Rynek stali pogrąża się w kryzysie

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2022-06-16 20:00

Ceny wyrobów hutniczych gwałtownie spadają. Reglamentacja surowców energetycznych może sprawić, że stawki znów poszybują.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego stal tanieje
  • co oprócz reglamentacji paliw może sprawić, że ceny znów pójdą w górę
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ubiegłoroczne podwyżki cen energii i praw do emisji CO2 oraz tegoroczny wybuch wojny w Ukrainie przyczyniły się do gwałtownego wzrostu stawek na rynku wyrobów stalowych.

- Najbardziej drożały blachy, które teraz mocno tanieją. Ceny prętów budowlanych rosły wolniej, więc obecnie ich spadek jest mniejszy – mówi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Rynek kupującego:
Rynek kupującego:
Niedawno klienci mieli jeden dzień, a niekiedy zaledwie godzinę lub dwie na akceptację ofert dostawców wyrobów stalowych. Dziś materiałów nie brakuje, a chętnych do zakupu ubywa.
Vladimir Weiss

Stal na huśtawce cenowej

Z danych Polskiej Unii Dystrybutorów Stali (PUDS) wynika, że rok temu, w ówczesnym szczycie górki cenowej, blachy gorącowalcowane kosztowały 5,87 tys. zł za tonę i były o prawie 140 proc. droższe niż rok wcześniej. Po ataku Rosji na Ukrainę podrożały nawet do 9 tys. zł za tonę, a obecnie można je kupić za 4,9-5,4 tys. zł za tonę. Za tonę blachy zimnowalcowanej klienci płacili rok temu średnio 9,4 tys. zł, o ponad 220 proc. drożej niż w tym samym okresie 2020 r. Przed wojną zrobiło się nieco taniej, potem stawki wróciły do poziomu ubiegłorocznej górki, a obecna cena to 5-6 tys. zł. Pręty natomiast rok temu kosztowały około 4 tys. zł i były o prawie 77 proc. droższe niż w 2020 r. Wojenna zawierucha podbiła ceny do 6,7 tys. zł, a ostatnio PUDS szacowała je na 4,5-4,8 tys. zł.

- Ceny zmieniają się z dnia na dzień. Pręty bywają już nawet po 4 tys. zł za tonę, a niekiedy można je kupić jeszcze taniej – szacuje Henryk Orczykowski, prezes Stalprofilu.

Kryzys czy korekta

Stefan Dzienniak wyjaśnia, że spadek cen wynika z obniżenia popytu.

- Klientów jest znacznie mniej, a place i magazyny mamy zapełnione. Być może będziemy musieli przeszacować cenę zapasów i zrobić rezerwy – dodaje Henryk Orczykowski.

Bardziej optymistycznie na rynek patrzy Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru. Przyznaje, że ceny wyrobów znacznie spadły, ale staniał też złom, wykorzystywany do produkcji stali przez producentów mających piece elektryczne. Wpływ na marżę ma także m.in. cena energii. Podmioty, które zawarły długo- lub średnioterminowe kontrakty po korzystnych cenach, mniej boleśnie odczuwają spadek.

- Zdarza się jednak, że pracodawcy proszą pracowników, by przyszli na drugą zmianę albo pracowali w nocy, bo wtedy prąd jej tańszy – mówi Stefan Dzienniak.

Za pracę nocą trzeba drożej zapłacić, ale tańszy prąd rekompensuje te koszty z nawiązką, co nieco łagodzi skutki spadku cen stali.

Stefan Dzienniak i Henryk Orczykowski obawiają się, że obecne obniżki zwiastują recesję, ale nie chcą prognozować, jak długo potrwa spowolnienie. Przemysław Sztuczkowski ma nadzieję, że spadek cen to tylko korekta po gwałtowniej zwyżce w pierwszych tygodniach wojny. Wówczas wiele firm w Europie wstrzymało sprzedaż, a klienci próbowali kupić stal na zapas. Pojawiły się problemy z dostępnością. Nie było stali z Ukrainy, a unijne i krajowe sankcje skutkowały wstrzymaniem dostaw z Rosji i Białorusi. Przedsiębiorcy bali się, że w Europie zabraknie wyrobów stalowych i rudy. Tak się jednak nie stało. Stefan Dzienniak informuje, że dostawy rudy żelaza do ArcelorMittal Poland z należących do grupy zakładów w Krzywym Rogu na Ukrainie są nawet większe niż przed wojną. Adam Kłos, dyrektor handlowy Portu Gdańsk, mówił niedawno PB, że w tamtejszych terminalach także pojawiła się ukraińska ruda żelaza i stal.

Henryk Orczykowski twierdzi natomiast, że na polskim rynku nie widać napływu stali z Ukrainy. Obawia się, że jeśli zacznie do nas docierać więcej stali z importu, stawki mogą jeszcze spaść. Obniżka cen wyrobów hutniczych poprawia rentowność np. kontraktów budowlanych, ale wykonawcy i eksperci przypominają, że drożeją inne materiały, więc koszty realizacji wciąż są wyższe od założonych w ofertach. Firmy budowlane coraz częściej rezygnują z podpisywania umów, których warunki były uzgadniane przed wojną. Henryk Orczykowski podkreśla, że rynek jest rozchwiany. W wielu przetargach oferty cenowe znacznie przekraczają kosztorysy inwestorskie, ale wykonawcy coraz częściej prowadzą też wojnę cenową, by zdobyć jakikolwiek kontrakt.

- Obecne problemy wynikają ze stagnacji na rynku inwestycji – mówi Henryk Orczykowski.

Przedsiębiorcy z branży stalowej liczą na rychłe uruchomienie programów unijnych. Rząd szykuje już zmiany prawne, które pozwolą Polskiemu Funduszowi Rozwoju prefinansować projekty z Krajowego Planu Odbudowy, by nie czekać na napływ unijnych funduszy.

Reglamentacja gazu podwyższy ceny

Henryk Orczykowski cieszy się, że nowe inwestycje zwiększą zapotrzebowanie na stal, ale obawia się, że ich uruchomienie zbiegnie się w czasie z sezonowym wzrostem zapotrzebowania na gaz, wykorzystywany m.in. w procesie walcowania wyrobów.

- W branży dużo rozmawiamy o sytuacji na rynku gazu. Obawiamy się, że w wyniku działań Rosji może wystąpić jego niedobór w Europie. Skutkiem będzie reglamentacja, zwłaszcza dla odbiorców przemysłowych. Wówczas może spaść m.in. produkcja i dostępność stali, więc ceny znowu gwałtownie wzrosną – mówi Henryk Orczykowski.

Za kilka miesięcy będzie gotowy rurociąg Baltic Pipe, ale szef Stalprofilu zwraca uwagę, że nie zawarliśmy jeszcze kontraktu na dostawy błękitnego paliwa, które ma popłynąć z Norwegii. O dostęp do niego może konkurować wiele państw europejskich, co przełoży się na ceny. Do kryzysu na rynku gazu przygotowują się też inne unijne kraje i Komisja Europejska. Mówi się głównie o zabezpieczeniu dostaw dla gospodarstw domowych i placówek publicznych, np. szpitali, szkół itp.