SEKTOR LEKKI NIE NADĄŻA ZA WIG-IEM
W pierwszym kwartale 1999 roku inwestycje w 8 firm przyniosły spore straty
Na warszawskiej giełdzie branża lekka reprezentowana jest przez 17 firm. Po pierwszym kwartale roku posiadacze walorów 8 spółek z sektora stracili. Zarobić dały akcje 7 spółek.
Szybciej niż WIG, który od początku roku do końca marca podniósł się o 10,4 proc., rosły jedynie notowania Ariela i Wistilu. Akcje tych dwóch firm zyskały w ciągu trzech miesięcy odpowiednio o 15 oraz 10,7 proc. Wysoką pozycję w rankingu Ariel zawdzięcza ostatniej sesji w marcu, kiedy to jego akcje zdrożały o maksymalnie dopuszczalny regulaminowy przedział. W przypadku Wistilu pozytywnie na notowania jej papierów mogły wpłynąć zakupy poczynione przez Próchnika, który stał się posiadaczem 114,4 tys. akcji spółki (11,43 proc. kapitału akcyjnego).
Próchnik w ogonie
Walory łódzkiego holdingu odzieżowego były natomiast najgorszą inwestycją w całym sektorze. W ciągu trzech miesięcy akcje Próchnika obniżyły swoje notowania o 29,5 proc. Wyniki po dwóch pierwszych miesiącach roku kalendarzowego, w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego, są fatalne. Sprzedaż spadła ponad dwa razy, a strata netto zwiększyła się o ponad 485 tys. zł, osiągając poziom 1,1 mln zł.
Ponad 1/5 zainwestowanych środków stracili także inwestorzy, którzy zdecydowali się na zakup akcji Skotanu.
Katastrofa
Najważniejszą przyczyną słabych notowań giełdowych spółek z branży lekkiej są beznadziejne wyniki finansowe. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy cały sektor osiągnął sprzedaż na poziomie 175,91 mln zł. Przychody netto w porównaniu z takim samym okresem roku poprzedniego spadły o około 16 proc. Tylko 6 firm (Bytom, Delia, Elpo, Lubawa, Skotan i Wólczanka) wartościowo zwiększyły swoją sprzedaż. Cała branża jest nierentowna. Jej zysk netto — 2,41 mln zł zarobione w okresie styczeń-luty 1998 roku — w tym roku obrócił się w stratę przekraczającą poziom 6,3 mln zł. Na 17 firm aż 11 wykazało na koniec lutego stratę (rok wcześniej spółek z ujemnym wynikiem finansowym było 6).
Winna jest dekoniunktura spowodowana kryzysem rosyjskim, a dodatkowo wzmocniona silną konkurencją w postaci taniego importu z zagranicy. W rezultacie wyraźnie widoczny jest malejący popyt na wyroby polskich producentów. Jego przejawem jest wzrost zapasów, co podnosi koszty funkcjonowania. Sytuacja stała się na tyle poważna, że niektóre zakłady (np. Łukbut) zmuszone były do wprowadzania przestojów produkcyjnych.
Dolegliwością sektora jest także nieobecność zagranicznych inwestorów strategicznych, którzy zapewniliby stabilność notowań. Wśród wszystkich reprezentantów branży obcy kapitał jest jedynie w Bielbawie (Pictet and Cie ma 5,52-proc. pakiet akcji) oraz w Próchniku (Paribas Affaires Industrielles jest właścicielem 700 tys. papierów, co zapewnia 7- -proc. udział w kapitale).
Parterowy rodowód
Zdaniem części analityków, przyczyn miernych notowań spółek sektora można upatrywać też w tym, że spora grupa firm (Bielbaw, Garbarnia, LZPS, Łukbut, Sanwil, Skotan, Wistil) wywodzi się z programu NFI. Tak licznej reprezentacji wywodzącej się z tej linii nie ma żadna inna branża giełdowa, w które pogrupowane są spółki. Firmy parterowe są negatywnie oceniane przez inwestorów. Ich problemy rozpoczynają się z chwilą plasowania emisji na rynku pierwotnym. Debiuty giełdowe wypadają przeważnie poniżej ceny emisyjnej.
Konieczna interwencja
Przyszłość sektora lekkiego nie wygląda różowo. Wydaje się, że jedynym ratunkiem dla tych przedsiębiorstw może być pomoc ze strony instytucji rządowych. Do końca pierwszej połowy roku rząd ma przygotować strategię rozwoju sektora lekkiego. Jak na razie Ministerstwo Gospodarki zdecydowało się wprowadzić dodatkowe cła na towary z Chin.