Biznesmen twierdzi, że nie kupuje akcji katowickiej firmy. Po wzrostowej fali jej kurs zaczyna spadać.
Wczoraj rano kurs akcji Stalexportu zaczął dynamicznie rosnąć, by po południu spaść. Notowania wahały się od 2,53 zł do 2,94 zł za walor, a więc różnica sięgała kilkunastu procent. Kto i dlaczego kupuje akcje katowickiej spółki? Jako chętnego wymieniano do tej pory Romana Karkosika, znanego inwestora giełdowego, posiadającego w portfelu m.in. Impexmetal i Boryszew. On sam zresztą mówił „PB”, że był tą firmą zainteresowany. Wczoraj zapytaliśmy go więc, czy podtrzymuje tę opinię i czy to on kupował w ostatnich dniach akcje.
— Absolutnie nie jestem zainteresowany Stalexportem. To nie ja kupowałem akcje — kategorycznie zaprzeczył Roman Karkosik.
Plusy i minusy
Jeśli nie Roman Karkosik, to kto kupuje walory giełdowej firmy? Tego nie wie nawet sam Stal- export. Emil Wąsacz, prezes firmy, dodaje natomiast, że jest sporo powodów, dla których inwestorzy giełdowi mogą interesować się spółką. Firmie udało się sprzedać nieruchomość, a jej spółka zależna, Stalexport Autostrada Małopolska, porozumiała się z bankami. Wszystko wskazuje więc na to, że zrealizuje ona drugi etap inwestycji w modernizację autostrady A 4 Kraków-Katowice.
Ciągle nierozwiązanym problemem Stalexportu są natomiast pozabilansowe zobowiązania dotyczące Walcowni Rur Jedność (WRJ). Piotr Wiśniewski, analityk Amerbrokers, w opublikowanej niedawno analizie podkreślił, że dopóki nie zostanie on rozwiązany, spółce trudno będzie odzyskać zaufanie inwestorów i przeprowadzić nową emisję akcji. Stalexport jest bowiem poręczycielem kredytów WRJ.
— Negocjujemy z bankami porozumienie dotyczące poręczeń. Jesteśmy na dobrej drodze, by je osiągnąć — mówi Emil Wąsacz.
W sierpniu ubiegłego roku prezes mówił PAP, że chce, by banki zgodziły się na konwersję wierzytelności na akcje. Szef spółki liczył wówczas, że bezpośrednie zobowiązania Stalexportu wobec banków nieprzekraczające 200 mln zł zostaną zredukowane o 40 proc. Zabezpieczenia wekslowe pożyczki skarbu państwa dla WRJ szacował na 70 mln zł (choć zdaniem Emila Wąsacza mogą być niższe, jeśli WRJ zostanie korzystnie sprzedana).
Polityczna sprawa
Tyle tylko, że ostatnio wokół sprzedaży WRJ jest spore zamieszanie. Skarb państwa nie zaopiniował jeszcze umowy z Sinara Trading, potencjalnym inwestorem walcowni. Tymczasem jej ważność upływa już 20 stycznia. Część polityków PiS jest sceptycznie nastawiona do sprzedaży. Paweł Poncyljusz, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Skarbu, kilka tygodni temu mówił „PB”, że transakcję należy przeanalizować. Możliwe jednak, że politycy nie będą w stanie jej zablokować. WRJ złożyła bowiem wniosek o upadłość likwidacyjną. Jeśli sąd ją ogłosi, o sprzedaży będą decydowali syndyk i rada wierzycieli. Emil Wąsacz podkreśla jednak, że transakcja z inwestorem nie ma wpływu na porozumienie Stalexportu z bankami.