W piątek łódzki
sąd zadecyduje, czy zmieni
upadłość odzieżowej spółki z likwidacyjnej
na układową.
Przed odzieżowym Monnari nerwowych kilka dni. Niedawno nowy zarząd spółki złożył wniosek o zmianę formy upadłości spółki z likwidacyjnej na dającą możliwość zawarcia układu. W piątek odbyło się pierwsze posiedzenie sądu w sprawie jego rozpatrzenia.
Ponad cztery i pół godziny sąd przepytywał zarząd, syndyka i przedstawicieli banków. Decyzji jednak jeszcze nie wydał.
— Odpowiadaliśmy między innymi na pytania o przewidywania co do przyszłości spółki i o to, jakie naszym zdaniem były powody upadłości — mówi Grzegorz Winogradski, od niedawna prezes Monnari.
Jest raczej zadowolony z przebiegu posiedzenia.
— Atmosfera była dobra. Cieszy też to, że nasz wniosek o zmianę formy upadłości na układową poparł syndyk — opowiada Grzegorz Winogradski.
Swoją decyzję sąd ma ogłosić 22 stycznia. To ważna data, bo w połowie lutego mija pół roku od uprawomocnienia się upadłości likwidacyjnej Monnari. Jeśli wcześniej nie zostanie zmieniona na układową — spółka podzieli los m.in. Krosna i zostanie wycofana z obrotu na GPW. Przykład huty szkła pokazuje, że na nic nie zdają się w takim przypadku wnioski składane do Komisji Nadzoru Finansowego i władz giełdy. Prawo jest w tej sprawie nieubłagane.
Na koniec marca ubiegłego roku zobowiązania krótkoterminowe Monnari przekraczały 50 mln zł, a długoterminowe — 90 mln zł. Nie wiadomo, jaka jest teraz sytuacja finansowa spółki, bo ostatni raport finansowy, który opublikowała, dotyczył I kwartału 2009 r.
— Mamy gotowy zaległy raport z I półrocza 2009 r. i jak tylko będziemy mieć taką formalną możliwość, opublikujemy go, mimo że to dane historyczne — wyjaśnia Grzegorz Winogradski