Rada Polityki Pieniężnej (RPP) po raz kolejny postanowiła nie zmieniać stóp procentowych, utrzymując stopę referencyjną na poziomie 1,5 proc. w skali roku. Wczorajsza decyzja została podjęta w sytuacji rosnącej presji, związanej z rozpędzającą się inflacją, która — według wtorkowego komunikatu GUS — nieoczekiwanie już w grudniu podskoczyła do 3,4 proc. Liczne zmiany legislacyjne oraz niestabilność polityczna na świecie mogą spowodować wzrost cen dóbr konsumpcyjnych w dalszej części roku, co już zapowiadają eksperci.
Ekonomiści podkreślają, że wzrost inflacji w Polsce jest związany ciągle z „utrzymującą się niepewnością dotyczącą skali i trwałości osłabienia koniunktury za granicą i jego wpływu na krajową aktywność gospodarczą”. RPP przekonuje natomiast, że główne źródła inflacji to czynniki podażowe oraz ceny regulowane, na które polityka pieniężna nie ma wpływu. Ponadto w komunikacie twierdzi, iż za obecny poziom inflacji odpowiada wzrost cen żywności i paliw. To stwierdzenie stoi jednak w sprzeczności z szacunkami ekonomistów polskich banków, którzy zgodnie twierdzą, iż inflacja bazowa (a więc z wyłączeniem cen żywności i paliw) urosła w grudniu skokowo — do poziomu 3,2 proc., a więc najwyższego od kwietnia 2002 r.
Na konferencji prasowej Adam Glapiński, prezes NBP, przekonywał także, że inflacja, wbrew przekonaniom ekonomistów banków komercyjnych, nie przekroczy w tym roku 4 proc. i w szczycie swojego wzrostu zatrzyma się na 3,8 proc. Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego, głównego ekonomisty Banku Millennium, zarówno treść, jak wydźwięk obecnych wypowiedzi członków RPP zapewnia stabilne stopy co najmniej do końca 2020 r.
— Większość członków nie obawia się ponadto przełożenia się rosnącej dynamiki cen na mocniejszą presję płacową i odkotwiczenie w górę oczekiwań inflacyjnych. Przebicie przez inflację CPI górnego ograniczenia dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego, tj. 3,5 proc. r/r, nie będzie zatem stanowiło sygnału do podwyższenia kosztu pieniądza dla większości członków RPP. Sądzimy, że Cezary Kochalski, nowy jej członek, nie zmieni w niej rozkładu sił — większość członków nadal będzie opowiadać się za niezmienianiem kosztu pieniądza. Podtrzymujemy zatem nasze oczekiwania, że stopy procentowe NBP nie ulegną zmianie co najmniej do końca tego roku — uważa ekspert. Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, podkreśla tymczasem, że wczorajszą decyzją RPP „kupiła sobie czas”, by poczekać na pierwsze tegoroczne dane.
— Choć rada stara się tonować nastroje, to jest wysoce prawdopodobne, że w marcowej projekcji inflacji po raz kolejny w górę będzie musiała zostać zrewidowana ścieżka CPI. Dla przypomnienia, po publikacji listopadowej projekcji, w której uwzględniono niepewną wówczas podwyżkę cen energii dla gospodarstw domowych o 8 proc., rada raczej oczekiwała rewizji w dół ścieżki inflacji w marcu, licząc m.in. na to, że podwyżki cen prądu nie będzie. Jest to więc dla RPP pewien problem. Jeszcze większym może być to, że nowa ścieżka inflacji może przebiegać po krawędzi górnego odchylenia od celu NBP, czyli 3,5 proc., a inflacja przekraczająca długotrwale górny limit teoretycznie nie powinna być przez radę tolerowana. Na razie, jak wszystko na to wskazuje, rada daje sobie czas na obserwację sytuacji — podkreśla Monika Kurtek.