcze negatywnie odbija się na wydatkach konsumenckich. Nawet w tych warunkach nie brakuje jednak firm, które inwestują w rozwój stacjonarnych sklepów w Polsce. Jedną z nich jest wywodząca się z Holandii grupa kosmetyczna Rituals Cosmetics, która zapowiada znaczne powiększenie sieci polskich placówek.
– W Polsce pojawiliśmy się cztery lata temu, gdy nasze produkty weszły do oferty sieci Sephora i Douglas. Wyniki sprzedażowe były bardzo dobre, niewątpliwie pomogło nam też to, że marka Rituals była rozpoznawana przez klientów, którzy mieli z nią kontakt na innych rynkach – przede wszystkim w Niemczech, gdzie zbudowaliśmy dużą sieć. Półtora roku temu otworzyliśmy pierwszy sklep w Warszawie, a teraz uruchamiamy dwudziestą drugą placówkę. Polska to obecnie nasz najszybciej rosnący rynek i zakładam, że za pięć lat będziemy tu mieli 100 własnych sklepów– zapowiada Raymond Cloosterman, założyciel i prezes Rituals.
Modowa inspiracja
Marka Rituals powstała w 2000 r., gdy Raymond Cloosterman, odpowiedzialny w koncernie Unilever za rozwój nowych projektów, postanowił przejść na swoje.
– Wcześniej byłem odpowiedzialny w Unileverze za zarządzanie operacyjne różnymi kategoriami produktów. Po przejściu na stanowisko, na którym miałem wymyślać strategie nowych marek, ruszyłem w podróż po kluczowych rynkach i rozmawiałem z ludźmi z branży. Po kilku miesiącach uznałem, że jestem gotowy, by stworzyć własną markę – złożyłem wypowiedzenie i zaproponowałem Unileverowi, że może zechciałby zostać moim inwestorem – opowiada Raymond Cloosterman.
Unilever finalnie inwestorem nie został, a Rituals – finansowane głównie z oszczędności założyciela – rozwijało się powoli, ale konsekwentnie.
– Od początku inspirowałem się markami modowymi, takimi jak Zara, które zbudowały potęgę dzięki dużym inwestycjom w doświadczenie klientów w sklepie. Dotąd trzymamy się tego, że na pierwszym miejscu stawiamy profesjonalną obsługę, a w dalszej kolejności są działania marketingowe w czasopismach czy telewizji. Ta strategia sprawiła, że na plus wyszliśmy po sześciu latach działalności, ale odtąd przez ponad półtorej dekady regularnie notujemy zyski, które reinwestujemy w ekspansję i innowacje. Mamy teraz globalnie 1 tys. własnych sklepów i tylko w tym roku zamierzamy otworzyć 200 – mówi prezes Rituals.

Szybka ekspansja
Holenderska grupa w 2022 r. miała 1,4 mld EUR przychodów wobec 1,1 mld EUR rok wcześniej. W przypadku polskiego rynku ostatnie dostępne dane finansowe pochodzą z 2021 r., gdy Rituals otwierało pierwsze własne sklepy i miało 12,4 mln zł przychodów.
– W tym roku powinniśmy urosnąć globalnie o około 25 proc. Gorsza koniunktura nie wpływa negatywnie na nasz biznes – już w czasie kryzysu finansowego w 2008 r. zauważyliśmy, że konsumenci nawet w trudnych warunkach chcą sobie od czasu do czasu pozwolić na odrobinę luksusu, a kosmetyki zapewniają ten luksus za relatywnie niewielką cenę – mówi Raymond Cloosterman,
Rituals dystrybuuje produkty w trzech kanałach.
– Mamy własne sklepy stacjonarne i sklep internetowy, który odpowiada za 20-25 proc. przychodów, jesteśmy też obecni w dużych sieciach perfumerii, takich jak Douglas i Sephora. Na rynku w ostatnich latach pojawiło się sporo marek kosmetycznych, które budują popularność w mediach społecznościowych i koncentrują się na sprzedaży internetowej. Doceniam ich rozwój, ale moim zdaniem sam internet nie wystarcza. Obsługa i atmosfera w sklepach są wizytówkami marki, które pozwalają na pokazanie jakości produktów i sprawiają, że konsumenci do nas wracają – wyjaśnia Raymond Cloosterman.