Treść nagranych rozmów i ich wulgarna forma — to mnie denerwuje, jest nie na poziomie i nie powinna się zdarzyć. To jednak nie jest dla mnie wielkie zaskoczenie. Bulwersujący jest sam fakt wszechobecnej inwigilacji. Nie wiadomo, kto te nagrania sporządził, nie musi to być wcale polski podmiot, a nagrać udało się mu ministra spraw wewnętrznych. Fakt nagrywania martwi tym bardziej, że niedawno mieliśmy podobne działania wobec prezesa GPW. Jednak o ile w jego przypadku było to obrzydliwe zbieranie haków, to w przypadku opublikowanych teraz rozmów może to być realne niebezpieczeństwo.
