Zgodnie z deklaracją Waldemara Budy, ministra rozwoju i technologii, kierowany przez niego resort przedstawił projekt ustawy o wsparciu przedsiębiorców szczególnie mocno odczuwających skutki wzrostu cen energii i gazu. Bazuje on na tzw. wytycznych tymczasowych ram kryzysowych opracowanych przez Komisję Europejską (KE). Za szczególnie dotkniętych wzrostem cen i wymagających wsparcia KE oraz przedstawiciele polskiego rządu uznali m.in. producentów stali i metali nieżelaznych, nawozów, papieru, szkła, płytek i kafli ceramicznych, wełny skalnej, płyt produkowanych z drewna oraz arkuszy fornirowych używanych m.in. do produkcji mebli czy wykładania ścian.

Więcej na prąd i gaz, mniej na rekompensaty z CO2
Dzięki proponowanym przez KE i polski rząd rozwiązaniom przedsiębiorcy mogą dostać pomoc publiczną, by złagodzić negatywne skutki podwyżek cen prądu i gazu. Limit wydatków w Polsce na lata 2022-24 sięga 17,3 mld zł. Źródłem finansowania będzie nadwyżka finansowa zgromadzona w Funduszu Rekompensat Pośrednich Kosztów Emisji (FRPKE) oraz pożyczka z budżetu państwa w wysokości 5 mld zł, która zostanie udzielona w 2023 r. Fundusz jest zasilany głównie wpływami ze sprzedaży przez skarb państwa praw do emisji CO2. Równocześnie jednak przedsiębiorcy otrzymają mniejsze wsparcie z FRPKE na inne realizowane dotychczas programy.
„Na podstawie wstępnej roboczej informacji uzyskanej z Urzędu Regulacji Energetyki zweryfikowano wysokość środków potrzebnych na wypłatę rekompensat w 2022 r.” — czytamy w uzasadnieniu skutków bieżącej regulacji.
W tym przypadku chodzi o pieniądze, które otrzymują zakłady energochłonne, aby nie przenosiły działalności poza Unię Europejską, oraz rekompensatę części ich wydatków na zakup praw emisyjnych. Wypłaty zostały wprowadzone już kilka lat temu. W tym roku firmy miały dostać 1,76 mld zł rekompensat, ale ich wysokość spadnie do 1 mld zł. W przyszłym roku zamiast 4,2 mld zł dostaną 2,65 mld zł. W sumie więc wypłaty z tego tytułu zostaną ograniczone o 2,3 mld zł. Dotychczas firmy nie wykorzystywały jednak pełnej puli rekompensat z CO2, więc być może jej ograniczenie nie będzie dla nich dotkliwe. Tym bardziej że dostaną pomoc publiczną, pozwalającą ograniczyć wzrost kosztów energii i gazu.
Tyle wynosi limit pomocy publicznej za 2022 r...
...taki jest maksymalny poziom na 2023 r...
...a taki rząd przewidział na 2024 r.
Unia i rząd wysoko zawiesili poprzeczkę
Przedsiębiorcy cieszą się z zaproponowanych przez rząd przepisów, ale alarmują, że jest mało czasu na skorzystanie ze wsparcia. Marek Suchowolec, reprezentujący Izbę Gospodarczą Metali Nieżelaznych i Recyklingu, przypomina, że unijne wytyczne przewidują przyznanie pomocy nie później niż do końca grudnia, tymczasem polski projekt ustawy musi przejść jeszcze ścieżkę legislacyjną w kraju oraz notyfikację w KE.
— Unijne wytyczne przewidują np., że pomoc mogą otrzymać podmioty wykazujące stratę na działalności operacyjnej. Jeśli jakiś podmiot miał czy ma długoterminowy kontrakt na dostawę energii lub gazu zawarty przed drastycznymi podwyżkami cen, może jej nie wykazać i nie kwalifikować się do pomocy — informuje Marek Suchowolec.
Zasady określone przez KE przewidują też, że pomoc mogą otrzymać tylko podmioty, w których wzrost kosztów energii czy gazu w okresie od lutego do końca grudnia tego roku stanowi co najmniej 50 proc. straty z działalności operacyjnej poniesionej w tym okresie.
Resort rozwoju przedstawił też wstępną wersję programu, który określi szczegóły przyznania pomocy. Zgodnie z nim podmiot występujący o pomoc musi wpisać we wniosku potwierdzenie poniesienia straty z działalności operacyjnej.
— Dobrze, że pomoc jest adresowana do przedsiębiorstw, które ponoszą straty w wyniku podwyżek cen prądu czy gazu. Jeśli trzeba będzie wykazać stratę na działalności operacyjnej, Cognor prawdopodobnie na nią się nie zakwalifikuje — mówi Krzysztof Zoła, członek zarządu Cognoru, który ma długoterminowy kontrakt na prąd i gaz.
Marek Suchowolec zakłada, że takich firm może być sporo, nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach. W Europie już zdarzały się przypadki wstrzymywania produkcji przez firmy energochłonne, które miały długoterminowe umowy na zakup energii czy gazu. Zatrzymując produkcję mogły sprzedać prąd lub gaz, by na tych transakcjach zarobić więcej niż na własnej produkcji.
Kciuki za pomoc dla wielu firm trzymają jednak przedstawiciele branży budowlanej. Wiele sektorów uznanych przez KE za szczególnie dotknięte podwyżkami cen prądu i gazu zaopatruje przecież firmy budowlane. Zdaniem Damiana Kaźmierczaka, głównego ekonomisty Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, bez wsparcia firm energochłonnych ceny materiałów będą rosnąć. Pomoc państwa przyczyni się do ich stabilizacji, a wówczas popyt na usługi budowlane może wzrosnąć.