Ministerstwo Gospodarki ma nowy pomysł dla specjalnych stref ekonomicznych (SSE).
— Przekształcenie SSE w klastry spowoduje, że Polska stanie się jednym z krajów o najnowocześniejszym przemyśle w Europie. Teraz należy strefy przekształcić w przestrzeń, gdzie połączą się specjalizacje. Dobrym przykładem jest Dolina Lotnicza wokół Rzeszowa czy wrocławski klaster IT. Współpracuje tam wiele firm skupionych wokół jednej branży. To przyszłość SSE — uważa Waldemar Pawlak, minister gospodarki.
Podzielił się tymi spostrzeżeniami podczas inauguracji roku akademickiego na
Politechnice Warszawskiej. Okazuje się, że temat jest gorący. Resort gospodarki
oczekuje, że każda strefa będzie się w czymś specjalizować. Pierwsze przymiarki
już są (patrz grafika). Ministerstwo Gospodarki obiecuje strefowym klastrom
wyższą punktację w konkursach o unijne fundusze.
Przykre doświadczenia
Nie wszyscy mają tak znakomite rezultaty jak Dolina Lotnicza, w której wokół WSK PZL-Rzeszów zgromadziło się 80 firm (20 proc. z mieleckiej strefy) i przybywa nowych.
— Zajmujemy się sprawą znacznie dłużej i nie wygląda to kolorowo. W dużych zagranicznych korporacjach decyzje o przystąpieniu do takiej organizacji podejmowane są poza Polską. A w swoich krajach te firmy już są członkami podobnych struktur — mówi Piotr Wojaczek, prezes katowickiej SSE.
— Zidentyfikowaliśmy 17 firm, które mogłyby stworzyć klaster AGD. Dotychczas zapraszaliśmy przedstawicieli uczelni, instytucji, ale odzew był niewielki — przyznaje Marek Cieślak, szef łódzkiej strefy.
Jeszcze gorsze doświadczenia ma Kostrzyńsko-Słubicka SSE. W 2007 r. wokół Arctic Paper powstała grupa. Był pomysł na wspólne laboratorium.
— Wystąpiliśmy o 500 tys. zł wsparcia, dostaliśmy kosza — opowiada Roman
Dziduch, wiceprezes KSSSE.
Walka trwa
Prezesi się nie poddają.
— Chcemy stworzyć klaster motoryzacyjny. Kolejną już próbę podejmiemy podczas przyszłotygodniowego III Forum Polityki Gospodarczej w Wiśle, organizowanego przez marszałka. Rozdamy uczestnikom deklaracje z regulaminem przystąpienia do klastra, będziemy płacić składki za zainteresowane firmy ze strefy. W przyszłym roku chcemy zaproponować firmom portal. Możliwe są wspólne inicjatywy, np. szkolenia czy technologie — mówi Piotr Wojaczek.
— Jeśli propozycje Ministerstwa Gospodarki zostaną wprowadzone, postaramy się
stworzyć klaster papierniczy w Kostrzynie i metalowy w Nowej Soli, gdzie
powstaje park technologiczny — mówi Roman Dziduch.
Luźne związki
Część prezesów inaczej widzi strefy ekonomiczne.
— Rola strefy w budowaniu klastra polega na promocji i marketingu. Jestem daleki od formalizacji klastra, bo nie wiem, co by to miało dać konkretnemu przedsiębiorcy — mówi Mirosław Greber, prezes wałbrzyskiej strefy.
— Najważniejsza zasada to nie przeszkadzać — podkreśla Cezary Tkaczyk,
wiceprezes SSE Starachowice.
Klastry: Z czym to się je
Klastry to geograficzne skupisko wzajemnie powiązanych firm,
wyspecjalizowanych dostawców, jednostek świadczących usługi, firm działających w
pokrewnych sektorach i związanych z nimi instytucji (na przykład uniwersytetów,
jednostek badawczo- -rozwojowych, stowarzyszeń branżowych) w poszczególnych
dziedzinach, konkurujących między sobą, ale również współpracujących. W wielu
krajach, np. Niemczech czy Austrii, struktury klastrów są bardzo sformalizowane.
Członkowie płacą składki, a budżety organizacji sięgają nawet 150 mln
EUR.
Regiony: Rzeszów jak na skrzydłach
Dolina Lotnicza, najbardziej znany polski klaster, zlokalizowana jest w południowo-wschodniej części kraju — wokół Rzeszowa. Firmy związane z lotnictwem działają tu od 70 lat, a 90 proc. polskiej produkcji w przemyśle lotniczym pochodzi dziś właśnie stąd. W regionie mieszka 22 tys. wykwalifikowanych pracowników. Politechnika Rzeszowska ma rozwinięty Wydział Budowy Maszyn i Lotnictwa. Stowarzyszenie Grupy Przedsiębiorców Przemysłu Lotniczego Dolina Lotnicza zostało założone w 2003 r., projekt finansowo wsparła firma Pratt Whitney. W skład stowarzyszenia wchodzi 80 członków z regionu. Ich liczba ma w najbliższych latach wzrosnąć do 100.