Słabsza Ameryka może osłabić także Polskę...

Koprowicz Cezary, Kozmana Magda
opublikowano: 2001-01-29 00:00

Słabsza Ameryka może osłabić także Polskę...

...ale najpierw kłopoty odczują państwa Europy Zachodniej

Gospodarka Stanów Zjednoczonych szybuje ku twardemu lądowaniu. W dłuższym okresie może to pośrednio uderzyć w Polskę. Perspektywy dla naszej giełdy też nie są zbyt optymistyczne.

W pierwszym kwartale tego roku wzrost PKB Stanów Zjednoczonych prawdopodobnie wyniesie 0 proc. Jest to dosyć duże zaskoczenie, zważywszy że jeszcze pół roku temu gospodarka amerykańska rozwijała się w tempie 5,6 proc. Wszystko wskazuje na to, że boom gospodarczy zapoczątkowany za prezydentury Ronalda Reagana został przerwany i obecnie zbliża się spowolnienie, a być może nawet recesja.

Kij ma dwa końce

Opinie ekonomistów są rozbieżne. Ich zdaniem, sytuacja w Stanach Zjednoczonych może przynieść nam zarówno korzyści, jak i zagrożenia. Z pozoru wiele Polsce nie grozi: zwalniająca gospodarka w USA spowoduje osłabienie dolara oraz wzmocnienie euro i złotego. To może być dla nas korzystne, bo większość naszego eksportu rozliczana jest w euro. Surowce do produkcji Polska kupuje na rynkach dolarowych i osłabienie amerykańskiej waluty może być dla nas korzystne. Wolniej rozwijająca się gospodarka amerykańska oznacza też mniejsze zapotrzebowanie na ropę. To z kolei może wpłynąć na spadek notowań tego surowca, z czego raczej Polska powinna się cieszyć.

Zagrożenia to spadek popytu w Stanach Zjednoczonych, który może ograniczyć import. Straci na tym grupa polskich firm eksportujących towary do USA.

— Spadek PKB w USA oznacza, że perspektywy polskiego eksportu na ten rynek mogą być gorsze. Na pewno jednak nie odbije się to tak na naszej gospodarce jak kryzys rosyjski. Obniżka stóp procentowych w Polsce jest bardzo prawdopodobna. Dzięki temu możemy spodziewać się dalszego napływu kapitału do Polski — mówi Mateusz Szczurek, ekonomista ING Barings.

— Nasz kraj jest w pewnym sensie odizolowany od amerykańskiej gospodarki. 70 proc. polskiego eksportu trafia do Europy Zachodniej, z czego prawie 40 proc. do Niemiec. Kryzys w Stanach Zjednoczonych może więc przełożyć się na naszą gospodarkę tylko pośrednio. Pierwsze mogą odczuć to kraje Europy Zachodniej, a dopiero później Polska — mówi Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.

Kluczowe obniżki

Alan Greenspan, szef amerykańskiego banku centralnego (Fed), chce za wszelką cenę doprowadzić do miękkiego lądowania gospodarki USA. Świadczą o tym pozytywne nastawienie do obniżki podatków, proponowanej przez nowego prezydenta George’a W. Busha i ostatnia obniżka stóp procentowych o 0,5 proc. Kolejna redukcja stóp może nastąpić już jutro.

— Z prognozami musimy się wstrzymać przynajmniej do pierwszych decyzji Fed. Jeżeli stopy procentowe w USA zostaną obniżone o 50 punktów, to scenariusz twardego lądowania amerykańskiej gospodarki może być odłożony o rok. Ewentualna obniżka podatków może pobudzić wzrost gospodarczy w Stanach. Problem jednak w tym, by gigantyczne oszczędności z nadwyżki budżetowej USA przeznaczyć na pobudzenie gospodarki, a nie na konsumpcję, co spowodowałoby wzrost inflacji — mówi Mirosław Gronicki.

Niepewne giełdy

Analitycy rynku kapitałowego spodziewają się raczej obniżki amerykańskich stóp procentowych o 0,25 proc. Jeżeli będzie ona większa, może to oznaczać tylko jedno: wielką obawę Fed przed twardym lądowaniem. Wtedy inwestorzy mogą zareagować nerwowo.

— Sądzę, że można już zaobserwować nieśmiałe początki trendu wzrostowego na Nasdaq. Po obniżce stóp procentowych powinno dojść do wyraźnych wzrostów, a w korzystnym otoczeniu nasza giełda także powinna zyskać — uważa Dariusz Nawrot, analityk DM PBK.

Wzrosty mogą jednak nie utrzymać się zbyt długo. Wszystko zależy od dalszych wyników gospodarczych.

— Trudno jest przewidzieć, czy obniżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych zwiększy zainteresowanie giełdą, kiedy spadek popytu wewnętrznego powoduje gorsze wyniki spółek i coraz częściej słyszymy o zwolnieniach pracowników, zarówno z przedsiębiorstw starej gospodarki, jak i nowej — mówi Andrzej Tabor, dyrektor biura analiz Banku Handlowego.

Złe wiadomości

Od kilku miesięcy inwestorzy zachowują się dosyć niepewnie, czekając na jakieś wyraźne sygnały. Zagranica wstrzymuje się także z odważnymi inwestycjami w Polsce. Złe wiadomości na rynku amerykańskim z pewnością nie rokują dobrze warszawskiej giełdzie.

— Spowolnienie wzrostu w USA ma negatywny wpływ na giełdy na całym świecie. Obecnie inwestorzy zmieniają portfele — uważa Przemysław Wrodecki, analityk banku inwestycyjnego Nomura.