Śledczy w spółce zależnej ARP

Piotr Nisztor
opublikowano: 2012-10-02 00:00

Prokuratura i ABW sprawdzają, czy prezes Euro-Eko dopuścił się nadużyć. To absurd — ripostuje menedżer.

Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP) ostatnio znów skupia się na ratowaniu przedsiębiorstw znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Szefom państwowej instytucji dochodzi kolejny problem. Przysparza go zamieszanie wokół jednej ze spółek córek, którą zainteresowały się organy ścigania.

Od czerwca Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu i rzeszowska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) sprawdzają, czy Jan Wais, prezes mieleckiej firmy Euro-Eko (zajmującej się obsługą infrastruktury wodno-ściekowej i gospodarką odpadami), dopuścił się nadużyć szacowanych na 3 mln zł. Do śledztwa włączono również materiały z innego postępowania, dotyczącego podejrzenia zanieczyszczania środowiska oraz narażania życia lub zdrowia ludzkiego. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.

— Analizujemy zabezpieczoną dokumentację oraz przesłuchiwani są świadkowie — informuje Anna Romaniuk, wiceszef Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

— Agencja Rozwoju Przemysłu podejmie ewentualne działania korporacyjne wobec prezesa po wyjaśnieniu sprawy. Najważniejsze, że spółka pracuje bez zakłóceń i przygotowywane są kolejne projekty — podkreśla Roma Sarzyńska, rzecznik ARP. Prezes Wais twierdzi, że zarzuty są absurdalne. — Ktoś ewidentnie próbuje zdyskredytować moje działania — podkreśla Jan Wais.

Jednym z wątków badanych przez ABW jest niekorzystna umowa, jaką prezes Euro- -Eko miał rzekomo zawrzeć z mieleckim klubem siatkówki. W tym celu funkcjonariusze agencji zabezpieczyli dokumenty. Problem jednak w tym, że spółka nigdy nie była sponsorem klubu.

— Nie wiem, czemu ma to służyć, ale spółce na pewno taka atmosfera nie pomaga. Tym bardziej, że myśleliśmy o wejściu na giełdę, ale w takiej sytuacji plany trzeba na razie odłożyć — podkreśla Jan Wais.

Nie wyklucza, że za donosem do ABW stoją byli pracownicy Euro-Eko lub jeden z kontrahentów, z którym kierowana przez niego spółka zakończyła współpracę.

— Wyniki finansowe mówią same za siebie. W ubiegłym roku obroty sięgnęły 15 mln zł, a zysk to blisko 900 tys. zł — podkreśla Jan Wais. O uczciwości szefa Euro-Eko przekonane są władze ARP. Z nieoficjalnych informacji „PB” wynika, że stoją murem za szefem Euro-Eko.

— Kontrole w Euro-Eko nie wykazały żadnych nieprawidłowości — mówi „PB” osoba z ARP.