Samorząd lubuskiej gminy przeciera trudny szlak
To rzadka okazja, by inwestor z branży mógł przejąć kontrolę nad wodno-kanalizacyjną spółką.
Gmina Skwierzyna (woj. lubuskie) zdecydowała się na rzadko spotykany krok. Chce oddać kontrolę nad spółką wodno-kanalizacyjną. Niedawno zaprosiła inwestorów branżowych do zakupu 90,04 proc. udziałów ZWiK.
— Liczymy, że inwestor wniesie know-how, a w przyszłości pieniądze na modernizację i nowe inwestycje — mówi Sławomir Sroka, przedstawiciel kancelarii prawnej Sroka Wspólnicy, doradcy prywatyzacyjnego gminy.
Zainteresowanie ofertą wyraziły "renomowane firmy" niemieckie, hiszpańskie i francuskie.
To już trzeci raz, kiedy Skwierzyna zaprasza inwestorów do objęcia akcji ZWiK.
— Pierwsze próby, które zakończyły się niepowodzeniem, pomogły nam rozpoznać oczekiwania inwestorów. Pokazały, że 49 proc., które oferowaliśmy wcześniej, to za mało. Na wstrzemięźliwość inwestorów wpłynął też kryzys finansowy — tłumaczy Sławomir Sroka.
W gronie pionierów
Skwierzyna jest jedną z pierwszych gmin w Polsce, które zdecydowały się na prywatyzację zakładów wodociągowych, i drugą, która inwestorowi chce przekazać pakiet większościowy. Choć około 89 proc. przedsiębiorstw kanalizacyjnych to spółki prawa handlowego, prywatni inwestorzy działają jedynie w Gdańsku, Bielsku-Białej, Tarnowskich Górach, Głogowie i Dąbrowie Górniczej. 10 proc. przedsiębiorstw wodociągowych to wciąż zakłady budżetowe, bez osobowości prawnej.
— Prywatyzacja tego sektora jest wśród gmin bardzo niepopularna. W większości preferują model quasi-socjalistyczy. To dziwi, tym bardziej że dofinansowanie unijne na te cele powoli wygasa, a jest to sektor bardzo kapitałochłonny — mówi Tadeusz Aziewicz, poseł Platformy Obywatelskiej, który interesuje się taką tematyką.
Pod koniec lat 90. prywatnego inwestora do zakładów wodociągowych dopuściła Bielsko-Biała. Zagraniczny inwestor United Utilities ma obecnie 33 proc. udziałów w spółce Aqua zarządzającej miejscowymi wodociągami. Do gminy należy 51 proc. akcji.
— Prywatny inwestor daje na tacy know-how. Jest też przeciwwagą dla partykularnych interesów radnych, bo potrafi kalkulować w długim horyzoncie. Dzięki jego obecności spółka musi zacząć pilnować kosztów i funkcjonować w sposób lepszy niż tylko poprawny — wylicza Krzysztof Filipek, wiceprezes Aquy.
Odsunięty problem
Udział prywatnego inwestora w spółce nie powinien wpłynąć na wzrost cen usług, bo standardy ustalania taryf reguluje ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków i szczegółowe rozporządzenia. Mimo to w niektórych przypadkach konsumenci mogą dostać po kieszeni.
— Przedsiębiorstwa działające jako zakłady budżetowe nie wliczają w koszty amortyzacji. Dlatego proponowane przez nie ceny są niższe. W rzeczywistości jest to przesuwanie problemu w czasie, bo prędzej czy później tego typu inwestycje będą konieczne i wtedy zabraknie na nie pieniędzy — mówi Maria Bakalarczyk, główny specjalista ds. ekonomicznych Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.
Jej zdaniem, gminy niechętnie decydują się na prywatyzację wodociągów, bo nie chcą tracić nad nimi kontroli.
— Zapewnienie taniej wody to popularne hasło wyborcze we wszystkich regionach. Na przeszkodzie prywatyzacji stoją też niejasne przepisy prawne i brak rozporządzeń do prawa budowlanego, które nie powstają, bo w kraju brakuje specjalistów, którzy mogliby je przygotować — mówi Maria Bakalarczyk.
Agnieszka Jabłońska