Rynek kryptowalut jest jak kasyno

Mikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2022-01-23 20:00

Mimo że inwestowanie łączymy z racjonalnością, bardzo często dajemy się ponieść emocjom. Widać to na rynku kryptowalut, który zmiennością uzależnia jak hazard.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co spowodowało, że inwestorzy statystycznie stali się bardziej podatni na emocje
  • jaki efekt psychologiczny wywołuje u nich spadek, a jaki wzrost
  • co łączy giełdę z kasynem
  • dlaczego najbardziej uzależniają kryptowaluty
  • dlaczego inwestowanie w wirtualne waluty to głównie domena młodych mężczyzn

Na światowych rynkach kapitałowych przyjęło się twierdzenie, że podstawowymi emocjami odczuwanymi przez inwestorów są strach i chciwość. Mimo że z pewnością są one istotnymi aspektami psychologicznymi uczestnictwa na giełdzie, stanowią jednak tylko część pakietu zachowań, mających wpływ na podejmowane pod presją decyzje kupna lub sprzedaży aktywów.

Często zakładamy, że świat giełdy i inwestowania przyciąga tylko osoby obeznane w finansach, które swoją wiedzę pragną przełożyć na dodatnie stopy zwrotu. Pandemia koronawirusa spowodowała jednak, że na giełdzie zawitały rzesze początkujących inwestorów, szukających okazji do upłynnienia zebranej przez miesiące lockdownu nadwyżki gotówki.

Mimo że obie grupy łączy chęć zysku, wiele innych aspektów spowoduje, że zostaną na rynku na dłużej. Kolory kursów, ruchy wykresów czy rozmiar dywidendy mogą przestać mieć kluczowe znaczenie, istotne natomiast będą emocje, jakie wywołują.

Imwestowanie jako gra

Według Ogólnopolskiego Badania Inwestorów z 2021 r. prawie połowa inwestorów nie posiłkuje się żadną analizą, podejmując decyzję o zakupie danych walorów. Opiera się więc na przeczuciu, informacjach dostępnych w internecie i opiniach innych. Takie podejście pozwala zapomnieć o działalności przedsiębiorstwa, którego akcje wybieramy. Inwestowanie zamienia się w grę, w której, w zależności od ruchu kursów, wygrywamy lub przegrywamy.

Przeczucie, nie dane
Przeczucie, nie dane
Według Ogólnopolskiego Badania Inwestorów z 2021 r. prawie połowa inwestorów nie posiłkuje się żadną analizą, podejmując decyzję o zakupie danych walorów.
Adobe Stock

— Aktywność na rynku może przybierać formę spekulacji — podejmowania wysokiego ryzyka i oczekiwania szybkich, znaczących zysków. W takich warunkach inwestowanie upodabnia się do hazardu. W grach hazardowych również ryzykuje się po to, aby dużo i szybko zarobić. Co więcej, zarówno w hazardzie, jak w spekulacji pojawiają się silne emocje: ekscytacja, przyjemne pobudzenie — mówi prof. Tomasz Zaleśkiewicz z Centrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi Uniwersytetu SWPS.

Uczucia związane zwykle z hazardem potęguje w inwestorach prostota i szata graficzna aplikacji tradingowych. Wyglądają one bardzo przystępnie, a jednocześnie ukrywają ryzyko związane z inwestowaniem. Uzależniają użytkowników, którzy wciągnięci w świat giełdy często tracą pieniądze. Często też nie mogą pogodzić się z ujemną stopą zwrotu i próbują się odegrać.

— Obecność na rynku z czasem staje się formą poszukiwania wrażeń, a nie przemyślanego zarządzania aktywami. Gdy inwestor ma poczucie, że trudno mu przestać myśleć o tym, w co i kiedy ulokować pieniądze, odczuwa swego rodzaju przymus ciągłego analizowania kursów, nie jest w stanie pogodzić się z tym, że ponosi stratę, a sama myśl o tym, by zrezygnować z aktywności na rynku, wydaje się trudna do przyjęcia, to może być sygnał, że inwestowanie zaczęło przeobrażać się w obsesję, a nawet uzależnienie — dodaje prof. Tomasz Zaleśkiewicz.

Straty rzecz naturalna

Korekta cen jest naturalnym elementem inwestowania, który występował na giełdzie od początku jej istnienia. Inwestorzy w większości są tego świadomi, jednak nadal ciężko jest im patrzeć na lecące w dół kursy. W ich głowach automatycznie pojawiają się myśli o sprzedaży.

— W nasze oceny i zachowania wpleciony jest psychologiczny efekt awersji do strat. Bardzo trudno jest nam pogodzić się z tym, że czasami nasze wyniki finansowe zmieniają kolor na czerwony. Jesteśmy gotowi dużo zaryzykować, by nie musieć godzić się ze stratami. Ma to oczywiście pozytywne znaczenie adaptacyjne, ale z drugiej strony niesie ze sobą zagrożenie, że straty będą jeszcze bardziej się pogłębiały — mówi prof. Tomasz Zaleśkiewicz.

Przy spadku wartości posiadanych aktywów nie zawsze istotny jest jej obecny rozmiar. Inwestorzy bardzo często przewidują najgorsze scenariusze, wyobrażają sobie niemal stuprocentowe korekty, które pozbawią ich dorobków życia. Nie każdy uczestnik rynku ma skłonność do paniki, natomiast większości ciężko jest w pełni wyłączyć emocje.

— Potrafimy bardzo sprawnie posługiwać się wyobraźnią. Gdy jesteśmy konfrontowani z perspektywą strat, wyobraźnia podsuwa nam wyraziste i nieprzyjemne obrazy, które wywołują negatywne emocje — lęk, żal, a nawet złość. Człowiek nie jest w stanie przez dłuższy czas funkcjonować w warunkach doświadczania silnych negatywnych emocji, więc uruchamia różne strategie obronne. Niestety, mogą one przybierać nieracjonalną postać, np. wtedy, gdy impulsywnie wyprzedajemy tracące na wartości aktywa — dodaje prof. Tomasz Zaleśkiewicz.

Duże ryzyko — większa zabawa

W kwestii liczby budzących wyobraźnię bodźców niekwestionowanym liderem jest rynek kryptowalut. Wirtualnym pieniądzom brak wartości fundamentalnej, więc ich ceny opierają się na czystych spekulacjach. Przypominający kolejkę górską wygląd kursu bitcoina i niespotykana dotychczas miesięczna zmienność uzależnia w wyjątkowo dużym stopniu.

— Duża zmienność oznacza wysokie ryzyko, ale też otwiera perspektywę dużego i szybkiego zysku. W takich warunkach rzeczywiście łatwiej o rozwijanie się mechanizmów uzależniania się — mówi prof. Tomasz Zaleśkiewicz.

Inwestowanie na giełdzie pozostaje w głównej mierze domeną mężczyzn. Tłumaczy się to ich większą skłonnością do podejmowania ryzyka. Dojrzeją oni jednak z wiekiem, dlatego statystycznie spekulują zazwyczaj młodsi, poszukujący wrażeń i adrenaliny. Przez długi okres rynek kryptowalut nie był w żaden sposób regulowany przez Komisję Nadzoru Finansowego. Pozostawał poza głównym obiegiem jako nowy i tajemniczy, co tylko dodawało mu atrakcyjności.

— Młodych ludzi cechuje podwyższona gotowość do poszukiwania stymulacji, przeżywania silnych wrażeń. To, co nowe i słabo poznane, jest samo w sobie atrakcyjne w sensie emocjonalnym. Pewnie jest to jedna z przyczyn, dla której to właśnie młodzi ludzie chętnie na ten rynek wchodzą. Problem polega na tym, że często brak im wystarczającej wiedzy i motywacji do tego, by bardziej racjonalnie, na chłodno obserwować to, co się wokół dzieje — dodaje prof. Tomasz Zaleśkiewicz.