Setki VIP-ów nabitych w butelkę

Dawid Tokarz
opublikowano: 2007-04-27 00:00

Nieznana powszechnie spółka oszukała kilkaset VIP-ów na ponad 0,5 mld zł. Czy zatrzymani właściciele byli powiązani z WSI?

Aresztowani przez CBŚ właściciele Interbrok zdefraudowali setki milionów

Nieznana powszechnie spółka oszukała kilkaset VIP-ów na ponad 0,5 mld zł. Czy zatrzymani właściciele byli powiązani z WSI?

Warszawskie CBŚ zatrzymało wczoraj trzech właścicieli spółki inwestycyjnej Interbrok Investment. Zdaniem policji firma — należąca m.in. do Andrzeja K., byłego wiceministra łączności w rządzie SLD — oszukała co najmniej 100 osób na ponad 0,5 mld zł. Wśród poszkodowanych są politycy (poseł Samoobrony Janusz Wójcik i były prezydencki minister Marek Ungier), ludzie kultury (Małgorzata Niezabitowska i Tadeusz Drozda) i biznesu (m.in. jeden z byłych prezesów PKN Orlen).

Z naszych informacji wynika, że liczba klientów i kwota defraudacji mogą być jeszcze większe. Przez osiem lat działalności firma podpisała umowy z kilkoma tysiącami osób, a zdaniem jednej z nich — Janusza Wójcika, jeszcze dziś ma aż 900 klientów! Właściciele Interbroku mieli chwalić się, że zarządzają aż 400 mln EUR. Jedno pewne: wartość inwestycji klientów wahała się od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych.

Lawina poszkodowanych

Tylko do kancelarii Pociej, Dubois i Wspólnicy zgłosiło się blisko 100 poszkodowanych.

— Liczba ta wciąż rośnie. Zależy nam, by prokuratura podjęła jak najszybciej działania i jeśli są jeszcze jakieś pieniądze, zabezpieczyła je — mówi Elżbieta Kosińska-Kozak, wspólnik kancelarii, radca prawny.

Już wczoraj po południu śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która otrzymała materiały CBŚ. Z naszych źródeł wynika, że organa ścigania zawiadomił Janusz Wójcik. To on miał poinformować policję, że właściciele spółki mogą próbować uciec z pieniędzmi za granicę (jednego z nich zatrzymano w drodze na lotnisko).

— Mogę powiedzieć tyle: w środę rozmawiałem z oficerem CBŚ, a akcja policji nie była dla mnie niespodzianką — mówi poseł Samoobrony.

Jak ustaliliśmy, Janusz Wójcik znał się dobrze z jednym z właścicieli Interbrok, Emilem D. Jako były trener reprezentacji Polski załatwiał mu bilety na różne imprezy sportowe, widywano ich też razem w warszawskich klubach nocnych.

— Emil D. jako młody człowiek interesował się sportem i dlatego spotykałem go na różnych imprezach. Nie można jednak mówić o bliskiej znajomości. Przecież nie straciłbym pieniędzy! — mówi oburzony.

Poseł nie chciał rozmawiać o swoich stratach. W oświadczeniu majątkowym z kwietnia 2006 r. podał, że w „inwestycje kapitałowe” zaangażował 2,3 mln zł. Dochód osiągnięty z tego tytułu miał sięgnąć 1,14 mln zł.

Prawdopodobnie zyski te są jednak tylko wirtualne. W firmie — jak ustalili policjanci — prowadzono podwójną księgowość. Mamiono klientów przedstawiając im fałszywe informacje o zyskach, a prawdziwe dane wpisywano do dokumentacji księgowej, której nie pokazywano klientom.

Tajemnicze powiązania

Interbrok Investment działała od listopada 1998 r. Wbrew informacjom policji spółka nie inwestowała pieniędzy klientów na giełdzie, tylko na rynku forex. Handlowała kontraktami walutowymi, głównie japońskim jenem. Na początku wykazywała zyski na poziomie nawet 10 proc. miesięcznie, ostatnio — 2-4 proc. Działalność firmy owiana była mgłą tajemnicy. Jej klientem można było stać się tylko z polecenia.

Wspólnikami, którzy wnieśli po 33 tys. zł, byli Emil D., Andrzej K. i Maciej S. Dawny wiceminister miał dwa głosy, pozostali dwaj po jednym. Choć w październiku 2006 r. Maciej S. został wykreślony z grona wspólników, CBŚ zatrzymał całą trójkę.

Andrzej K. był podsekretarzem stanu w ministerstwie łączności w latach 1995-1997 w rządzie SLD. Wcześniej dyrektorem departamentu w tym resorcie i wiceprezesem Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej, a w latach 2002-2004 zasiadał w radzie nadzorczej BRE Banku. Choć to on miał podwójne udziały, najbardziej zaangażowany w życie firmy był 30-letni Emil D., który przed założeniem Interbrok Investment pracował też w handlującej kontraktami walutowymi spółce Zone Investment (w latach 90. jej klienci też utracili wszystkie pieniądze, które zawłaszczyli azjatyccy właściciele spółki). Najmniej znany jest trzeci z udziałowców. Z dwóch niezależnych źródeł uzyskaliśmy informację, że Maciej S. był związany ze zlikwidowanymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi (nie udało nam się tego potwierdzić oficjalnie).

Wszyscy trzej obnosili się ze swoją zamożnością. Mieli posiadłości warte po kilka milionów złotych, luksusowe samochody (m.in. Lexus i dwa Porsche Cayenne). Podczas przeszukania w domach zatrzymanych policjanci zabezpieczyli mienie wartości około 6 milionów złotych (samochody, gotówka). Ustalili też, że w ostatnim czasie właściciele firmy wyprowadzili z niej blisko 40 mln zł i ulokowali je na zagranicznych kontach. Grozi im do 10 lat więzienia.