Nie wystarczy przeżywanie wydarzeń. Potrzeba jeszcze racjonalnego nad nimi namysłu.
„Puls Biznesu”: Czy media nie stoją dziś w etycznym rozkroku? Z jednej strony czytelnicy łakną informacji o Janie Pawle II, z drugiej jednak jest pokusa, żeby je trochę „podkręcić” i zarobić więcej.
Ojciec Cezary Binkiewicz: Tutaj można się posłużyć cytatem z Pisma Świętego. A ono mówi: „Róbcie sobie przyjaciół i nieuczciwą mamoną”. Dlatego nie jestem skłonny potępiać mediów za to, że tak eksploatują temat papieża Polaka. Przecież w ten sposób też krzewią jego naukę, nawet jeśli czasem robią to niekoniecznie z taką intencją bądź pod postacią chwytliwych haseł.
A jeśli to ciastko się przeje?
Nieszybko, bo przecież wcześniej mieliśmy pontyfikat, który trwał ponad ćwierć wieku, i jakoś nikomu się to nie znudziło. Zresztą sam Jan Paweł II potrafił znakomicie porozumieć się z ludźmi mediów i nie miał pretensji, jeśli przy okazji informowania o jego podróżach czy wydarzeniach z jego życia zarabiają pieniądze. To przecież nie grzech.
Ale czy w tym wypadku mamona nie staje się ważniejsza niż sam przekaz?
Nawet jeśli chęć zysku dominuje, jest to sprawdzian wartości, jakie głosił papież. Dla mnie to była szczera, prawdziwa postać, a nie aktorstwo medialne. Dlatego byłbym o to spokojny.
Czy jednak nie jest tak, że media wzmacniają „kochanie” papieża zamiast jego „słuchanie”?
Na pewno emocje lepiej się sprzedają. Są niezbędne do przeżywania tych wszystkich wydarzeń, ale same w sobie nie wystarczą. Potrzeba jeszcze racjonalnego namysłu nad nimi.