Sąd Najwyższy (SN) w siedmioosobowym składzie odpowiedział na pytania i wątpliwości rzecznika konsumentów, dotyczące głównie rozpoczęcia biegu przedawnienia z tytułu roszczeń banku wobec kredytobiorcy i kredytobiorcy wobec banku.
SN potwierdził orzecznictwo TSUE, że kwestia anulowania umowy leży w gestii sądów krajowych. Mocno potwierdził też swoje stanowisko z lutego 2021 r. (skład był trzyosobowy), że roszczenia banków i klientów nie mogą się kompensować - każda ze stron sporu musi wystąpić z własnym roszczeniem.
Sprawą kluczową dla banków i frankowiczów jest bieg terminu przedawnienia. W wersji „hard” istniała możliwość, że sąd przychyli się do opinii kredytobiorców i uzna, że przedawnienie liczy się od dnia podpisania przez klienta wadliwej, jak się potem okazało, umowy. W razie takiego orzeczenia banki nie miałyby czego dochodzić od byłych klientów, ponieważ ich roszczenia dawno się przedawniły.
Piątkowe orzeczenie SN jest bardziej wyważone, choć trochę niejasne – na szczegóły przyjdzie poczekać do czasu pisemnego uzasadnienia. Na razie SN stwierdził, że w przypadku konsumenta bieg przedawnienia może rozpocząć się od momentu, gdy dowiedział się o nienależnym charakterze świadczenia. Pytanie, czy okres ten liczyć od momentu złożenia pozwu przeciw bankowi, czy od wyroku stwierdzającego nieważność umowy. W przypadku roszczeń banku terminem początkowym jest wyrok.
- Orzeczenie nie jest ani profrankowe, ani probankowe, jest wyważone. W praktyce oznacza jeszcze większe zakorkowanie systemu sądowego, bo za pozwami klientów pójdą pozwy banków z roszczeniami – komentuje jeden z prawników.
SN roztrząsał wątpliwości Rzecznika Finansowego, jak strony umowy mają się rozliczyć po tym jak zostanie uznana za nieważną oraz czy bank może pozwać konsumenta z tytułu wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału.
Oczekiwania kancelarii odszkodowawczych i prawników były takie, że sąd stwierdzi, iż po unieważnieniu umowy roszczenia banku ulegają przedawnieniu oraz że nie może on żądać wynagrodzenia za użyczenie kapitału. Takie było też myślenie Rzecznika.
Dla banków byłaby to prawdziwa katastrofa. Po unieważnieniu umowy frankowicze mogliby zażądać zwrotu zapłaconych rat. Z kolei bank nie miałby podstaw, żeby dochodzić wynagrodzenia za użyczony kapitał na kupno nieruchomości.
Orzeczenie Sądu Najwyższego w 7-osobowym składzie ma moc ustawy.
Podejmując dzisiejszą uchwałę Sąd Najwyższy uratował banki przed całkowitym zatonięciem. Uznał bowiem, że roszczenia banków o zwrot kapitału zaczynają biec dopiero od momentu ostatecznego i definitywnego uznania, że umowa jest nieważna. Zdaniem Sądu, taki moment nastąpi dopiero po jednoznacznej deklaracji konsumenta, że tego właśnie chce i godzi się na skutki tej nieważności.
Jednocześnie jednak podobną drogę do dochodzenia roszczeń otworzył Sąd Najwyższy dla konsumentów. Zdaniem Sądu, roszczenia kredytobiorców o zwrot wpłaconych rat też stają się wymagalne dopiero od świadomego zakwestionowania umowy kredytowej. Dotychczas panowało przeświadczenie, że roszczenia te przedawniają się z upływem 10 lat od dokonywania poszczególnych wpłat, co wiązałoby się z uznaniem, że część roszczeń kredytobiorców uległa już przedawnieniu.
Podsumowując, dzisiejsza uchwała pozostawia i bankom i kredytobiorcom otwartą drogę do żądania zwrotu nienależnych świadczeń wynikających z nieważnej umowy, przy czym dotyczy to tylko zwrotu udostępnionego kapitału i wpłaconych rat. Uchwała w żaden sposób nie odniosła się do kwestii roszczeń banku o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Odpowiedzi dotyczącej tego zagadnienia możemy spodziewać się w uchwale, która zostanie wydana przez SN już 11 maja
Dzisiejsze rozstrzygniecie Sądu Najwyższego jest istotne co najmniej z paru powodów.
Po pierwsze dlatego, ze uzyskało moc zasady prawnej, a zatem wszystkie składy Sadu Najwyższego od dziś będą musiały się do tego stosować.
Po drugie dlatego, że przesądzone zostało w dzisiejszej uchwale, że gdyby nieważność umowy stała się faktem - a już wiemy, patrząc na rozstrzygnięcie TSUE, że jest to opcja niepożądana, ale czasami może się przytrafić, to każda ze stron rozlicza się osobno, a roszczenia banku przedawniają się licząc od momentu, kiedy bezskuteczność umowy stała się definitywna, a nie od momentu, gdy umowa – czy precyzyjniej - bezskuteczna umowa, została zawarta.
Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ jest to kolejny dowód na próbę połączenia reguł prawa z zasadami społecznej gospodarki rynkowej. To ważny i cenny sposób myślenia i opisywania rzeczywistości, w której funkcjonujemy. Wreszcie , warto też odnotować, ze sędziowie Sądu Najwyższego zwrócili uwagę, że nie uchylając się od odpowiedzi na palące problemy, dostrzegają potrzeby ingerencji ustawodawcy, co się tyczy tych spraw.
W ustnych motywach SN w dużej mierze odwołał się do tez, które były już przedmiotem uchwały z lutego bieżącego roku. Sąd potwierdził, że w razie nieważności umowy każdej ze stron przysługuje roszczenie.
SN wyraźnie przesądził, że przedawnienie powinno być liczone od momentu powzięcia przez klienta świadomej decyzji dotyczącej powołania się na abuzywność klauzl. SN wykluczył możliwość rozpoczęcia biegu od momentu wypłaty kredytu, czy podpisania umowy. Legły w gruzach oczekiwania kancelarii odszkodowawczych, że roszczenia będą przedawnione. SN wykazał tu bardzo duży rozsądek.
Kolejna ważna kwestia i, podejrzewam powód dużego zawodu strony frankowej, SN nie wykluczył wynagrodzenia za korzystanie z kapitału dla banku. Wskazał, że przysługują mu roszczenia restytucyjne. Choć trzeba dodać, że nie wykluczył, ale też nie potwierdził wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Podobnie było w przypadku orzeczenia TSUE. W ocenie środowiska bankowego sprawa wynagrodzenia jest w dalszym ciągu w grze. Uznajemy to za istotną kwestię. .
Bardzo ważna jest kwestia podniesiona przez SN, który w nawiązaniu do orzeczenia TSUE, stwierdził, iż klient powinien być bardzo obiektywnie poinformowany o skutkach nieważności umowy, musi mieć świadomość konsekwencji unieważnienia.
SN utrzymuje kierunek orzeczenia TSUE, że priorytetem jest utrzymanie umowy.
W naszej ocenie orzeczenia TSUE i SN stwarzają dobry klimat do prowadzenia ugodowych rokowań z klientami. Studzi nadmierne oczekiwania kancelarii frankowych w sprawie przedawnienia roszczeń.