Biznes głosuje pieniędzmi — przypomina minister gospodarki. Czytaj: przedsiębiorcy popierają rząd. Dobre samopoczucie to podstawa.
„Po pierwsze — zatrudnienie” — to jedno z haseł programu naprawy państwa, który PiS przedstawił w 2005 r. Przedstawiciele partii chlubią się, że udało się je zrealizować.
— Nie ukrywamy, że częściowo przyczyną jest emigracja zarobkowa, która sięga 800 tys. osób, ale w tym roku równie ważne będą nowe miejsca pracy — twierdzi Marek Kuchciński, przewodniczący PiS.
W pierwszym kwartale tego roku powstało 130 tys. miejsc pracy. Szacuje się, że w tym roku przybędzie ich 700-800 tys. w porównaniu z 200 tys. w ubiegłym roku.
— To jest rekord świata. Nikt nie notuje takich spadków. Na koniec maja bezrobocie wyniosło 13 proc., a półtora roku temu było to 17,6 proc. Według Eurostatu, bezrobocie w Polsce wynosi 10 proc., a średnia unijna to 6-7 proc. Jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia średniej unijnej za półtora roku, dwa lata — uważa Piotr Woźniak, minister gospodarki.
Podkreśla, że to efekt dobrego postrzegania rządu przez przedsiębiorców, także zagranicznych. Dzięki tym ostatnim powstało w Polsce w 2006 r. 31 tys. etatów.
— Nie sprawdziły się kasandryczne wizje, że ta koalicja i ten rząd odstraszą inwestorów zagranicznych. Trzeba czytać statystyki. W pierwszym kwartale inwestycje zagraniczne przekroczyły 11,3 mld zł (3 mld EUR). W ubiegłym roku ich napływ wyniósł 41,4 mld zł (11 mld EUR). Od 1989 r. skumulowana wartość inwestycji zagranicznych sięgnęła 90 mld EUR. Biznes głosuje pieniędzmi — podkreśla Piotr Woźniak.
Minister zaznacza, że zagraniczne inwestycje są bardzo proeksportowe: na 1 mld EUR wydany przez przedsiębiorcę przyrost eksportu sięga 0,8 mld EUR.