Na tym jednak podobieństwa się kończą. Przez ostatnie pięć lat indeks S&P500 zwyżkował średnio 25 proc. w skali roku. To niemal identyczne tempo jak przeciętnie 27-procentowe zwyżki zanotowane w ostatnich pięciu latach hossy internetowej. To jednak koniec podobieństw między oboma hossami. Bloomberg sprawdził, czym te dwa rynki byka się różniły. Oby te różnice zapobiegły powtórce z załamania, jakie nastąpiło po boomie dotcomów.
1 Wyceny są niższe
Wskaźnik cena/zysk dla indeksu S&P500 osiągnął wartość 17, co jest wynikiem niewiele przekraczającym historyczną średnią. To wskaźnik o 40 proc. niższy od tego, z którym inwestorzy mieli do czynienia w szczycie hossy internetowej.
2. Zyski rosną szybciej
Wolniejszy wzrost wycen w obecnym rynku byka związany jest z faktem, że tym razem zyski rosną w szybszym tempie niż w hossie internetowej. Od 2009 r. wynik netto spółek z S&P500 rósł w przeciętnym tempie 21 proc. rocznie. W czasie boomu dotcomów zwiększał się w dwukrotnie niższym tempie.
3 Rośnie szeroki rynek
Spośród 500 spółek w indeksie S&P500 w trwającym rynku byka zarobić dało 76 proc. Tymczasem w pięciu ostatnich latach hossy internetowej na plusie było zaledwie 62 proc. emitentów. Wówczas będąca najlepszą branża komputerowa zanotowała stopę zwrotu prawie cztery razy wyższą od kolejnej na liście najlepszych branż. Tym razem rozbieżności są o niebo mniejsze.
4 Zróżnicowane napływy
W hossie internetowej sektor technologiczny przyciągnął równowartość 85 proc. wszystkich napływów netto do funduszy akcji. Tym razem struktura napływów jest bardziej zrównoważona. Liderem jest sektor ochrony zdrowia (46 proc.), ale zadowolone mogą być też branże: deweloperska, naftowa i technologiczna.
5 Wciąż w powijakach?
W tym tygodniu rynek byka wkroczył w szósty rok, co oznacza, że znalazł się wśród pięciu najdłuższych hoss w historii Wall Street. W porównaniu z hossą internetową wciąż jest jednak młodzieniaszkiem. Wtedy rynek byka, nieprzerwany spadkiem głównego indeksu o co najmniej 20 proc., trwał… 12 lat.
6 Nieprzegrzana gospodarka
Hossę internetową nakręcał boom gospodarczy. Obecnemu rynkowi byka towarzyszy podnoszenie się gospodarki amerykańskiej z największego kryzysu od lat 30. dwudziestego wieku. W latach 90. gospodarka zaczęła się przegrzewać. Fed podniósł stopy, a bańka na rynku akcji pękła. Teraz takie zagrożenie jest odległe.
7 Wciąż bez euforii
Pod koniec lat 90. mieliśmy do czynienia z euforią. Trwającej hossie towarzyszy stopniowa odbudowa nastrojów inwestorów z ruin, po tym jak w ubiegłej dekadzie doszło do dwóch giełdowych krachów. Jeszcze 5 lat temu niemal nikt nie wierzył w perspektywy amerykańskiej gospodarki. Teraz nastroje są lepsze, jednak do euforii wciąż daleko.