Przewoźnicy, firmy spedycyjne i logistyczne co roku tracą miliardy euro z powodu kradzieży transportowanych towarów. Wyłudzenia i kradzież ładunków z samochodów na postoju — tak w Polsce najczęściej dochodzi do kradzieży towarów w transporcie drogowym.
Jak wynika z badań Polskiej Izby Spedycji i Logistyki (PISiL), przeprowadzonych wśród prawie 200 firm transportowych, te dwie metody stosowano przy większości takich zdarzeń w latach 2009-11.
— Jeszcze dwa-trzy lata temu tzw. firmy słupy, tworzone tylko po to, aby kraść towar jako podwykonawcy, nie miały własnych stron internetowych ani licencji. Dzisiaj mają i jedno, i drugie, dlatego trzeba nieustannie poprawiać system zabezpieczeń — opowiada Artur Czepczyński, właściciel firmy spedycyjnej ABC Czepczyński.
Skala kradzieży
Jak mówi Andrzej Szulc, przewodniczący komisji bezpieczeństwa w PISiL, przez ostatnie lata sytuacja się nieco poprawiła i wiele danych wskazuje na to, że spada liczba kradzieży. Podkreśla jednak, że w Polsce zmieniły się metody. Kilka lat temu częściej dochodziło do rozbojów, dziś są to w większości przestępstwa gospodarcze, bo za nie grożą zdecydowanie niższe kary.
Z porównania ostatnich danych PISiL z badaniem z lat 2005-06 wynika, że odsetek rozbojów spadł z 23 do 4 proc. Udział wyłudzeń wzrósł za to z 17,5 do 42 proc., zaś kradzieży ładunków z samochodów z 35 do 42 proc. W sumie 51 proc. firm przyznało, że padło ofiarą przestępstwa co najmniej raz w badanym okresie (w poprzednim badaniu było to prawie 75 proc. ankietowanych). Najczęściej kradziono te towary, które najłatwiej sprzedać, czyli sprzęt RTV/AGD i telekomunikacyjny — 21 proc. przypadków.
— Przy odnalezieniu takich towarów bardzo pomocni są detektywi, jeśli firma odpowiednio szybko zadziała — mówi Andrzej Szulc.
Wśród najistotniejszych problemów związanych z bezpieczeństwem poza wyłudzeniami wymienia posługiwanie się fałszywymi licencjami, oraz brak bezpiecznych, strzeżonych parkingów, bo do kradzieży często dochodzi na postojach.
Firma ABC Czepczyński dwa lata temu padła ofiarą kradzieży, co spowodowało, że zaczęła pracować nad systemem zabezpieczającym przed takimi zdarzeniami.
— Większość firm ogranicza się do zabezpieczeń mechanicznych i elektronicznych — wykorzystujących np. GPS-y i monitorowanie położenia pojazdów, ale takie rozwiązania są niewystarczające. Od kradzieży zadbaliśmy, aby stworzyć odpowiednie procedury. Większość przypadków wygląda tak samo: podstawiony przewoźnik zabiera transport, który gdzieś się rozmywa, a ślad kończy się na magazynie wynajętym na 5 dni. Od kiedy mamy nasz system, przewieźliśmy 40 tys. ładunków i taki incydent już się nam nie przydarzył. Bardzo wnikliwie sprawdzamy firmy, z którymi nawiązujemy współpracę, ich wiarygodność, referencje, historię — opowiada Artur Czepczyński.
Firma przy ocenie wiarygodności kontrahentów korzysta nie tylko z własnych kontrolerów, ale i z usług agencji detektywistycznej. Współpracuje także z nowymi podmiotami na rynku, ale taki kontrahent musi przejść jeszcze dokładniejszą weryfikację.
Negocjować i kontrolować
Innym problemem są ubezpieczenia czy polisy, a raczej odszkodowania, np. po kradzieży. Firmy transportowe narzekają, że ubezpieczyciele starają się wypłacić jak najmniej albo w ogóle. Mariusz Marciniak, prezes firmy TC Broker, specjalizującej się w doradztwie w dziedzinie ubezpieczeń transportowych, przekonuje, że problem jest znacznie bardziej złożony.
— W Polsce brakuje wyspecjalizowanych ubezpieczeń i pośredników, którzy mają odpowiednią wiedzę. Same firmy też często ponoszą winę za to, że ich ubezpieczenie okazuje się niewystarczające. Wybierają najtańsze oferty, bo kontrahenci stawiają wymóg ubezpieczenia, więc ważne, aby je po prostu mieć. Nie negocjują też zakresu umowy z ubezpieczycielem, a potem nie kontrolują jej zapisów. W ferworze walki o klienta łatwo zapomnieć o szczegółach, które przy odszkodowaniach mają duże znaczenie — mówi Mariusz Marciniak.
Jak tłumaczy, ubezpieczyciele najczęściej stosują wyłączenia dotyczące rażącego niedbalstwa, bo można podciągnąć pod to wiele zarzutów, a także związane z definicją parkingu.
— Przykładowo: według umowy odszkodowania nie dostanie firma, której samochód został okradziony na parkingu niestrzeżonym. Jednak w Polsce nie ma jednoznacznej definicji takiego parkingu, kierowcy często nie dbają, gdzie parkują — opowiada Mariusz Marciniak. Dodaje, że specjalne systemy bezpieczeństwa w firmie nie obniżą kosztów ubezpieczenia, ale z pewnością pomagają. Często wystarczy niewiele, aby uniknąć fałszywego przewoźnika.
— Warto chociażby poprosić o ostatnie rachunki za prąd czy internet, jeśli jest taka możliwość pofatygować się do kontrahenta, aby sprawdzić jego podpis. Takie działania często odstraszają przestępców — twierdzi Mariusz Marciniak.