Rosja blokuje, świat kupuje

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2015-02-25 00:00

Mimo zablokowania rynku naszego wschodniego sąsiada eksport owoców i warzyw wzrósł. Przynajmniej wolumenowo

Rosyjskie embargo nie zaszkodziło statystykom eksportowym. Przynajmniej w przypadku świeżych owoców i warzyw. Z danych zebranych przez European Fresh Produce Association (EFPA) wynika, że od sierpnia 2014 r., czyli ogłoszenia zamknięcia rosyjskiego rynku, do listopada 2014 r. z UE wyjechało prawie 1,77 mln ton owoców i warzyw wobec 1,75 mln ton w tym samym okresie rok wcześniej. To tym większy sukces, że Rosja odbierała 40 proc. unijnej sprzedaży zagranicznej.

Białoruś na czele

Statystyki wartościowe świadczą jednak o desperacji eksporterów. Za ten nieco wyższy wolumen w 2014 r. odbiorcy zapłacili aż 225 mln EUR mniej niż w 2013 r. Zwiększone transporty przyjęli m.in. Egipt, Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Serbia, Brazylia i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Przy czym białoruskiemu wynikowi (164 tys. ton więcej niż rok wcześniej) żaden kraj nie jest w stanie dorównać. Kolejna w zestawieniu Brazylia kupiła z UE niecałe 51 tys. ton więcej, a następny Egipt niemal 50 tys. ton.

— My nie utrzymaliśmy wolumenów, przynajmniej w jabłkach, ale globalne kierunki rozwoju tego „nowego” eksportu z UE zgadzają się z naszymi. Jesienią kraje nieobjęte embargiem, takie jak Serbia, Bośnia i Hercegowina, Macedonia, Kazachstan i Białoruś, sprzedały całą produkcję do Rosji. Sami zaopatrują się u nas. Zwiększyliśmy też dostawy do krajów arabskich — mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.

Patriotyczne podejście

Bolączką są jednak ceny. Średnia unijna dowodzi 15-procentowego spadku cen tony eksportowanych jabłek. Polskie dane od nich odbiegają. I to znacznie. Według EFPA, trzyletnia średnia unijna to około 600 EUR za tonę, zeszłoroczna średnia — 400 EUR. Polacy inkasowali 150 EUR za tonę.

Europejscy sadownicy, jak wylicza europejska organizacja, stracili na tym już około 2 mld EUR, a nasi, według danych Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowatych — 1,3 mld zł. Na dużym cenowym minusie są też unijni producenci warzyw strączkowych, cebuli, pora i czosnku oraz owoców pestkowych. Na ceny przestali już narzekać niektórzy producenci papryki, choć to ona była — obok jabłek — jednym z naszych czołowych towarów eksportowych do Rosji.

— Przez pierwsze tygodnie po ogłoszeniu embarga ceny bardzo spadały, a na rynku zrobił się korek i nikt nie chciał odbierać towaru. Wydawało się, że sytuacja będzie tragiczna. Jednak potem sytuacja wróciła do normy, a sprzedaż ruszyła. Zdołaliśmy sprzedać całą produkcję, i to w kraju. Sieci handlowe więcej kupowały, więc konsumenci też musieli więcej zjeść. Być może po prostu podeszli patriotycznie do sprawy — twierdzi Roman Sobczyk, prezes Grupy Producentów Warzyw i Owoców Polska Papryka.

Podobnych doświadczeń nie ma GPW Bober, firma specjalizująca się w pomidorach, ogórkach i papryce.

— Rosja to był rynek bez dna i nie zastąpił jej ani rynek krajowy, ani kraje pozaunijne. Ciekawe dla nas wydają się być Bułgaria, Rumunia czy Węgry, ale nie jesteśmy w stanie z dnia na dzień zacząć tam sprzedawać — uważa Teresa Bober, współwłaścicielka GPW Bober.

Poniżej normy

EFPA również widzi konieczność większego lokowania produkcji w UE.

— Spożycie owoców i warzyw w Unii spada i jest poniżej wielkości rekomendowanej przez Światową Organizację Zdrowia, czyli 400 gramów dziennie. Ostatnie dane mówią o 382 gramach wobec 426 w 2006 r. W ciągu dekady każdy mieszkaniec UE zmniejszył średnio konsumpcję o jedną sztukę dziennie — wylicza Philippe Binard z EFPA.