Ropy wystarczy na długo

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-02-27 20:00

Orlen wziął na celownik pazernych właścicieli stacji, a spanikowanym kierowcom przypomina, że już w 2019 r. Polska wytrzymała aż 46 dni bez rosyjskiej ropy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • na czym opiera się optymizm Daniela Obajtka
  • jaki atut ma Lotos
  • jaki potencjał magazynowy ma PERN

Co się stanie, jeśli Rosja odetnie Polsce dostawy ropy? To pytanie zaowocowało kolejkami do stacji benzynowych i skokiem sprzedaży na stacjach PKN Orlen o 300-400 proc. w skali dnia. Odpowiedź Orlenu jest krótka: nic.

„Nie dajmy się panice! Mamy wystarczające zapasy. Paliwa nie zabraknie!” — poinformował w piątek PKN Orlen.

Optymizm z podstawami

Koncern podkreśla, że transport ropy rurociągiem z kierunku wschodniego do Polski odbywa się zgodnie z harmonogramem i jest monitorowany. Na wypadek wstrzymania dostaw Polska jest zabezpieczona, bo dysponuje zapasami i różnymi źródłami dostaw. Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, podkreślił, że jeszcze w 2013 r. rafineria w Płocku przerabiała 98 proc. rosyjskiej ropy, dziś jej udział w przerobie to mniej niż połowa.

Optymizm prezesa jest uzasadniony. W 2019 r. pojawiły się zakłócenia związane ze skażeniem rosyjskiej ropy chlorkami organicznymi. „PERN [operator sieci ropociągów — red.] zdał wtedy test z działania w sytuacji nadzwyczajnej. Dostawy przez rurociąg Przyjaźń nie były realizowane przez 46 dni i nie miało to wpływu na dostępność paliw na stacjach benzynowych“ — podkreślił Igor Wasilewski, prezes PERN.

Było to możliwe dzięki zapasom, ale także intensyfikacji dostaw surowca z morza przez należący do grupy PERN Naftoport. Ponadto w ostatnich latach PERN zwiększył możliwości magazynowania ropy o blisko 20 proc. Zbudował zbiorniki w Gdańsku w bazie surowcowej i terminalu naftowym. Ich powstanie nad Bałtykiem umożliwia skuteczną dywersyfikację dostaw ropy.

Lotos kupi z morza

Optymizmem dzieli się również kontrolowany przez skarb państwa Lotos. „W 2019 r. rafineria w Gdańsku zmierzyła się już ze wstrzymaniem dostaw drogą lądową, utrzymując niezmieniony poziom przerobu ropy naftowej oraz ciągłość ekspedycji swoich produktów na rynek”— napisał Zofia Paryła, prezes Lotosu.

Ze względu na nadmorskie położenie Lotos ma możliwość zakupu surowca z różnych kierunków świata.

ABW na trolle

Do uspokojenia nastrojów Orlen wziął się najintensywniej, bo to największa firma paliwowa w kraju, z największą liczbą stacji (1819), a ponadto kontrolowana przez państwo. Na celownik wziął m.in. internetowe trolle, czyli anonimowe konta rozprzestrzeniające fałszywe informacje. „Zidentyfikowaliśmy dużą aktywność wielu kont w mediach społecznościowych, prowadzących zorganizowaną dezinformację dotyczącą dostępności paliw w Polsce. W związku z tym złożyliśmy odpowiednie doniesienie do ABW” — napisał Daniel Obajtek.

Uwaga na anonimy:
Uwaga na anonimy:
Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, ostrzega, że panikę na rynku paliw sieją anonimowe konta w mediach społecznościowych. Koncern zgłasza je do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
fot. Grzegorz Kawecki/Puls Biznesu

W sferze realnej wziął zaś na celownik stacje benzynowe, które na skok popytu zareagowały skokowym wzrostem cen. Z dziewięcioma stacjami, które sztucznie zawyżyły ceny paliw, rozwiązuje właśnie umowy. Jest to sieć kupująca paliwo od Orlenu, ale też jedna stacja nosząca szyld polskiego koncernu. „Za niedopuszczalne uznajemy wykorzystywanie aktualnej sytuacji i podnoszenie cen do poziomów, które nie znajdują żadnego uzasadnienia w czynnikach kształtujących ceny detaliczne” — napisał Orlen.

Braki tylko chwilowe

Kolejki spanikowanych kierowców przełożyły się jednak na chwilowe kłopoty z zaspokojeniem popytu. „Aby usprawnić pracę naszych stacji, czasowo sprzedajemy paliwo wyłącznie do baków samochodów. Jednocześnie nasza logistyka dowozi paliwo na stacje. W przeciągu 2-3 dni sytuacja się unormuje. Dlatego nie ulegajmy panice, mamy wystarczające zapasy” — zapewnia Orlen.

W podobnym tonie wypowiedział się Adam Sikorski, prezes Unimotu, który ma markę stacji Avia. Stacje tej marki, jest ich około 90, zwiększyły sprzedaż w czwartek od 2,5 do 4 razy.

— Tylko na pięciu stacjach były chwilowe braki związane ze wzmożonym popytem — twierdzi Adam Sikorski.