Sąd rozważa wideoprzesłuchanie Richarda M.

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2016-01-29 11:24

W sprawie Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI) sąd decydował dzisiaj m.in. o przesłuchaniu Petera Vogla, Bertolda Kittela i Anny Marszałek.

Nie przychylił się jednak do wniosków oskarżycieli o przesłuchanie mordercy, zwanego kasjerem lewicy oraz znanych kilka lat temu dziennikarzy.

Marek Wiśniewski

Dał sobie za to czas na podjęcie decyzji o przesłuchanie w drodze wideokonferencji Richarda M. i Romana Ś. Dekadę temu pierwszy był ekonomistą współpracującym z WGI i chętnie udzielającym się w mediach, drugi to partner w inwestycjach nieruchomościowych WGI realizowanych  Stanach Zjednoczonych.

Za niestawiennictwo na procesie na Richarda M. została nałożona grzywna jeszcze w kwietniu 2014 r.

- W przypadku Richarda M. korzyść z przesłuchania nie byłaby wielka. Wydaje mi się, że jego zeznania będą tak ogólnikowe jak Piotra K. (tez był ekspertem WGI- red.) Ale gdyby udało się doprowadzić do telekonferencji z panem Romanem Ś., to być może w drodze pytań udałoby się wydobyć jakieś bardziej konkretne informacje – mówiła Ewa Ś., oskarżycielka posiłkowa.

- Jeśli chodzi o świadka Ś. to chciałbym go przesłuchać osobiście. Gdyby nie byłoby to możliwe to w drodze telekonferencji. Jeśli chodzi o świadka M. to pozostawiamy to do uznania sądu – komentował Błażej Biedulski, obrońca menedżerów WGI.

Decydując o daniu sobie czasu na zastanowienie w sprawie przeprowadzenia wideokonferencji, sędzia Anna Bator-Ciesielska poinformowała, ze w sprawie Romana Ś. Sad podejmował już próbę ustalenia jego adresu przez ambasadę Stanów  Zjednoczonych, na wskazany adres wysłał wezwanie, ale nie zostało ono odebrane. Zaznaczyła też, że poza wideokonferencją istnieje możliwość przesłuchania świadka w konsulacie.

Już dziś sąd przychylił się do wniosku o powołanie na świadka Łukasza P. To były pracownik WGI, który ma potwierdzić, że gdy zaczęły się problemy, zarządzający spółką zbierali od pracowników oświadczenia o tym, że nie będą zeznawać przeciwko swoim szefom.

- Jeśli by się potwierdziło, że pracownicy podpisywali zobowiązania, że nie będą zeznawali przeciwko zarządowi to zmienia to zupełnie ocenę wszystkich świadków, pracowników WGI. Tym bardziej , że większość pracowników zeznawała tak jakby pracowali na bezludnej wyspie – wspierała ten wniosek Ewa Ś.

- Co do zasady pozostawiam wniosek do uznania sądu. Ale byłoby właściwe zobowiązanie wnioskodawcy do przedstawienia tego dokumentu. Przesłuchanie świadka bez dostępu do tego dokumentu może prowadzić do ustaleń nieprawdziwych, nie poddających sie weryfikacji – zaznaczał Błażej Biedulski.

- Jeśli ktokolwiek podpisywał taki dokument to ten dokument pozostał w rękach zarządu, a nie osoby, która go podpisywała – oponowała Ewa Ś.

WGI  działała od 1999 r. inwestując na rynku walutowym. Od 2005 r. miała licencję KPWiG (poprzedniczka KNF) na prowadzenie działalności maklerskiej, która została jej odebrana w 2006 r. w związku z zarzutem prowadzenia podwójnej księgowości. W radzie nadzorczej WGI i spółek zależnych zasiadali m.in. Bohdan Wyżnikiewicz, Richard M., Witold Orłowski, Henryka Bochniarz i Dariusz Rosati. Postępowanie upadłościowe domu maklerskiego zostało umorzone z braku pieniędzy. Na inwestycjach z WGI straciło 1,2 tys. osób. Straty uwzględnione w akcie oskarżenia to 248 mln zł. Według prokuratury, trzej oskarżeni menedżerowie WGI (Łukasz K., Maciej S., Andrzej S.) przyjmowali pieniądze pod zabezpieczenie obligacji z niepełnym wkładem, zaciągali pod zabezpieczenie pieniędzy klientów kredyty i inwestowali je w nieruchomości w USA. Dwóm oskarżonym postawiono też zarzut wyprowadzenia na prywatne konta 6,6 mln USD.