Do działań zabrał się także minister kultury
Urzędnicy wkroczyli już do Lux Veritatis, wejdą też do Naszej Przyjaźni. Z letargu przebudził się także Bogdan Zdrojewski.
Finanse imperium medialnego o. Tadeusza Rydzyka prześwietli Urząd Kontroli Skarbowej (UKS) i sąd. To skutek tekstów "PB" z listopada 2008 r., w których ujawniliśmy, że kierowane przez kontrowersyjnego redemptorystę fundacje Lux Veritatis i Nasza Przyszłość naruszają przepisy ustawy o fundacjach.
— Kontrola w Fundacji Lux Veritatis już się zaczęła. W najbliższych dniach urzędnicy skarbowi wejdą też do Naszej Przyszłości — potwierdza Magdalena Kobos, rzecznik Ministerstwa Finansów.
Zyski bez podatku
Władze podatkowe będą wyjaśniać m.in., czy fundacje, na których opiera działalność o. Rydzyk, nie powinny płacić podatku od wypracowanych zysków (w historii zarobiły po około 7 mln zł). Zdaniem cytowanych przez nas ekspertów od prawa fundacyjnego — profesorów Andrzeja Kidyby i Henryka Ciocha — fundacje nie mogą bowiem korzystać z ulg podatkowych przynależnych tylko tym podmiotom, a jednocześnie działać jak spółki prawa handlowego. Tymczasem — jak ujawniliśmy — i Lux Veritatis, i Nasza Przyszłość od lat zdecydowaną większość pieniędzy (około 80 proc.) wydają nie na szlachetne cele zapisane w statucie, ale na robienie interesów, takich jak Telewizja Trwam, prowadzenie księgarni, prywatnego gimnazjum i liceum czy Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej.
Na początku stycznia 2009 r. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie, uznając — zgodnie z tym, co napisaliśmy — że w tej sprawie nie można mówić o przestępstwie karnym. Śledczy uznali jednak, że zarzutami powinni zająć się równolegle: UKS oraz Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, sprawujący nadzór nad obiema fundacjami.
Lepiej późno niż wcale
UKS przychylił się do wniosku prokuratury, uznając, że są podstawy, by w fundacjach przeprowadzić kontrole skarbowe. Co zrobił szef resortu kultury? Przez trzy miesiące nic. Choć już w listopadzie eksperci sugerowali w "PB", że w przypadkach takich naruszeń prawa, z jakimi mamy do czynienia w fundacjach o. Rydzyka, właśnie on — jako tzw. minister właściwy — powinien reagować. Zgodnie z ustawą o fundacjach Bogdan Zdrojewski mógł: wyznaczyć termin do usunięcia uchybień w działalności fundacji, zażądać zmiany ich władz, wystąpić do sądu o zawieszenie zarządu fundacji i wyznaczenie zarządcy przymusowego oraz o stwierdzenie, czy fundacje działają zgodnie z prawem. Tę ostatnią możliwość wprost zasugerowała wrocławska prokuratura i na nią zdecydował się wreszcie Bogdan Zdrojewski.
— Minister wystąpił do sądu rejestrowego z wnioskiem o wydanie orzeczenia dotyczącego zgodności działania obu fundacji z przepisami prawa i statutem oraz z celem, w jakim zostały ustanowione — informuje Iwona Radziszewska, rzecznik ministra kultury.
Sąd na wniosek Bogdana Zdrojewskiego zajmie się jeszcze jedną fundacją, związaną ze środowiskiem o. Rydzyka. Chodzi o założoną przez Ewę Sołowiej (redaktor naczelna i właścicielka "Naszego Dziennika") Fundację Familia. W jej wypadku powodem złożenia wniosku do sądu jest niewywiązywanie się z innego ustawowego obowiązku: składania w ministerstwie rocznych sprawozdań ze swojej działalności.