RYNKI IGNORUJĄ KRYZYS W ROSJI

Stasiuk Tadeusz, Sulejewski Artur
opublikowano: 1999-08-10 00:00

RYNKI IGNORUJĄ KRYZYS W ROSJI

Dymisja premiera w Moskwie nie wywołała paniki wśród zagranicznych inwestorów

UMIARKOWANY WPŁYW: Zdaniem Sergiusza Góralczyka, doradcy inwestycyjnego Credit Suisse AM, ograniczone kontakty handlowe z Rosją oddalają groźbę wybuchu kryzysu podobnego do tego, jaki miał miejsce przed rokiem. fot. Józef Lewandowski

Uczestnicy międzynarodowych rynków finansowych zdążyli się już przyzwyczaić do ciągłych zawirowań politycznych w Rosji. Zdaniem analityków, zdymisjonowanie przez Borysa Jelcyna dotychczasowego premiera Rosji Sergieja Stiepaszyna nie powinno w wyraźny sposób wpłynąć ani na rynki akcji, ani na rynki walutowe.

W Rosji kursy akcji mocno wczoraj falowały. Ale giełdy w Europie Zachodniej i Środkowej nie zareagowały nerwowo na doniesienia z Rosji. Mimo że w Warszawie poniedziałkowa sesja na fixingu zakończyła się kolejnym spadkiem notowań, wśród inwestorów nie dało się odczuć żadnych oznak paniki. Wręcz przeciwnie, pozostali obojętni na wydarzenia u wschodniego sąsiada, o czym może dobitnie świadczyć bardzo niski poziom obrotów.

Złoty w cenie

Podobnie jak rynek akcji także i rynek walutowy nie odczuł zbytnio zmian w Rosji, które zostały całkowicie zignorowane zarówno przez inwestorów długoterminowych, jak i zwykłych spekulantów. Dymisja premiera Rosji nie miała negatywnego wpływu na złotego. Nasza waluta nieznacznie się wczoraj wzmocniła, co analitycy tłumaczyli stopniowo rosnącymi zakupami przez inwestorów zagranicznych.

— Wartość złotego spadła w ostatnim okresie i część inwestorów uznała, że jest on już atrakcyjnie tani. Dla inwestorów, którzy interesują się polskim rynkiem walutowym, najważniejsze są doniesienia krajowe i stan naszej gospodarki. Kapitał zagraniczny jest tu jednak nadal tak mało widoczny, że takie negatywne czynniki, jak roszada w Rosji, nie mogą w istotny sposób zachwiać pozycją złotego — twierdzi jeden z analityków CDM Pekao SA.

Jelcyn gwarantem

Zdaniem Jacka Lichoty, doradcy inwestycyjnego ING BSK Asset Management, mimo że krajowy rynek kapitałowy nie odczuł wczoraj negatywnie tego, co dzieje się w Rosji, na pewno jednak wypadki te wpłyną na ocenę ryzyka inwestycyjnego w naszym kraju.

— Znajdujemy się zbyt blisko Rosji, by móc przechodzić obok takich spraw obojętnie. Rosja jest ogromnym krajem, który jeśli nawet nie gospodarczo to na pewno politycznie liczy się na mapie świata. Z tego powodu każde zawirowanie w tym kraju jest z uwagą obserwowane przez Zachód. Wydaje się jednak, że zagraniczni inwestorzy powoli przyzwyczajają się do sytuacji w Rosji i nie reagują już tak nerwowo na zachodzące tam zmiany — tłumaczy Jacek Lichota.

— Borys Jelcyn jest nadal prezydentem Rosji. Do tej pory dawało to gwarancję, że nie dojdzie do destabilizacji na scenie politycznej w tym kraju. Dlatego też ostatnie informacje nie miały większego znaczenia dla naszego rynku akcji — powiedział Sergiusz Góralczyk, doradca inwestycyjny Credit Suisse Asset Managament.

Raj dla spekulantów

Wśród analityków panuje opinia, iż Rosja już dawno przestała być krajem postrzeganym w kategoriach inwestycyjnych. I wczorajsze wydarzenia tylko potwierdziły ten stan rzeczy.

— Ryzyko inwestycji w Rosji jest bardzo wysokie i decydują się na nie głównie spekulanci. Od jakiegoś czasu na tamtejszym rynku nie operują największe światowe fundusze inwestycyjne — zwraca uwagę jeden z naszych rozmówców.