PZU słabo zaczął rok. Zysk netto ubezpieczyciela w pierwszym kwartale wyniósł 486 mln zł. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku skurczył się o blisko połowę. Pogorszyły się także podstawowe parametry określające rentowność biznesu ubezpieczeniowego. Gigant może pochwalić się wzrostem sprzedaży (grupa zebrała 4,8 mld zł składek), ale w dużej mierze dzięki podwyżkom cen.

— Gorszy wynik finansowy to efekt szkód w segmencie ubezpieczeń rolnych oraz słabszego wyniku na działalności lokacyjnej — tłumaczy Sebastian Klimek, członek zarządu PZU, odpowiedzialny za sprawy finansowe.
Aż 213 mln zł PZU kosztowała bezśnieżna zima. Doprowadziła ona do wymarzania upraw i wypłaty wysokich odszkodowań dla rolników. Dodatkowo PZU odczuwa negatywne skutki wojny cenowej, która przez ostatnich kilka lat toczyła się na rynku majątkowym. Widać to po wynikach tej części biznesu PZU. W segmencie masowym wskaźnik mieszany, który określa rentowność biznesu ubezpieczeniowego, wynosi już 99,6 proc. (rok temu było to 87 proc.). Wzrost ponad 100 proc. będzie oznaczał, że PZU zacznie dopłacać do sprzedawanych produktów.
— Widać już efekty podnoszenia cen i końca wojny cenowej — zapewnia Sebastian Klimek. Podobnie uważa Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku. — Wyniki pierwszego kwartału były poniżej możliwości, jakie ma PZU. Kolejne powinny być już lepsze — mówi analityk.
Pomóc w tym mogą nie tylko cięcia kosztów (oczko w głowie zarządu PZU), ale także nowe inicjatywy sprzedażowe. Od kilku dni w branży ubezpieczeniowej jest głośno o spotkaniu, które dla państwowych spółek w przyszłym tygodniu organizuje Ministerstwo Skarbu Państwa. Będzie na nim przekonywać do kupowania ubezpieczeń tylko w PZU. Platformą ma być powołany w ubiegłym roku do życia przez PZU Polski Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych (TUW PZUW), który działa w formie podobnej do spółdzielni. Ubezpiecza tylko podmioty, które są jego członkami, przez co mogą być zwolnione z konieczności organizowania przetargów. Początkowo PZUW miał działać tylko na rynku szpitalnym, ale jak podkreśla jego szef — Rafał Kiliński — jest otwarty na każdego, kto będzie chciał stać się jego członkiem.
— Nasze działania związane z rozwojem portfela ubezpieczeń szpitali będą kontynuowane. Z uwagi na rosnące zapotrzebowanie innych gałęzi gospodarki jesteśmy gotowi do oferowania całej gamy ubezpieczeń gospodarczych. Jeśli ze strony podmiotów należących do skarbu państwa zostanie wyrażona chęć zostania członkiem TUW PZUW, będziemy chcieli z nimi rozpocząć współpracę na polu ubezpieczeń — mówi Rafał Kiliński.
To sprytny krok ze strony PZU, bo należące do państwa kopalnie i firmy energetyczne to najwięksi klienci ubezpieczycieli (największy majątek do ubezpieczenia). Jeśli uda się je nakłonić do wstąpienia do TUW PZUW, giełdowy gigant może zdominować segment ubezpieczeń korporacyjnych, na którym teraz musi konkurować z takimi graczami jak Warta i Ergo Hestia. Inni ubezpieczyciele nie chcą komentować pomysłu PZU. Nieoficjalnie przyznają jednak, że liczą się ze spadkiem przypisu składki w segmencie korporacyjnym.