Dobre wieści po fali kiepskich. Serinus Energy, poszukiwawczo-wydobywcza spółka Jana Kulczyka, uzyskała znakomite wyniki na jednym z odwiertów gazowych w Rumunii. Tak dobre, że zaczyna myśleć o uruchomieniu produkcji.

— Uzyskaliśmy przepływ gazu na poziomie 209,5 tys. m sześc., a to więcej niż nasz dotychczasowy rekord na Ukrainie, czyli 187 tys. m sześc. na odwiercie M-17 — mówi Jakub Korczak, wiceprezes Serinus Energy. Ukraina długo była flagowym przykładem sukcesu Serinusa — w szczytowym okresie firma produkowała tam 1,1 mln m sześc. gazu dziennie i generowała nadwyżki finansowe pozwalające myśleć o finansowaniu projektów w innych krajach. Konflikt Ukrainy z Rosją zakłócił rozwój tych aktywów — dostęp właściciela do gotówki jest utrudniony (są nowe przepisy o transferach za granicę), a ostatnio ograniczona została produkcja, spadła poniżej 700 tys. m sześc. Firma nadal przynosi jednak zyski. Rumunia ma szanse być drugą Ukrainą.
— Wyniki są bardzo obiecujące, na dodatek wokół naszego pola inni gracze produkują już ropę i gaz. Zaczęliśmy więc analizy, m.in. dotyczące infrastruktury, która miałaby odbierać naszą produkcję — mówi Jakub Korczak.
Serinus spodziewał się dobrych wyników i zadbał o finansowanie intensywniejszych prac w Rumunii. Dzięki podpisanemu w lutym aneksowi do umowy kredytowej z EBOR będzie mógł tam wydać o 10 mln EUR więcej, niż planował (to przesunięcie wydatków z Tunezji). Gotowość do uruchomienia produkcji ekscytuje inwestorów zapewne mniej niż kiedyś, co wynika z niskich notowań ropy na świecie. Z powodu ropy Serinus zdecydował się niedawno na odpis aktualizujący wartość rezerw (sięgnął 54,9 mln USD).