Singal Iduna to silna i znana marka na niemieckim rynku. Za granicą nie udało jej się osiągnąć sukcesu. W Polsce — mimo 10 lat starań — jej biznes nie osiągnął nawet rentowności, a wielkość przychodów (łączny przypis po trzech kwartałach 2011 r. osiągnął 70 mln zł) plasuje ją wśród najmniejszych firm ubezpieczeniowych na rynku. To jednak ma się zmienić. Od grudnia towarzystwo ma nowego prezesa. Jan Myszkowski deklaruje, że Signal Iduna szybko stanie na nogi w Polsce. Lekarstwem na jej dolegliwości mają być ubezpieczenia zdrowotne, w których specjalizuje się niemiecka Signal Iduna.
— Nasza firma nie brała udziału w pościgu za potencjałem w pierwszych trzech falach ubezpieczeń na polskim rynku: komunikacyjnej, życiowej i emerytalnej. Czwarta, bardzo duża pod względem wartości, która teraz zaczyna wzbierać, jest idealnym polem do popisu dla Signal Iduny. Na zdrowiu znamy się dobrze i to na nim ma się opierać nas biznes — zapowiada Jan Myszkowski. Według niego, firma stoi na czterech nogach: oprócz polis medycznych są to ubezpieczenia turystyczne, na życie i majątkowe. Z czasem główną nogą staną się ubezpieczenia zdrowotne. Z pozostałych produktów nie zrezygnuje, ale będą one bardziej zintegrowane z polisami medycznymi. Dzięki szybkim zwyżkom w segmencie ubezpieczeń zdrowotnych zagraniczny biznes SI ma szybko stać się ważną częściągrupy. Jak przekonuje prezes, za 10 lat spółki w Europie Środkowo-Wschodniej mogą się stać — zgodnie z metodologią BCG — „dojnymi krowami” i finansować ekspansje niemieckiego ubezpieczyciela na kolejne rynki. Jednak zanim to nastąpi, konieczne są inwestycje.
Placówka w każdym województwie
Najwięcej pieniędzy będzie potrzeba na sieć własnych placówek medycznych Signal Iduny. To ma być jej wyróżnik na rynku. Żaden inny ubezpieczyciel, który oferuje polisy zdrowotne, nie ma własnych przychodni. Obecnie Signal ma jedną, ale do 2014 r. chce mieć co najmniej po jednej w każdym województwie. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, szacują, że realizacja jego planu będzie kosztowała kilkadziesiąt milionów złotych. On sam twierdzi, że o finansowaniu będzie rozmawiał z niemiecką centralą. Jeśli nie zdecyduje się ona na wyłożenie gotówki, to ma wyjście alternatywne — znalezienia zewnętrznego inwestora.
Jeśli ten plan uda się zrealizować, to Signal Iduna będzie działała podobnie jak firmy oferujące prywatną opiekę zdrowotną. Prowadzą one przychodnie pod własnymi szyldami, a ich klienci płacą abonament za dostęp do usług medycznych. Tymczasem ubezpieczyciele, którzy w swojej ofercie mają polisy zdrowotne, koncentrują się na finansowaniu usług.
— Polacy obecnie bardziej dbają o samochód lub mieszkanie niż o własne zdrowie. Jest to często powodowane brakiem wiedzy o ubezpieczeniach, często porównywanych z abonamentami, które nie objemują żadnego ryzyka, lecz są koszykami świadczeń. My chcemy to zmienić i w ramach ubezpieczenia objąć klientów kompleksową opieką na wszystkie wypadki, włącznie z gwarancją organizacji zabiegów i operacji w 24 godziny — mówi prezes Signal Iduny. Chodzi nie tylko o leczenie, ale także o np. działania prewencyjne, rehabilitację czy też kierowanie klientów do odpowiednich szpitali. Według prezesa, za polisami zdrowotnymi kryje się cała gałąź biznesu, który nie ogranicza się tylko do ubezpieczeń. Określa ją mianem „healthcare”. I właśnie w tym kierunku ma ewoluować działalność Signal Iduny.
— Naszym sukcesem będzie to, jeśli zaczniemy być kojarzeni ze zdrowiem, a nie tylko z samymi ubezpieczeniami — podkreśla Jan Myszkowski.
Sceptyczna konkurencja
Konkurencja sceptycznie podchodzi do tych planów. Xenia Kruszewska, szefowa Medica Polska, towarzystwa ubezpieczeniowego, specjalizującego się w produktach zdrowotnych, zwraca uwagę, że interesy ubezpieczyciela i właściciela placówki medycznej są ze sobą sprzeczne.
— Ubezpieczycielowi zależy na tym, by klient jak najrzadziej korzystał z polisy. Natomiast właściciel przychodni zarabia na każdej wizycie pacjenta, więc zależy mu, żeby było ich jak najwięcej. Trudno to pogodzić pod jednym dachem — mówi Xenia Kruszewska. Adam Rozwadowski, prezes Enel-Medu, ocenia, że potencjał obecnie istniejących firm medycznych jest tak duży, że nie trzeba inwestować w nową infrastrukturę.
— Budowa własnych placówek jest złym kierunkiem. Ubezpieczyciel powinien zająć się sprzedażą polis zdrowotnych, a firmy medyczne obsługą pacjentów. To, że my sprzedajemy abonamenty wynika z tego, że 10 lat temu nie było chętnych do sprzedaży polis zdrowotnych. Teraz sytuacja się zmienia i cały rynek idzie w kierunku ubezpieczeń — podkreśla Adam Rozwadowski. Xenia Kruszewska dodaje, że budowa własnej sieci przychodni może ściągnąć na ubezpieczyciela problemy z dotychczasowymi partnerami: publicznymi i prywatnymi przychodniami oraz szpitalami. Nie będą oni chcieli dalej współpracować z podmiotem, który tworzy konkurencyjne placówki i będzie do nich kierował klientów. Jan Myszkowski zapewnia, że nie ma takiego zagrożenia.
— Nasza sieć będzie uzupełniała się z siecią naszych partnerów. Będą współpracowały, a nie rywalizowały o pacjentów — twierdzi prezes Signal Iduny.
180 mln zł To według szacunków Polskiej Izby Ubezpieczeń wartość rynku polis zdrowotnych w Polsce.
30 mld zł Na tyle firma Delloitte szacuje wydatki Polaków na prywatną opiekę zdrowotną i leki.
OKIEM EKSPERTA
Zmiana prawa jest niezbędna
DOROTA FAL
Polska Izba Ubezpieczeń
Teoretycznie Polaków już stać na samodzielny zakup ubezpieczenia zdrowotnego. Ale w praktyce ten rynek musi zostać stworzony. Obecnie Polacy wydają na ich zakup 180 mln zł rocznie. To niewielka kwota w porównaniu z 2 mld zł rocznie, które idą na tzw. abonamenty medyczne, czy też 30 mld zł, które rocznie przeznaczamy z własnych kieszeni na leczenie. Impulsem do rozwoju tego rynku na pewno będą zmiany w prawie, które spowodują, że ubezpieczenia zdrowotne staną się częścią systemu opieki zdrowotnej. Dzięki nim pacjenci, którzy będą chcieli dodatkowo zapłacić za polisę, wyjdą z kolejek, co odblokuje cały system. Dodatkowo takie polisy powinny mieć grupowy charakter, bo tylko w ten sposób uda się zagwarantować ich niską cenę dla każdego ubezpieczonego. Tylko w ten sposób rynek tych ubezpieczeń może stać się masowy.