Słaby czerwiec mydli oczy, gospodarka rośnie

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-07-22 20:00

Miniony miesiąc był w statystykach słabszy, ale to szum. Drugi kwartał generalnie wyglądał nieźle, może nieco lepiej niż pierwszy. Idziemy spokojnie ścieżką ponad 3-procentowego wzrostu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Seria ostatnich danych miesięcznych z polskiej gospodarki wypadła kiepsko i wywołała falę komentarzy o słabym czerwcu. Trzeba jednak przedrzeć się przez ten szum i dojrzeć trendy, które nie wyglądają najgorzej. Istnieje spora szansa, że wzrost gospodarczy był w drugim kwartale wyższy niż w pierwszym. Nawet jeżeli hasła o przełomie się nie sprawdzają.

We wtorek GUS podał dane o sprzedaży detalicznej, która wzrosła o 2,2 proc. rok do roku, po wzroście o 4,4 proc. w maju. To było rozczarowanie, bo średnia prognoz rynkowych była wyższa i wskazywała na utrzymanie majowej dynamiki.

Ale warto zwrócić uwagę, że dane o handlu są nadzwyczaj zmienne w ostatnich latach i przez to też często dochodzi do dużych zaskoczeń, które z kolei świetnie sprawdzają się w roli katastroficznych lub huraoptymistycznych nagłówków w clickbaitowych portalach. Jednego miesiąca następuje śmierć konsumenta, a następnego tenże zmarły konsument jak Łazarz wstaje i leci do sklepu, powodując boom konsumpcyjny. Czytelnik klika rozemocjonowany.

Cały drugi kwartał w handlu detalicznym był niezły. Średnio sprzedaż wzrosła o 4,7 proc. rok do roku. Kiedy odejmiemy efekt Świąt Wielkanocnych, to trend powinien kształtować się ok. 3,5-4 proc. Nic ani nadzwyczajnie optymistycznego, ani pesymistycznego w zachowaniu konsumenta się nie dzieje. Słaby pod tym względem był zeszły rok, ale teraz widać normalizację.

Od strony produkcji towarów w Polsce widać minimalne ożywienie. W samym czerwcu produkcja przemysłowa spadła o 0,1 proc. rok do roku, ale w całym drugim kwartale zwiększyła się o 1,7 proc. Był to wynik trochę lepszy niż w pierwszym kwartale.

Za część poprawy w produkcji odpowiadają zapewne efekty przejściowe, w tym wzmożony eksport związany z akumulacją zapasów przed serią ceł wprowadzanych przez USA i pewnie też Unię Europejską. Ale nawet odejmując ten efekt, dynamika produkcji powinna być nieznacznie dodatnia.

Najsłabiej ze wszystkich najważniejszych wskaźników z polskiej gospodarki wypada produkcja budowlana. Tu sytuacja jest odwrotna: czerwiec był lepszy od oczekiwań, ale cały drugi kwartał słaby. Średnia dynamika w okresie kwiecień-czerwiec wyniosła -1,6 proc. Fala wydatków finansowanych z funduszy europejskich na razie nie pobudziła istotnie aktywności w budownictwie. Co gorsze, w badaniach koniunktury nie widać, by następował pod tym względem jakiś przełom.

Hasło przełomu, któremu rozgłos nadał premier Donald Tusk w swoim pamiętnym lutowym wystąpieniu na Giełdzie Papierów Wartościowych, generalnie nie za dobrze opisuje sytuację w polskiej gospodarce. Mamy wzrost lekko poniżej trendu długookresowego i wciąż wyraźnie powyżej średniej dla krajów UE. Następuje stopniowe przesuwanie dochodów od firm do pracowników, co sprawia, że w biznesie nastroje są ogólnie umiarkowane lub minorowe, a wśród konsumentów dobre. Idziemy powoli do przodu, nie dzieje się nic nadzwyczajnego.